Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siatkówka. Wilfredo Leon: Wreszcie czuję się jak prawdziwy ojciec [ROZMOWA]

Artur Bogacki
Artur Bogacki
Wilfredo Leon
Wilfredo Leon Polska Press
Gwiazda reprezentacji Polski WILFREDO LEON opowiada o zajęciach siatkarza w czasach koronawirusa, reprezentacji Polski i rodzinie.

Został Pan ambasadorem firmy Galeco z podkrakowskich Balic. Jak doszło do tej współpracy?
Miałem telefon od znajomej, która poinformowała mnie, że jest firma, która jest bardzo zainteresowana nawiązaniem współpracy z siatkarzem, żeby został jej ambasadorem. Poprosiłem o kontakt, po telefonie uznałem, że trzeba się spotkać, bo inaczej rozmowa nie będzie "poważna". Tak się akurat złożyło, że w dniu, na który ustaliśmy spotkanie, moja żona urodziła drugie dziecko. Po rozmowie z nią stwierdziliśmy, że trochę źle by to wyglądało, gdybym nagle wycofał się z tego pomysłu, więc pojechałem na spotkanie. Bardzo spodobała mi się ta inicjatywa, wkrótce ustaliśmy szczegóły, podaliśmy sobie ręce i kontrakt był podpisany.

Niedawno wrócił Pan ze zgrupowania reprezentacji Polski w Spale. Jak ocenić spędzony tam czas?
Było ciężko, bo nie można było zachowywać się tak, jak wcześniej, nawet nie wolno było wyjść z ośrodka. Każdy był sam w swoim pokoju, więc było trochę inaczej niż zwykle. Muszę jednak powiedzieć, że było to bardzo miłe zgrupowanie, bo po dwóch miesiącach przerwy mieliśmy ze sobą kontakt i wspólne treningi. Po tych dwóch tygodniach chcemy jeszcze więcej trenować razem.

Epidemia koronawirusa zastała Pana we Włoszech, na co dzień gra pan w klubie z Perugii. Sytuacja w tym kraju była zła. Jak to wyglądało? Bał się pan o swoje zdrowie?
Bardziej bałem się o swoje dzieci, mówiłem żonie, że nie wiem, czy to jest tak poważne, ale widziałem, że ludzie umierali. Z tego powodu było mi przykro. Zawsze grałem z publicznością, było jakieś zagrożenie zarażenia się tym wirusem. Liga jednak miała bardzo szybko przerwę. Okazało się, że jestem czysty, nie mam koronawirusa, choć miałem wysoką temperaturę.

Jak wygląda sytuacja na Kubie? Czy Pana rodzina jest tam bezpieczna?
Tak, są bezpieczni. Mają wszystko, co potrzebne, nie wychodzą często z domu. Kraj ma problem, ale oni są spokojni.

Wilfredo Leon w fabryce Galeco w Balicach koło Krakowa

Siatkówka. Wilfredo Leon, ambasador podkrakowskiej firmy Gal...

Co pan robił w trakcie tej przymusowej przerwy w grze i treningach?
Dużo czasu spędziłem z rodziną. Pomagam więcej żonie, bo wcześniej nie miałem tak długiej przerwy. Mogę powiedzieć, że teraz czuję się jak prawdziwy ojciec, który codziennie bawi się z dziećmi, zmienia pampersy, układa dzieci do łóżka. To taka normalna sprawa dla taty.

A był czas na coś innego? Może jakieś nowe hobby pan zaczął?
Zabawa z dziećmi to moje nowe hobby (śmiech).

Za panem pierwszy sezon w lidze włoskiej, po latach gry w Rosji. Jaka jest ocena?
Jeśli chodzi o moje indywidualne odczucia, to jestem zadowolony. Zrobiłem w poprzednim sezonie wielki krok do przodu. Myślałem, że jako drużyna więcej osiągniemy, mieliśmy dużą szansę. Teraz prawdopodobnie będziemy mieć nowy zespół, będziemy ciężko pracować.

Czy trener Vital Heynen, z którym Pan dużo współpracuje, jest inną osobą w klubie z Perugii niż w reprezentacji Polski?
W kadrze, wydaję mi się, że jest bardziej spokojny, lepiej zna zawodników. Nie jest tak ciężko, jak w klubie, gdzie są nowi siatkarze, o innej mentalności. Tam się trochę więcej stresował kilka razy. W końcu wszystko weszło jednak na dobrą drogę.

W reprezentacji Polski ma Pan za sobą prawie rok gry. Jak się pan w niej odnajduje?
Czuję się bardzo dobrze, jestem zintegrowany z drużyną. W obecnej sytuacji, gdy nie mamy ważnych meczów, tylko treningi, to możemy coś jeszcze pokombinować. W poprzednim sezonie nie było za bardzo na to okazji. Powoli czuję się jak zawodnik, który gra tu już pięć lat.

Wchodząc do tej drużyny, jako gwiazda siatkówki, zawodnik, który ma prowadzić grę, była na panu duża presja. Teraz też pan ją czuje?
Nie. Presję miałem tylko na pierwszym meczu, gdy debiutowałem. Wiedziałem o atmosferze na meczach kadry, ale w sytuacji, gdy stoisz na boisku i kibice na ciebie patrzą, to jest wielka presja. Trzeba się było rozkręcić. Ogólnie było fajnie, teraz jest, według mnie, wszystko w porządku.

Z którymś z kolegów z kadry narodowej pan się jakoś szczególnie przyjaźni?
Nie chciałbym mówić o kimś konkretnym, bo inni mogliby się poczuć z tego powodu źle. Mam bliskie kontakt z kilkoma zawodnikami, zwłaszcza z libero i przyjmującymi.

Najważniejszą imprezą tego roku miały być igrzyska olimpijskie w Tokio. Czy informacja o ich przełożeniu jakoś na was wpłynęła? Jak pan to odebrał?
To indywidualna sprawa każdego zawodnika. Chcemy się dobrze przygotować w tym sezonie, nabierzemy doświadczenia, zagrania. Mamy kilku siatkarzy, którzy pojawiali się w kadrze, ale nie byli tak blisko niej, jak teraz.

Z którymś z rozgrywających współpraca się układa panu lepiej? Fabian Drzyzga, Grzegorz Łomacz czy Marcin Komenda?
To trudne pytanie, jak na teraz. Trenowaliśmy ostatnio tylko dwa tygodnie. Jeszcze nie grałem z Łomaczem, miałem czas z Komendą i z Drzyzgą, więc nie mogę obiektywnie powiedzieć, z kim gra mi się najlepiej.

Czy trener Heynen wprowadził do zajęć czy taktyki reprezentacji coś nowego?
Nie chciałbym o tym mówić, bo inne drużyny będą o tym wiedzieć (śmiech). Trochę kombinowaliśmy i coś dobrego z tego będzie.

Rozważał Pan kiedyś możliwość gry w polskim klubie? Była jakaś konkretna oferta?
Oczywiście myślę o graniu w Polsce. Był konkretna propozycja dla mnie, ale nie na tyle solidna, żeby ją przyjąć. Przez koronawirusa sprawa kontraktu się trochę skomplikowała. Mam nadzieję, że gdy sytuacja się uspokoi, to wróci ten temat i będzie jakaś niespodzianka.

Pana żona przyznała kiedyś, że kibicowała klubowi z Warszawy. Może ten trop jest dobry...
Nie, żona kibicuje tylko mnie (śmiech).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Siatkówka. Wilfredo Leon: Wreszcie czuję się jak prawdziwy ojciec [ROZMOWA] - Gazeta Krakowska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24