Stanisław Więciorek (trener Edach Budowlanych Lublin): Sytuacji, która nas dotknęła, nie dało się przewidzieć. Nie zniechęcamy się

BLIT
fot. Łukasz Kaczanowski
Rozgrywki Ekstraligi Rugby zostały zakończone. W tym roku postanowiono nie przyznawać medali oraz tytułu Mistrza Polski. Edach Budowlani Lublin zakończyli rozgrywki, znajdując się na przedostatnim miejscu w tabeli z jedną wygraną na koncie. O tym, co robią lubelscy rugbiści w czasie panującej pandemii, rozmawialiśmy z trenerem Budowlanych, Stanisławem Więciorkiem. - Każdy sportowiec powinien być na tyle świadomy, by podtrzymywać aktywność fizyczną, nawet w tym trudnym okresie - mówi szkoleniowiec.

Jak pan ocenia decyzję o zakończeniu rozgrywek Ekstraligi Rugby?
Uważam, że to jedyne rozsądne rozwiązanie w sytuacji, jaka nas zastała. Nawet gdyby trzymać się pierwotnej decyzji o zawieszeniu do 15 kwietnia, to byłby problem ze znalezieniem odpowiednich terminów na dokończenie rozgrywek. Rozegranie ostatnich czterech kolejek nawet na przełomie maja i czerwca stanowiłoby ogromny problem. Do tego dochodzi sytuacja z zamkniętymi obiektami sportowymi. Problem zauważam pod każdym względem. Sztuczne trzymanie zawodników pod "parą" zupełnie nie miałoby sensu.

Powrót do gry po tak długim rozbracie z boiskiem w ogóle byłby możliwy?
Na pewno byłby bardzo ryzykowny. Rugby jest grą kontaktową. Zawodnicy grają bardzo blisko siebie.

Powrót do gry po kilku tygodniach bez treningów boiskowych ponadto groziłby kontuzjami. To nie miałoby sensu nawet ze strony czysto sportowej, pomijając już nawet całą pandemię.

Wszystkie związki sportowe podejmują podobne decyzje. W pewnym stopniu wciąż boksuje się piłka nożna, ale wiadomo z jakich przyczyn.

W jaki sposób kontaktuje się pan ze swoimi podopiecznymi?
Mamy kontakt telefoniczny i mailowy. Mamy także swoją grupę na Facebooku, na której jesteśmy bardzo aktywni jako zespół. Za pomocą tych kanałów komunikacyjnych rekomendowałem drużynie aktywności, które zawodnicy powinni wykonywać.

Jak wyglądają treningi Budowlanych w tym trudnym okresie?
Przez pierwsze dwa tygodnie zawodnicy mieli rozpisywane przeze mnie treningi, które wykonywali indywidualnie. Były to jednostki biegowe, praca nad wytrzymałością i inne związane z podtrzymaniem motoryki i siły. Oczywiście wykonywali je w miarę możliwości. Siłownie przecież, podobnie jak inne obiekty, są nieczynne. Zawodnicy jeździli do lasu, korzystali z siłowni terenowych. Wykazywali się bardzo dużą dozą kreatywności. Z samym rugby miało to jednak niewiele wspólnego. Trening główny jest na boisku, a tego nie byliśmy w stanie zorganizować. Nikt nikomu wtedy jeszcze jednak nie mógł zabronić pojechania do lasu i zrobienia 30. kilometrów na rowerze w każdą stronę. Ważne, by zrobić to samemu i nie plątać się w tłumie. Można było też wsiąść w samochód, pojechać w spokojne miejsce i pobiegać. Moim zdaniem w przypadku unikania skupisk ludzkich nikomu nie szkodzimy.

Każdy sportowiec powinien być na tyle świadomy, by podtrzymywać aktywność fizyczną, nawet w tym trudnym okresie. Oczywiście nie pochwalam umawiania się na bieganie w sześć osób. Można jednak chociażby włączyć Youtube i skorzystać z jakiegoś programu treningowego. By zrobić porządny trening cardio potrzeba tylko kilku metrów pokoju. Słyszałem o przypadkach przebiegnięcia maratonu na balkonie. Czasem wystarczą dobre chęci.

Nadal pilnuje pan aktywności swoich zawodników?
Sezon się już zakończył i ja nie mogę rozpisywać moim podopiecznym kolejnych treningów. Kontrakty wygasły. Mieliśmy w kwietniu pracować nad nowymi umowami, lecz teraz musimy czekać na rozwój sytuacji. Może w drugiej połowie czerwca wrócimy do rozmów. W tej chwili nie mogę im przekazywać wytycznych w formie dyrektywy. Staram się jednak rekomendować pewne aktywności. Liczę na ich rozsądek i świadomość.

Kiedy widzi pan szansę na powrót do treningów?
Chcielibyśmy wrócić do normalnej aktywności na początku sierpnia, może pod koniec lipca. W tym momencie jednak nikt nie wie, jak to będzie wyglądać. Pojawiają się przecież opinie, że epidemia potrwa nawet do końca roku. Chciałbym, żeby już w lipcu zawodnicy rozpoczęli indywidualne przygotowania. Może zaczniemy wcześniej, a może będzie to sierpień. Nie wiemy kiedy ruszy liga. Może to będzie wrzesień, a może październik. Możliwe, że na jesieni rozegramy tylko dwie, trzy kolejki, a reszta zostanie przeniesiona na wiosnę. Nikt tego nie wie. Zależy mi na tym, by moi zawodnicy pilnowali tego, by nie przytyć, by się ruszać. Każdy powinien mieć na to swoje sposoby. Jeśli ja jestem w stanie pozostać aktywny, to na pewno i oni sobie poradzą.

Decyzja o zakończeniu obecnego sezonu Ekstraligi była łatwiejsza niż w innych ligach, chociażby ze względu na reorganizację rozgrywek. Tabela w przyszłym sezonie ma zostać powiększona do dziesięciu ekip i jasne było już od dłuższego czasu, że nikt nie spadnie z najwyższej klasy rozgrywkowej. Nie można jednak tego powiedzieć o 1. lidze. Te rozgrywki wciąż nie zostały definitywnie zakończone, a jedynie uległy zawieszeniu. Sądzi pan, że to słuszne rozwiązanie?
Moim zdaniem odwlekanie tego nie ma sensu. Wiem doskonale, że w pierwszej lidze są tylko dwa kluby, które na dzień dzisiejszy przejawiają chęć i ochotę na awans. Mam na myśli Spartę Jarocin i Rugby Białystok. Dokończenie rozgrywek w całości nie ma sensu. Myślę, że wystarczyłoby gdyby te dwa kluby rozstrzygnęły kwestię awansu między sobą. Oczywiście wtedy gdy będzie to możliwe. Pozostałe kluby zdają sobie sprawę z różnicy sportowej, jaka ich dzieli od najwyższego szczebla rozgrywek. Cały świat sportowy stoi i uważam, że nikomu by się nie stała krzywda gdyby po prostu podjąć decyzję o zakończeniu rozgrywek i uznaniu tabeli aktualnej za końcową. Sytuacja jest trudna i trzeba tę żabę po prostu przełknąć.

Stoją rozgrywki we Francji, Nowej Zelandii czy RPA, gdzie zakażeń jest niewiele. Nikt nie gra, więc rozpatrywanie dokończenia 1. ligi rugby wydaje się bezcelowe. Nie ma o czym dyskutować. Tu gdzie jest dwóch Polaków, pojawią się jednak czasem cztery zdania.

Budowlani po dziewięciu kolejkach piastowali przedostatnią lokatę w tabeli. Czy gdyby udało się dokończyć sezon, lubelscy rugbiści byliby w stanie poprawić swoją pozycję?
Byliśmy naprawdę nieźle przygotowani. Zestawienie ludzkie było zdecydowanie lepsze niż jesienią. Mieliśmy znacznie szerszą kadrę. Jeśli ci, którzy wrócili po kontuzjach, wkomponowaliby się wiosną w zespół, a sądzę, że tak by było, to nasza gra wyglądałaby lepiej. Za nimi bardzo dobrze przepracowana zima. Wygraliśmy na wiosnę z Orkanem Sochaczew, który wyprzedzał nas w tabeli. Sądzę, że moglibyśmy być wyżej już po meczu z Juvenią Kraków, który miał się odbyć w połowie marca. Trzecie spotkanie rundy to kwietniowy mecz z Lechią, który także był w naszym zasięgu. To jednak tylko domniemania.

Chcieliśmy oczywiście poprawić naszą sytuację w tabeli, bo wiedzieliśmy, że nasz zespół wygląda lepiej. Była na to duża szansa.

Podchodzimy do tego jednak z pokorą. Sytuacji, która nas dotknęła, nie dało się przewidzieć. Nie zniechęcamy się. Pamiętajmy jednak, że sezon został zakończony bez przyznawania konkretnych miejsc. W tym kontekście nie można mówić o tym, że zajęliśmy przedostatnie miejsce. Moim zdaniem można było jednak zakończyć sezon, uznając tabelę i przyznać medale.

Co się poprawiło w funkcjonowaniu drużyny po przerwie zimowej?
Mogliśmy sobie wreszcie pozwolić na zmiany taktyczne. Nie chodzi jedynie o zastępowanie słabszych zawodników lepszymi, ale rotację ze względu na ich walory. Jako trener miałem wiosną większe pole manewru. Do tego dochodzi rywalizacja o pierwszy skład, która jesienią funkcjonowała w ograniczonym zakresie. Na wiosnę mieliśmy lepszą piętnastkę niż w pierwszej rundzie, do tego dochodzi szersza ławka. Można wręcz powiedzieć, że był to zupełnie inny skład. W doskonałej formie po rocznej przerwie wrócił Piotr Wiśniewski.

Pozytywne zmiany dokonały się także w klubie. Pojawił się nowy sponsor oraz nowe, prężnie działające osoby w zarządzie. Klub jest dużo bardziej stabilny i lepiej zorganizowany. Ta dobra organizacja pozwoli nam lepiej przejść przez ten trudny okres.

Jak ma wyglądać zespół Edach Budowlanych Lublin w przyszłym sezonie?
Jesteśmy bardzo blisko zrealizowania powrotów naszych wychowanków. Już przed startem rundy były prowadzone rozmowy z Michałem Węzką i Grzegorzem Szczepańskim, którzy są związani z zespołem z Siedlec oraz z Wojtkiem Piotrowiczem i Stanisławem Niedźwiedzkim grającymi w Sopocie. Te rozmowy były na bardzo zaawansowanym etapie.

Nasza trzecia linia w przyszłym sezonie może być jedną z najlepszych w Polsce. Druga linia i atak skomponowane na przyszły sezon z ujęciem tych zawodników pozwoliłyby nam stawać w szranki z najlepszymi zespołami w kraju

. Dziś jednak nie wiemy, jak będzie wyglądał przyszły sezon. Nie wiemy też jak, będzie wyglądała sytuacja gospodarcza. Choć w tym momencie nie docierają do nas takie wieści, to nasz sponsor również może przecież mieć ograniczone środki. Na pewno wszystkim będzie ciężej nawet gdy już minie czas pandemii. Obecnie najważniejsze jest dla mnie to, by szczęśliwie przez to wszystko przejść i by żaden z moich podopiecznych nie zachorował. O kolejnym sezonie będziemy myśleli, gdy przyjdzie na to czas.

ZOBACZ TAKŻE:

Edach Budowlani Lublin gotowi na rundę wiosenną. Zobacz zdjęcia

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24