Skoki narciarskie. Jakub Kot: Wierzę, że Kamil Stoch wróci i powalczy na igrzyskach w Pekinie [ROZMOWA]

Artur Bogacki
Artur Bogacki
Andrzej Banas
Rozmowa z JAKUBEM KOTEM, byłym skoczkiem narciarskich, obecnie komentatorem.

Cały sezon jest dla polskich skoków mało udany. W styczniu do słabszych wyników doszły jeszcze kontuzja Stocha, koronawirus u Kubackiego, a w PŚ w Zakopanem odwołano kwalifikacje z powodu mocnego wiatru. Jakieś fatum...
Generalnie to wpisuje się w ten sezon, w którym od początku mamy pod górkę. Nie jest kolorowo, nie ma co ukrywać. Trochę było zwalania winy na warunki, na sprzęt, potem trochę na swoją formę, teraz jeszcze dochodzi ten pech Kamila. Kurczę, im bliżej igrzysk, tym więcej niewiadomych. Taką sytuację trzeba zaakceptować, pewnych rzeczy już się nie cofnie. Trzeba robić swoje i wierzyć, że te igrzyska jeszcze mogą być szczęśliwe. Paradoksalnie mogą. Ja wierzę, że Kamil może jeszcze wyzdrowieć, wrócić i na świeżości walczyć o medale. W przypadku Dawida - ok, to nigdy nie jest komfortowo, że nagle w trakcie sezonu masz dziesięć dni w domu, ale trenować fizycznie może. Jeśli tylko będzie się czuł dobrze, to też zakładamy, że wróci - oby silniejszy. Trzeba myśleć pozytywnie, choć czasami to, co dzieje się w tym sezonie, nie daje wiary, że będzie aż tak dobrze.

Po tej przymusowej przerwie Stoch i Kubacki będą w stanie wrócić w wystarczająco dobrej dyspozycji, by przyzwoicie na igrzyskach skoczyć, czy pociągnąć drużynę do medalu?
Wydaje mi się, że to są na tyle doświadczeni zawodnicy, że tak. Gdyby to trafiło na jakiegoś żółtodzioba, juniora, który ma świetny moment, a nagle go „wycina” choroba, to można by się zastanawiać, co będzie, jak on wróci. A Kamil w poniedziałek (przed PŚ na Wielkiej Krokwi - przyp.) już trenował w Zakopanem, podobno oddawał dobre skoki, był chętny do działania, czuł, że będzie dobrze. Stało się jednak coś złego. Jeśli wróci, to mając taką pamięć mięśniową, wie, co ma zrobić. Kto wie, czy to nie będzie jakaś historia na film...

Podobnie było z Simonem Ammanem przed igrzyskami w Salt Lake City w 2002 r.
Pamiętamy, że wrócił po kontuzji od razu na igrzyska i wywalczył złoto. To są skoki, wszystko się może zdarzyć. Wierzę, że jeśli tylko zdrowie na to Kamilowi pozwoli, to może być przepięknie. W przypadku Dawida wiemy, że nie skakał w tym sezonie dobrze. Przerwa może nie wytrąci go z równowagi, może wróci na świeżości i odkryje: kurczę, to tak trzeba było robić. Przerwa może różnie zadziałać na zawodnika, nie ma jednej reguły, że musi przeszkodzić.

Myśli pan, że Stoch po takich przejściach znajdzie wystarczającą motywację, by wrócić? Jeśli nie odzyska formy, to mogą być to dla niego nieudane igrzyska. A poprzednie miał fantastyczne.
Uważam, że nie musi jej szukać, bo cały czas ją ma. Gdyby było inaczej, to nie pojawiłby się na treningach w Zakopanem. Trzeba teraz odzyskać pełnię zdrowia. Jeśli to się uda, to czy pojedzie do Willingen (ostatni PŚ w przed igrzyskami - przyp.), czy prosto do Pekinu, to tam, mimo wszystko, będziemy mogli liczyć na bardzo dobre skoki. A czy one dadzą medal, czy miejsce w dziesiątce - tego nie wiem. Być może to będą zupełnie nieudane igrzyska. Biorąc pod uwagę ten sezon, wszystko się może zdarzyć.

Gdyby się okazało, że wstawianie Stocha do składu jest ryzykowne, to czy powinno się tak zrobić za wszelką cenę, na siłę? Na przykład, gdy był gotowy dopiero na igrzyska?
Wydaje mi się, że nikt na siłę nie będzie nikogo brał do składu. To doświadczony zawodnik, ma zaufanie trenera. Jeśli będzie w stu procentach zdrowy i sam da jasny sygnał: „Tak, czuje się na siłach i chcę walczyć”, to nie będzie „na siłę”. Gdybyśmy byli taką austriacką potęgą, to można by się zastanawiać. Widzimy wyniki Fettnera, Aignera, Kraft ma problemy, ale wchodzi ktoś za niego i równie dobrze skacze. My nie mamy takiego bogactwa. Kamil raczej nie jechałby „za zasługi”, tylko nadal byłby, umówmy się, jednym z najlepszym Polaków. Ciągnięcie go na siłę do składu byłoby wtedy, gdyby Kamil powiedział: „Noga dalej mnie boli, ale spróbujmy”. Musi być pewien na sto procent, a nie działać na pół gwizdka.

Nawiązując do piłki nożnej - trener Adam Nawałka powołał swego czasu do kadry Sławomira Peszkę, bo ten „robił dobrą atmosferę”. Może powołanie Stocha na igrzyska też byłoby, może nie tyle gwarantowaniem atmosfery, co wykorzystaniem atutu mentalnego, uspokojeniem drużyny?
Trudne pytanie. U nas atmosferę bardzie robi Piotrek Żyła, ale miejsce w kadrze ma nie z tego powodu, tylko dlatego, że dobrze skacze. Wydaje mi się, że oni się uzupełniają w tej drużynie, każdy ma inny charakter, mentalność. To jest taka wielka rodzina, co tydzień jeżdżą na zawody w tym samym składzie, więc gdy kogoś nagle nie ma, to czują ten brak. Albo Piotrka, który coś zażartuje, albo Kamila, który inaczej do tego podchodzi. Uważam, że gdyby Kamil miał jechać na igrzyska to nie po to, by siedzieć gdzieś z boku i być, żeby być, tylko, żeby walczyć. Wiadomo jednak, że sama jego osoba, jego obecność też dużo da.

A gdyby postawił się pan teraz w roli trenera Michala Doleżala, który w takich trudnych okolicznościach musi wybrać kadrę na igrzyska...
Na szczęście nie jestem na jego miejscu i absolutnie nie zamierzam sugerować, co ma robić. Nie wiemy, co z Dawidem i Kamilem, dwójką podstawowych zawodników, więc mówienie teraz o drużynówce w Pekinie to zupełna „gdybylogia”. Musimy uzbroić się w cierpliwość i poczekać. Jeśli obaj wrócą, to raczej w zespole się znajdą. A to zawęża grono, bo zakładam, że Piotr Żyła i Paweł Wąsek też raczej powinni w nim być. Teraz toczy się walka już chyba tylko o to piąte miejsce, rezerwowego. Chyba Stefan Hula (ostatnio skacze najlepiej z pozostałych Polaków - przyp.), ale, jak mówię, to wróżenie z fusów.

Paweł Wąsek - w tym nieudanym dla Polaków sezonie - jest największym wygranym?
Sezon trwa, na takie oceny przyjdzie czas. Już wcześniej miał dobre wyniki, przecież w poprzednim sezonie był bodaj szósty w Niżnym Tagile, więc stać go na wysokie miejsca, a nie tylko na walkę o kilka punktów w Pucharze Świata. Wiemy, że potencjał ma ogromny. Cały czas czekamy na kolejny krok do przodu. Z drugiej strony - ostatnio miał problemy, żeby przebrnąć kwalifikacje w Turnieju Czterech Skoczni. Czy jest wygrany? Tego nie wiem. Na pewno to najjaśniejsza postać w tym marazmie, który mamy teraz w polskich skokach.

Pokusiłby się o prognozy przed igrzyskami w Pekinie?
Pogody? (śmiech)

Też.
Jaka będzie pogoda, to nie mam pojęcia (śmiech). Ten sezon przynosi dużo nieoczekiwanych rozstrzygnięć, igrzyska też mogą w tym namieszać. Teraz widzimy Lindvika, Kobayashiego jako kandydatów na sto procent do medali, ale czy trzy za tygodnie będzie tak samo? Nie wiadomo. Pamiętamy co się działo w Pjongczangu w konkursie na normalnej skoczni. Trochę wiatru, loterii, poziom jest bardzo wysoki, pech jednego zawodnika jest szczęściem innego. Ważna jest dyspozycja dnia, a kto ją będzie miał, tego nie wiemy. Może się okazać, że rozstrzygnięcia będą może nie sensacją, ale niespodzianką. Gdyby miał stawiać dziś - to Kobayashi, któryś z Norwegów na medalowej pozycji.

Igrzyska mogą wykreować jakiegoś nowego bohatera?
Turniej Czterech Skoczni niby miał „czarnego konia”, Lovro Kosa. Nie do końca się to sprawdziło, bo nie wygrał, ani nie był łącznie na podium, ale miał przebłyski, pokazał, że że może to być zawodnik perspektywiczny. W Willingen, przed igrzyskami, być może wyskoczy zawodnik z drugiej dziesiątki i powiemy: Wow, jest kandydat na „czarnego konia”. Ten sezon przynosi dużo nieprzewidywanych wyników, dyskwalifikacji, wykluczeń z powodu COVID-a. Widzieliśmy, że jeden weekend zawodnik może być na podium Pucharu Świata, a potem, po zmianie skoczni, nie ma go w „trzydziestce”. To pokazuje, jak wysoki jest poziom, jak dużo czynników wpływa na sukces na skoczni. Na ten moment nie potrafię powiedzieć, kto może sprawić taką niespodziankę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Skoki narciarskie. Jakub Kot: Wierzę, że Kamil Stoch wróci i powalczy na igrzyskach w Pekinie [ROZMOWA] - Dziennik Polski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24