Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skomplikowana komunikacja na igrzyskach w Pekinie. Aby dostać się na narty alpejskie trzeba... czterech przesiadek

Daniel Ludwiński
Daniel Ludwiński
Podróż koleją jest sprawna, ale inne formy komunikacji na igrzyskach zawodzą
Podróż koleją jest sprawna, ale inne formy komunikacji na igrzyskach zawodzą Andrzej Banaś
Zapowiedzi były piękne, ale w praktyce podróżowanie między poszczególnymi strefami igrzysk w Pekinie potrafi być prawdziwym wyzwaniem. O ile z Zhangjiakou do stolicy dostać się łatwo, o tyle podróż do Yanqing, mimo niezbyt wielkiej odległości, jest wyjątkowo skomplikowana i długa.

Korespondencja własna z Yanqing

Jeszcze przed igrzyskami Chińczycy zapowiadali, że przemieszczanie się między trzema strefami igrzysk, rozsianymi na przestrzeni 200 kilometrów, będzie łatwe dzięki szybkiej kolei. Polscy dziennikarze przetestowali pociąg i przejażdżka rzeczywiście była sprawna i przyjemna. Problem w tym, że jadąc z Zhangjiakou (narciarstwo klasyczne i snowboard) możemy dojechać tylko do samego Pekinu, bez zatrzymywania w Yanqing. Aby dostać się do strefy narciarstwa alpejskiego trzeba udać się aż do stolicy i... od razu wsiąść tam do pociągu powrotnego, bo składy jadące w przeciwną stronę już się w Yanqing zatrzymują.

Warto przeczytać

Podróż polskich dziennikarzy na poniedziałkowy slalom gigant kobiet była jednak jeszcze bardziej skomplikowana, gdyż pociągami po prostu nie zdążylibyśmy na początek zawodów. O godzinie 6 rano zamówiliśmy taksówkę pod hotel - ta zawiozła nas pod wioskę olimpijską w Zhangjiakou. Po kilkunastu minutach oczekiwania przyjechał autobus linii TG Cross, która jako jedyna łączy wszystkie trzy strefy igrzysk. Półtorej godziny podróży nie było przyjemnością z uwagi na lodowatą temperaturę w środku pojazdu, ale mimo tych trudności dotarliśmy do Yanqing, a tam z głównego punktu przesiadkowego dotarliśmy kolejnym autobusem w rejon zawodów. Tu już było łatwo - pozostało "tylko" wsiąść w autobus linii nr 4, który zawiózł nas pod wioskę olimpijską w Yanqing, a tam przesiąść się w numer 3, wiozący nas już prosto pod biuro prasowe i metę. Łącznie potrzebowaliśmy więc pięciu pojazdów, a cała podróż zabrała nam ponad trzy i pół godziny.

Komunikacyjnych absurdów na tych igrzyskach jest dużo. Dotarcie do Yanqing jawi się jako prawdziwe wyzwanie - nic więc dziwnego, że wśród przedstawicieli mediów nie brakuje opinii, że tak naprawdę Chińczykom nie zależy na tym, by przejazd był łatwy. Wprost przeciwnie - tak skomplikowane przejazdy mają sprawić, że w dobie koronawirusa podróżowanie między trzema strefami igrzysk będzie ograniczone do minimum.

Na slalom gigant z udziałem Maryny Gąsienicy-Daniel udało nam się dotrzeć. W kolejnych dniach czekają nas jeszcze wyprawy na short-track i łyżwiarstwo szybkie - z Zhangjiakou bez problemu dojedziemy do Pekinu pociągiem, ale po zakończeniu wieczornych zawodów nie będzie już żadnego składu, który zabrałby nas z powrotem, co może oznaczać konieczność nocowania w biurze prasowym. Ale do różnych przeszkód już się na tych igrzyskach przyzwyczajamy...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24