Speed Car Motor Lublin. Grega Hancocka bolała głowa, więc postawili na Andreasa Jonssona

Krzysztof Nowacki
Fot. Łukasz Kaczanowski
Dwutygodniowy okres transferowy był w lubelskim klubie czasem wytężonej pracy, trudnych negocjacji i... sytuacji nerwowych. Liderem „koziołków” w 2018 roku ma być Andreas Jonsson. Dla 37-letniego Szweda, kilkukrotnego medalisty mistrzostw świata w różnych kategoriach, będzie to już 20. sezon na polskich torach.

Po zakończeniu tegorocznych rozgrywek Jonsson deklarował wprawdzie, że chce pozostać w ekipie Włókniarza Częstochowa i jeszcze przed rozpoczęciem okienka transferowego wydawało się, że Szwed przedłuży umowę z ekstraligowcem. Gdy jednak okazało się, że Jonsson nie będzie miał pewnego miejsca w składzie Włókniarza, zaczął rozglądać się za nowym pracodawcą.

Z tej okoliczności skorzystali lubelscy działacze, którzy początkowo byli dogadani z inną gwiazdą światowych torów – Gregiem Hancockiem. 47-letni Amerykanin był zainteresowany jazdą w Lublinie i nawet przystał na proponowane mu warunki. – Byliśmy dogadani, był uścisk ręki. Później jednak nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Miał być naszym liderem, a zachował się brzydko, ponieważ nie poinformował nas, że ma inne plany i prowadzi inne negocjacje. Tłumaczył, że nie odbierał od nas telefonu, bo bolała go głowa. W mojej ocenie zachował się nieelegancko – przyznaje Piotr Więckowski, menedżer Speed Car Motoru.

To nie pierwszy przypadek w polskim żużlu, gdy zawodnik mimo porozumienia z klubem nagle zmienia decyzję i podpisuje umowę z inną drużyną. Hancock wybrał ofertę drugoligowej Stali Rzeszów, w której rządy rozpoczął nowy biznesmen, nie szczędzący grosza na kontrakty. – Byliśmy trochę zakłopotani brakiem kontaktu z zawodnikiem, ale wtedy pojawiła się szansa zakontraktowania Jonssona i cieszymy się, że ją wykorzystaliśmy – dodaje menedżer Motoru.

Przypomnijmy, że oprócz Szweda z nowych twarzy w Lublinie w przyszłym roku zobaczymy także Australijczyka Sama Mastersa oraz braci Dawida i Wiktora Lampartów. Chociaż w przypadku dwóch pierwszych będzie to tak naprawdę powrót nad Bystrzycę, bo w przeszłości startowali już na Al. Zygmuntowskich.

- Negocjacje nie były łatwe. Rozmawialiśmy jeszcze z kilkoma innymi zawodnikami, ale akcja ciągle się zmieniała. Myślę jednak, że finał jest zadowalający. Podpisaliśmy umowy z żużlowcami, na których nam zależało – podsumowuje Więckowski.

Kibiców ciekawi natomiast przyszłość Oskara Bobera. - W tej chwili nie jest to tak pilna sprawa, aby podejmować jakieś ruchy. Oskar związany jest kontraktem we Wrocławiu i czas pokaże, jak rozwinie się jego sytuacja. Skład, który skompletowaliśmy tworzy mocną drużynę, która podejmie wyrównaną walkę z ligowymi przeciwnikami – uważa Więckowski. – Przede wszystkim zależy nam na wejściu do najlepszej czwórki. Gdy to się uda, wtedy postawimy przed zespołem następne cele – kończy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Speed Car Motor Lublin. Grega Hancocka bolała głowa, więc postawili na Andreasa Jonssona - Kurier Lubelski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24