Śląsk pomaga Ukrainie, a kibice swoje: "To nie nasza wojna". Skandal na meczu z Lechem

Jakub Guder
Jakub Guder
fot. Twitter - @1906Dariook
"To nie nasza wojna" - taki transparent pojawił się na trybunach stadionu Tarczyński Arena podczas meczu Śląsk - Lech. To nie pierwszy taki skandal na spotkaniu WKS-u i to pomimo tego, że klub chętnie angażował się w pomoc Ukrainie.

Transparent pojawił się mniej więcej po godzinie gry za bramką Lecha. Był niewielki, ale wyraźny: "To nie nasza wojna". Do tego obok był przekreślony trójząb, jeden z symboli państwowych Ukrainy.

- To hasło wprowadził do dyskursu publicysta i historyk Leszek Sykulski, którego propagandowa antyukraińska kampania nosi właśnie nazwę "To nie nasza wojna" - zauważył na portalu i.pl Piotr Rzepecki.

Transparent dziwi o tyle, że Śląsk Wrocław - jako klub - od początku wojny angażował się w pomoc Ukrainie. Mało tego - kierowniczką magazynu sportowego WKS-u jest pochodząca z Ukrainy Valentyna Voitovych. Zresztą też organizuje pomoc swoim rodakom w kraju.

W marcu 2022 roku zawodniczki ekstraligowej drużyny WKS-u oraz piłkarze ekstraklasowego zespołu męskiego pomogli fundacji Młodzi dla Wrocławia i Wrocławskiemu Parkowi Technologicznemu. Sportowcy nosili paczki i kartony z produktami (głównie spożywczymi), wspierając wolontariuszy w segregowaniu i wydawaniu żywności. Duża część dostarczonych produktów została zakupiona ze zbiórki zorganizowanej wewnętrznie wśród pracowników administracyjnych klubu. Zawodnicy akademii byli wolontariuszami na Dworcu Głównym PKP. Przy Oporowskiej specjalne zbiórki organizowała również Valentyna Voitovych, Ukrainka od wielu lat pracująca w Śląsku jako kierownik magazynu sportowego. Śląsk przekazał też pewien procent z biletów na rzecz pomocy Ukrainie. Zresztą na symbolicznym czeku był wówczas napis: "Kibice Śląska Wrocław mają zaszczyt przekazać 27 063 PLN dla mieszkańców Lwowa".

To nie pierwszy taki wybryk wrocławskich pseudokibiców. Jesienią - podczas spotkania z Wartą Poznań - pojawił się napis: "Stop ukrainizacji Polski". Sprawa odbiła się szerokim echem w mediach.

- Transparent pojawił się na trybunach w trakcie meczu i po około dziesięciu minutach na wniosek organizatora został zdjęty przez służby porządkowe. Klub nie miał wiedzy, że transparent o takiej treści może pojawić się na stadionie. W ramach standardowych procedur służących zapewnieniu porządku i bezpieczeństwa w trakcie imprezy masowej klub podjął prewencyjnie wszelkie przysługujące mu prawnie działania związane z kontrolą osób wchodzących na teren obiektu, aby uniemożliwić tego typu sytuacje - mówi rzecznik prasowy Śląska Jędrzej Rybak. - Stadion Tarczyński Arena Wrocław zawsze był, jest i będzie otwarty dla wszystkich, którzy chcą wspierać Śląsk Wrocław – wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec głoszenia haseł dyskryminujących jakiekolwiek grupy kibiców. Zjawisko wywieszanie transparentów o charakterze politycznym jest obecne na wielu polskich i europejskich stadionach. Jako WKS Śląsk Wrocław deklarujemy otwartość na współpracę i dialog w zakresie przeciwdziałania takim zachowaniom - dodaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Śląsk pomaga Ukrainie, a kibice swoje: "To nie nasza wojna". Skandal na meczu z Lechem - Gazeta Wrocławska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24