Audyt w Śląsku przeprowadza Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego Wrocławia. To efekt olbrzymiej ilości rac i innych środków pirotechnicznych jakie wnieśli i odpalili na Stadionie Wrocław pseudokibice obu drużyn. Klub sam poprosił o audyt.
WKS wciąż czeka na oficjalnie wnioski, ale procedury związane z przeglądaniem monitoringu ze stadionu i analizowaniem wydarzeń z 8. grudnia już się zakończyły. Wiadomo, że pirotechnika wjechała na stadion główną bramą, w bagażniku samochodu osobowego. Wygląda na to, że nie była specjalnie ukryta. Problem w tym, że ochrona stadionu może poprosić o otwarcie bagażnika, ale nie może sprawdzić toreb i kartonów, które w nim są. Tego może zażądać tylko policja.
Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom race nie były do pierwszego gwizdka przechowywane w którymś z magazynów na stadionie, ale ukryto je na trybunie B, pod sektorówkami. Leżały tam kilka godzin.
Na trzy godziny przed pierwszym gwizdkiem - podczas tradycyjnego spotkania wszystkich służb dbających na meczu o bezpieczeństwo - policja zadeklarowała, że sektor będzie przeszukany z użyciem specjalnie wyszkolonych psów. Informację taką miała firma Impel, która z ramienia Śląska zabezpieczała spotkanie. Ochroniarze Impela nie badali już zatem tej trybuny i leżących tam sektorówek. Okazało się jednak, że funkcjonariusze z psami ostatecznie nie dotarli na miejsce. Dlaczego? Nie wiadomo. Jest duże prawdopodobieństwo, że gdyby faktycznie zwierzęta tam weszły, to zdemaskowałyby ukryte pakunki.
Pierwszą ofiarą całej sprawy stał się Przemysław Piwowarki, zatrudniony w klubie jako osoba odpowiedzialna za kontakty z kibicami. Podziękowano mu za współpracę, co spotkało się z krytyką nie tylko wrocławskich kibiców, ale też fanów z innych miast. W Śląsku podkreślali, że nikt nie obarcza Piwowarskiego odpowiedzialnością za to, co się stało. Jego zwolnienie miało być formą nacisku na środowisko kibicowskie.
ZOBACZ!
Race, wybuchy, dym - za to policja zamknęła Stadion Wrocław (DUŻO FILMÓW)
Ostatecznie Przemysław Piwowarski wrócił do pracy przy Oporowskiej.
"(...) wniesienie materiałów pirotechnicznych na Stadion Wrocław oraz ich odpalenie nie miało związku z osobą Przemysława Piwowarskiego, dotychczasowego koordynatora ds. współpracy z kibicami. W związku z powyższym zarząd klubu podjął decyzję o dalszym kontynuowaniu współpracy z Przemysławem Piwowarskim" - napisał Śląsk w oficjalnym oświadczeniu.
Dalej czytamy:
"Dodatkowym argumentem przemawiającym za podjęciem tej decyzji była dotychczasowa działalność Przemysława Piwowarskiego jako koordynatora ds. współpracy z kibicami, którą zarząd klubu, jak i środowisko kibiców, ocenia bardzo pozytywnie. Działania podejmowane przez niego na przestrzeni ostatnich lat przyczyniły się nie tylko do podniesienia poziomu bezpieczeństwa podczas meczów, lecz także poprawiły wizerunek sympatyka piłki nożnej w społeczeństwie oraz umożliwiły odkrycie wielu nieznanych faktów z historii klubu."
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?