Stadion w Grodzisku Wielkopolskim jak zaczarowany. Warta Poznań cały czas bez "domowej" wygranej. Zieloni remisują z Zagłębiem 2:2

Bartosz Kijeski
Bartosz Kijeski
Warta Poznań czeka na swoje "domowe" zwycięstwo od 5 miesięcy
Warta Poznań czeka na swoje "domowe" zwycięstwo od 5 miesięcy Adam Jastrzębowski
Cały czas licznik bez domowego zwycięstwa na koncie Warty Poznań się nie zatrzymuje. Zieloni w pierwszym meczu 9. kolejki PKO Ekstraklasy zremisowali w Grodzisku Wielkopolskim z Zagłębiem Lubin 2:2. Poznaniacy zagrali lepiej, niż w ostatnim spotkaniu z Lechią Gdańsk, jednak to nie wystarczyło, aby w końcu na własnym boisku zainkasować trzy punkty.

Warciarze całkiem nieźle poczynają sobie w lidze. Przed tą kolejką w ośmiu spotkaniach Zieloni skompletowali 10 punktów, jednak cały ten dorobek został uzyskany na wyjazdach. Poznaniacy cały czas oczekiwali zwycięstwa na własnym boisku. Ostatni raz ekipa Dawida Szulczka zwyciężyła w Grodzisku Wielkopolskim 10 kwietnia w spotkaniu z Cracovią (1:0).

Było to także spotkanie jubileuszów. Po raz 30. na ławce trenerskiej w spotkaniu ligowym Warty zasiadł wspomniany już Szulczek. Po stronie Zagłębia natomiast swój 300. mecz w roli szkoleniowca w ekstraklasie zaliczył Piotr Stokowiec. Statystyka przemawiała przed tą konfrontacją na rzecz trenera poznaniaków. W ostatnim spotkaniu między trenerami górą był szkoleniowiec Zielonych, który dał lekcję futbolu swojemu starszemu koledze po fachu. W marcu Warta pokonała w Miedziowych w Lubinie aż 4:0.

Nie od dzisiaj wiadomo, że Warta w tym sezonie stara się być efektywna, jednak gorzej już z efektownością. Piątkowy mecz z Zagłębiem przez pierwszy kwadrans do złudzenia przypominał ubiegłotygodniowe spotkanie z Lechią Gdańsk, podczas którego działo się niewiele, by nie napisać, że nie działo się nic.

Dopiero w 18. minucie sygnał do ataków dał Adam Zrelak. Słowak otrzymał piłkę na szesnastym metrze i z dystansu próbował rozruszać Kacpra Bieszczada, jednak 19-latek nie dał się zaskoczyć najlepszemu strzelcowi Warty. Chwilę później widzieliśmy pierwszą składną akcję gospodarzy, którzy kontrolowali to spotkanie. Konrad Matuszewski przedarł się w pole karne, lec zstrzał lewego wahadłowego poznaniaków został zablokowany przez jednego z obrońców lubinian.

W 28. minucie warciarze mogli cieszyć się ze zdobycia bramki. Dobrym przeglądem pola popisał się Maciej Żurawski. Ten będąc w polu karnym Zagłębia, zagrał mocną, plasowaną piłkę do Jana Grzesika, a boczny obrońca Warty z najbliższej odległości otworzył wynik spotkania. Dla gospodarzy było to pierwsze prowadzenia w meczu domowym od 14 maja, kiedy to Zieloni jako pierwsi wyszli na prowadzenie w przegranym meczu z Lechem Poznań (1:2).

Kilka minut później ponownie mieliśmy remis. Doskonałym dośrodkowaniem popisał się Łukasz Łakomy, a w powietrzu w rywalizacji z Janem Grzesikiem, bezkonkurencyjny był rosły Martin Doleżal, który głową umieścił piłkę w siatce. Dla 32-letniego napastnika z Czech było to przełamanie od 8 kwietnia, kiedy to ustrzelił dublet w meczu ze Stalą Mielec.

W drugiej części aktywniejsi od początku byli goście. Miedziowi częściej meldowali się w okolicach pola karnego Adriana Lisa, lecz nie były to sytuacje na tyle groźne, aby goście mogli wyjść na prowadzenie. Warta nastawiła się na grę z kontry. Po jednej z takich sytuacji Niilo Maenpaa znalazł się w doskonałej sytuacji, aby wyprowadzić Zielonych na prowadzenie, jednak nie wiadomo czemu arbiter boczny wskazał pozycję spaloną.

Chwilę później powinno być 2:1 dla gospodarzy. Jednak prawdopodobnie kiks sezonu, zaliczył Zrelak. Po fatalnym błędzie Gurama Giorbelidze, który zbyt lekko zagrał piłkę do swojego golkipera, futbolówkę przejął Maenpaa. Fin wystawił ją Słowakowi do pustej bramki, i wyłącznie on będzie wiedział, dlaczego w dwustuprocentowej sytuacji nie trafił w światło bramki.

Ta sytuacja się zemściła. Warta, widząc, że Zagłębie fatalnie radzi sobie w rozgrywaniu piłki od tyłu, założyła na gości wysoki pressing. To wykorzystali jednak Miedziowi, którzy wyszli z błyskawiczną kontrą, a sytuacji nie zmarnował rezerwowy lubinian, Rafał Adamski, dla którego był to premierowy gol na boiskach ekstraklasy.

Zieloni szybko odpowiedzieli na trafienie, a konkretnie zrobił to Zrelak, który zrehabilitował się za swoje pudło z początku drugiej połowy. Ekipa Szulczka chciała pójść za ciosem, ale skórę Bieszczada dwukrotnie ratowali obrońcy. Najpierw z linii piłkę wybił Kopacz, a następnie Giorbelidze.

Po drugiej stronie boiska raz musiał się nagimnastykować Adrian Lis, który wyjął piękny strzał jednego z zawodników Zagłębia. Uderzenie było na tyle trudne, ponieważ piłka leciała prosto w okienko bramki Warty.

Dla Zielonych jest to drugi remis z rzędu w lidze, a pierwszy zdobyty punkt na własnym boisku. W następnej kolejce Warta zmierzy się na Bułgarskiej z Lechem Poznań (18 września, g. 17.30), jednak to piłkarze z Dolnej Wildy będą gospodarzami w tym pojedynku.

Było blisko, by Lech Poznań, tak jak w Turynie z Juventusem sensacyjnie zremisował. Półfinaliści Ligi Mistrzów zdołali jednak zadać w końcówce decydujący cios. Choć Mikael Ishak grał na podobnym poziomie jak w 2010 roku Artjom Rudniew, nie udało się Kolejorzowi sprawić niespodzianki.Zobacz jak oceniliśmy lechitów--->

Villarreal - Lech Poznań 4:3. Szczęście było blisko. Zobacz ...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Stadion w Grodzisku Wielkopolskim jak zaczarowany. Warta Poznań cały czas bez "domowej" wygranej. Zieloni remisują z Zagłębiem 2:2 - Głos Wielkopolski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24