Śląsk Wrocław - Cracovia 2:1 (WYNIK, SKRÓT, BRAMKI, GOLE 17.08.2019, EKSTRAKLASA)
Pierwsza połowa to przewaga Cracovii, znów świetna dyspozycja Matusa Putnockiego i jeden celny strzał Śląska na bramkę, który zamieniony został na gola i prowadzenie 1:0. Jego autorem był Robert Pich, który tak wolno rozkręcał się w tym sezonie. Piłka w wrzucona w okolicę pola karnego, trochę przypadku, przytomne zgranie Puero głową i Słowak bez namysłu uderzył i to przyniosło efekt.
"Pasy" mogły, a nawet powinny, przynajmniej raz trafić do siatki, lecz fatalnie spisywał się Mateusz Wdowiak. Zresztą w przerwie został już w szatni.
Na drugą połowę Śląsk wyszedł cofnięty, niby czekając na kontrataki, ale jednak bardzo czujny w drugiej linii. Wrocławianie cały czas skupiali się przede wszystkim na odcinaniu od podań środkowych pomocników Cracovii, głównie Janusza Gola. To przynosiło wymierny efekt, bo przyjezdni - naciskani - często tracili piłkę, a wtedy w ruch szli zawodnicy grający przy linii bocznej - z jednej strony Broź i Musonda, z drugiej Płacheta i Stiglec. Niestety - ich dośrodkowania i podania w pole karne nie docierały do Exposito i innych zawodników wbiegających w szesnastkę. Mimo wszystko wydawało się, że gospodarze kontrolują sytuację, ale jak wiadomo 1:0 to bardzo niebezpieczny wynik.
Cracovii wystarczyła jedna naprawdę groźna akcja, aby doprowadziła do wyrównania. Dytiatjew wygrał główkowy pojedynek z Gollą, piłka trafiła do Rubio, który pojawił się na boisku tuż po przerwie, a ten przepięknymi nożycami nie dał szans Putnockiemu.
W 76 min Cracovia powinna prowadzić. Drugi dopiero w tym meczu rzut rożny rozegrała krótko, lecz piłka ostatecznie poszybowała na długi słupek. Tam wbiegł Dytiatjew, który przeskoczył Stigleca i tylko Putnocky wie, jak nie pozwolił tej piłce wpaść do bramki.
W 81 min Szczepan świetnie zagrał do Picha, lecz ten przegrał pojedynek z Peskoviciem. Szansę na poprawkę mieli najpierw Szczepan, a potem Płacheta, lecz jakimś cudem obrońcy z Krakowa zastawili dostęp do bramki, w której nie było już bramkarza. Jak to nie wpadło?
Wpadło za to kilka minut później - i to jak! Mateusz Cholewiak wypuścił sobie piłkę daleko do przodu, obiegł Diego Ferraresso, zszedł do środka, a potem lewą nogą pięknie z dystansu trafił do siatki za kołnierz Peskovicia. Bramka kolejki!
Najwięcej działo się jednak w doliczonym czasie gry. Najpierw znów na posterunku był Putnocky, broniąc w wiadomy tylko sobie sposób strzał Rapy. Po chwili sam na sam z bramkarzem wyszedł Płacheta, lecz brakło mu zimnej krwi. Powinien dobić jeszcze Łyszczarz. Tylko po co czekał?
Gdy minęły już cztery doliczone minuty i czekaliśmy na gwizdek, w polu karnym strzał rywala blokował Stiglec. Ręka...? Kibice zadrżeli. Arbiter postanowił zobaczyć powtórkę lecz niczego się nie dopatrzył i zagwizdał konie meczu! Śląsk po pięciu meczach nadal jest liderem i ma aż 13 punktów!
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
