Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siatkówka. Specjalnie dla nas! Joanna Wołosz: Stefano to właściwy człowiek na właściwym miejscu

Piotr Rutkowski
Rozgrywająca Joanna Wołosz jest najbardziej utytułowaną siatkarką w polskiej reprezentacji
Rozgrywająca Joanna Wołosz jest najbardziej utytułowaną siatkarką w polskiej reprezentacji PAP/Maciej Kulczyński
Polskie siatkarki zwycięstwem nad Chorwacją zainaugurowały tegoroczne mistrzostwa świata. O imprezie wypowiedziała się dla nas Joanna Wołosz, kapitan reprezentacji Polski.

Jak przebiegały przygotowania do mistrzostw świata?

Cóż, za nami długie przygotowania. I wydaje mi się, że wszystko idzie w takim kierunku, jak miało iść. Oczekuję, że z meczu na mecz będziemy się rozkręcać, a nasza forma będzie rosła. Mistrzostwa świata w obecnej formule są dość długie, a nas czeka wiele meczów do rozegrania. Dlatego ważne będzie to, by umiejętnie rozłożyć siły.

Zapewne mówi to pani również w kontekście układu meczów. Od 27 do 29 września gramy trzy spotkania.

Prawda jest taka, że każdy zespół ma podobne warunki. My przygotowałyśmy się na taką sytuację, między innymi podczas turnieju w Neapolu, gdzie również grałyśmy trzy spotkania w trakcie zaledwie kilku dni. Była to podobna intensywność zmagań. Dodatkowo - z bardzo wymagającymi rywalami. Zatem wiemy, czego możemy się spodziewać i jak radzić sobie z takim zagęszczeniem gier.

Nie wygraliśmy tam jednak żadnego spotkania… Czy mogłaby pani wymienić pozytywny aspekt z tamtych gier?

Na początku trzeba zaznaczyć, że mierzyliśmy się z absolutnym topem zarówno w Europie, jak i na świecie. Na pewno dwa z tych zespołów, Włochy i Serbia, są jednymi z głównych faworytów do tytułu. Wydaje mi się, że z tych spotkań wynieśliśmy sporo cennych lekcji i na pewno dało nam to dużo do myślenia. I pokazało nad czym musimy popracować. W wielu momentach pokazałyśmy też, że potrafimy z takimi zespołami walczyć. OK, udało się wyrwać po jednym secie z każdym z nich, ale też kilka innych partii było w naszym zasięgu. Dodatkowo, było to tydzień przed mistrzostwami i nie była to jeszcze nasza optymalna forma. Wierzę więc, że kiedy już spotkamy się z którymś z tych zespołów na mistrzostwach świata, to wówczas zagramy lepiej.

Pierwsza okazja będzie już w grupie, z Turcją. Jak pani podchodzi do tego spotkania?

Nasz mecz z Turcją zaplanowany jest dopiero na koniec zmagań grupowych, dlatego myślę, że nie ma sensu aż tak wybiegać w przyszłość.

Z Chorwacją zagraliśmy jeszcze w Holandii, a pozostałe mecze grupowe będą już w Polsce - po raz pierwszy w historii na MŚ. Jak pani to odbiera? Czy adrenalina rośnie w związku z tym?

Na pewno to jest super wydarzenie i dodatkowy zastrzyk adrenaliny. Bardzo cieszymy się, że będziemy mogły zagrać przed własną publicznością. Mam nadzieję, że to też nas napędzi i doda jeszcze więcej energii i motywacji.

A jak pani sądzi - na co stać naszą reprezentację w tych pierwszych po latach mistrzostwach świata?

Tak jak już wspominałam, ten zespół, w co gorąco wierzę, z meczu na mecz będzie się rozkręcał. Wydaje mi się, że byłoby świetnie, gdyby udało nam się dotrzeć aż do Gliwic (w Gliwicach odbędzie się m.in. faza ćwierćfinałowa MŚ - przyp. red.). Na razie jednak, musimy przede wszystkim skupić się na tym, by po prostu grać jak najlepiej.

A czy w drodze do wspomnianych Gliwic jest jakaś drużyna, której chciałaby pani szczególnie uniknąć?

To są mistrzostwa świata i wszystkie zespoły są na pewno bardzo mocne. Dlatego do każdego przeciwnika trzeba podchodzić ze stuprocentowym zaangażowaniem i koncentracją. Aż tak daleko nie wybiegamy, tak jak mówiłam, skupiamy się na każdym kolejnym meczu.

Jak ocenia pani współpracę z trenerem Stefano Lavarinim?
Bardzo dobrze. Myślę, że minęło już trochę czasu od początku sezonu, a dodatkowo mieliśmy długie, bo aż dwumiesięczne przygotowania do imprezy docelowej, dlatego też miałyśmy z dziewczynami wiele okazji, by lepiej poznać naszego szkoleniowca. Wydaje mi się, że jest to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Wszystko jest OK, zespół się przy nim rozwija, dlatego cieszę się, że naszym trenerem jest właśnie Stefano.

No i pewnie językowo też się doskonale rozumiecie, bo wiele lat gra już pani we Włoszech.

Owszem, bariery językowej między nami nie ma. Do tego trener bardzo dobrze włada językiem angielskim, co jest ułatwieniem dla pozostałych dziewcząt, które nie miały okazji do regularnych występów w Italii. W sztabie mamy też trenerów z Polski, także wszyscy się doskonale rozumieją i jest szybki przepływ informacji; nie ma żadnego kłopotu z komunikacją. Języka włoskiego, podobnie jak ja, używają jeszcze Magda Stysiak i nasz drugi szkoleniowiec - Nicola Vettori.

A czy pamięta pani mistrzostwa świata w Japonii w 2010 roku, na których pani już była, ale jeszcze nie jako podstawowa rozgrywająca.

Oczywiście, że tak. To był mój debiut i pierwszy taki ważny turniej w kadrze, więc takie momenty zawsze się pamięta. Obecnie wspominam to dobrze, chociaż wtedy miałam ledwo skończone 20 lat i dopiero jeden sezon rozegrany w seniorskiej siatkówce. Byłam wtedy dowołana, dosłownie na ostatnią chwilę, żeby być drugą rozgrywającą przy Milenie Sadurek. Zebrałam w Japonii ogromne doświadczenie i fajne przeżycia. Choć na pewno był to też pewien stres widzieć wszystkie gwiazdy z innych zespołów, ale i z naszego, bo wtedy były to ostatnie lata, gdy grały „Złotka”.

I na pewno może pani pozostałym zawodniczkom coś powiedzieć o atmosferze panującej na mistrzostwach świata. Bo poza panią, żadna z Polek nie miała okazji uczestniczyć na tego rodzaju imprezie.

Mimo tego, że mamy młody zespół, to w naszym składzie jest kilka dziewczyn, które mogą pochwalić się startami w dużych turniejach. Choćby takich jak mistrzostwa Europy. Oczywiście staram się pomagać dziewczynom, szczególnie tym, dla których będzie to pierwsza tak poważna impreza i stanowić dla nich oparcie. Dużo ze sobą rozmawiamy, praktycznie cały czas, dlatego wielokrotnie wymieniałyśmy się doświadczeniami, spostrzeżeniami i przemyśleniami.

Osiągnęła pani praktycznie wszystko w piłce klubowej - Superpuchar Włoch, Puchar Włoch, mistrzostwa Włoch, zwycięstwa w Lidze Mistrzyń i w Klubowych Mistrzostwach Świata. Czy nie brakuje pani dużego sukcesu z reprezentacją, który byłby pieczęcią na udanej karierze?

Wydaje mi się, że srebro Igrzysk Europejskich w Baku był już swego rodzaju sukcesem, bo ograliśmy tam Serbię , a wcześniej w grupie Turcję. I był to tak naprawdę pierwszy medal po wielu latach. Oczywiście, fajnie byłoby już teraz powtórzyć ten sukces, bo wszystkie chciałybyśmy jak najszybciej widzieć efekty naszej ciężkiej pracy. Ponadto, wiele z nas pamięta niezwykle udane mistrzostwa Europy sprzed trzech lat, gdzie finalnie uplasowałyśmy się na 4. miejscu. Myślę, że gdyby faza finałowa była rozgrywana w Polsce, a nie w Turcji, to mogłybyśmy także wówczas cieszyć się z medalu. Wcześniej doping kibiców bardzo nam pomógł. Pewnie - raczej - nie ma co myśleć o mistrzostwie świata na tym turnieju, ale... wszystko się może zdarzyć! Abstrahując od wyniku, dla mnie zawsze reprezentowanie kraju na dużej imprezie to wielki zaszczyt.

Miejmy nadzieję, że ten ćwierćfinał przynajmniej będzie, bo to byłby nasz najlepszy rezultat na kobiecych mistrzostwach świata od przeszło pół wieku . Tak długo polskie siatkarki, podobnie jak koszykarze, którzy niedawno osiągnęli pierwszy półfinał ME od 1971 roku, czekają już na spektakularny wynik w mundialu.

Oby tak było, trzymajmy kciuki.

Rozmawiał: Piotr Rutkowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24