Ślęza Wrocław - CCC Polkowice 76:70. Pierwsza kwarta dolnośląskich derbów najlepszą reklamą kobiecej koszykówki!

Rafał Hydzik
fot. 1KS Ślęza Wrocław
W ramach zaległej 7. kolejki Energa Basket Ligi Ślęza Wrocław pokonała w derbowym starciu CCC Polkowice 76:70.

Koszykarskie derby Dolnego Śląska to mecz, na który sympatycy kobiecego basketu z wypiekami czekają od początku sezonu. Organizatorzy zadbali więc, by już od momentu prezentacji obu drużyn było czuć w powietrzu atmosferę święta koszykówki w Energa Basket Lidze Kobiet. Prawdziwy derbowy ogień nastąpił jednak w pierwszej kwarcie

Choć w chwili pisania tego tekstu od zakończenia meczu minęło już trochę czasu, wciąż trudno nam znaleźć odpowiednie słowa by opisać to, co działo się na parkiecie w pierwszych dziesięciu minutach spotkania. Dotychczasowa skuteczność obu drużyn w trwającym sezonie EBLK oscyluje w granicach 40 do 45 proc. Tymczasem we wrocławskiej hali Ślęza trafiła 12/18 rzutów, a przyjezdne aż do 7 minuty nie pomyliły się wcale, ostatecznie zapisując do statystyk 11/14. Można było odnieść wrażenie, że ktoś postawił lustro między obiema drużynami – w niemal każdym aspekcie szły łeb w łeb. Choć widzowie na trybunach mieli nie lada ucztę, obaj trenerzy wychodzili z siebie – ofensywa zdecydowanie wzięła prym nad defensywą.

Ślęza i CCC mocno rozochociły zebranych w hali AWF, jednak druga odsłona meczu kompletnie nie nawiązała do jego inauguracji (Ślęza trafiła 5 rzutów, CCC - 3). Wystarczy powiedzieć, że przez 6 minut polkowiczanki nie zdobyły ani jednego punktu, pozwalając Ślęzie zbudować 11-punktową serię i bezpiecznie odskoczyć. Podopieczne Arkadiusza Rusina wypracowanej w tej części przewagi nie oddały już do samego końca meczu.

Przede wszystkim w pierwszej połowie koszykarki CCC miały problem z tym aspektem, który jest ich piętą achillesową od dłuższego czasu – nagminnie traciły piłkę. Ślęza z kolei doskonale wiedziała jak ten element obrócić na swoją korzyść. W samej trzeciej kwarcie 9 strat zamieniły na 10 punktów. Co ciekawe, w ostatecznym rozrachunku to gospodynie częściej oddawały piłkę (12 do 14), jednak ich rywalki nie potrafiły tego wykorzystać.

Druga kwarta była tą, która przesądziła na losach spotkaniach. Wspomniana wcześniej niemoc CCC w dużej mierze wynikała ze świetnej postawy wrocławianek w defensywie. 7 przechwytów, 9 zbiórek i 2 bloki autorstwa Magdaleny Szajtauer wystarczyły, by pozbawić rywalki chęci do gry. Co więcej, obrona Ślęzy pod samym koszem była nie do sforsowania. Kilkakrotnie próbowała Danielle Robinson, odbijając się jak od ściany. Wrocławianki skutecznie wypychały swoje oponentki na półdystans, gdzie drastycznie malała ich skuteczność z pierwszej kwarty. Przez pozostałe trzy odsłony trafiły 14/39 prób (35 proc.).

Nic już nie dał fakt, że polkowiczanki minimalnie wygrały pozostałe dwie kwarty. Zabrakło konsekwencji, nie udało im się zbudować żadnej dłuższej serii punktowej, a kiedy już w ostatniej kwarcie od Ślęzy dzielił ich deficyt zaledwie jednego posiadania, zabłysnęła Cierra Burdick, kompletując akcję 2+1. Każdy element tego wieczoru był po stronie gospodyń.

Znakomite indywidualne zawody rozegrały liderki Ślęzy. Przywykliśmy już do chwalenia Burdick (w środę 14 pkt, 4 zb i 5 as), ale jeszcze jaśniej błyszczały Ana Poček (19 pkt i 7 zb) oraz Nevena Jovanović (18 pkt i 3 zb). Po stronie CCC z kolei na swoje barki ciężar próbowała brać Ana-Maria Filip (14 pkt i 6 zb), a w drugiej połowie przebudziła się Robinson (14 pkt i 3 as). Zawiodły jednak te, na które najbardziej liczył Maroš Kováčik – Artemis Spanou pod koszem była niemal niewidoczna, a Weronika Gajda, choć w całym meczu rzucała najczęściej, robiła to fatalnie (4/13 celnych rzutów), a do tego z pozycji „jedynki” rozdała zaledwie jedną asystę.

- Przegraliśmy ostatnie dwa mecze, co prawda nieznacznie, ale dzisiejsze zwycięstwo daje jeszcze większe zadowolenie – mówił Arkadiusz Rusin. - Dziś w pełni tamte mecze zrekompensowaliśmy, to był zupełnie inny zespół. Jako trener bardzo lubię takie metamorfozy. Graliśmy aktywnie, agresywnie, choć może niekoniecznie było to widać podczas treningów – pod nosem zaśmiał się opiekun Ślęzy.

W zgoła odmiennym nastroju był jego vis-a-vis. - W każdym meczu powtarza się ten sam scenariusz, niezależnie od tego czy gramy w Toruniu, w Gdyni czy we Wrocławiu – zaczął Kováčik. - Dziś od początku graliśmy bez energii, bez chęci, bez sensu. Później było już za późno, by gonić wynik – dodał Słowak.

Ślęza Wrocław - CCC Polkowice 74:70 (26:24, 18:11, 18:19, 14:16)
Ślęza:
Pocek 19, Jovanović 18, Burdick 14, Glomazić 8, Dobrowolska 7, Owczarzak 6, Szajtauer 4, Marciniak 0
CCC: Robinson 14, Filip 14, Stallworth 12, Gajda 10, Spanou 10, Bojović 7, Naczk 3, Tyszkiewicz 0.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ślęza Wrocław - CCC Polkowice 76:70. Pierwsza kwarta dolnośląskich derbów najlepszą reklamą kobiecej koszykówki! - Gazeta Wrocławska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24