Stanowczy krok ku odrodzeniu wrocławskiego basketu - podsumowujemy sezon koszykarskiego Śląska

Rafał Hydzik
fot. WKS Śląsk Wrocław / Wojciech Cebula
W środę władze Polskiego Związku Koszykówki zdecydowały, że 22. kolejka Energa Basket Ligi była ostatnią, zamykającą rozgrywki. W cieniu triumfującego Stelmetu Enea BC Zielona Góra został WKS Śląsk Wrocław z siódmym miejscem. Aż siódmym, a może tylko siódmym?

Sezon rozpoczął się podobnie jak się zakończył - „na wariata". Brak sponsora tytularnego, późno podpisany kontrakt z miejską spółką - to przełożyło się na bardzo eksperymentalne transfery – Śląsk wzmocnili m.in.: odpalony ze Stelmetu Michael Humphrey i dwójka „świeżaków” - Torin Dorn i Clayton Custer, a przez try-out nie prześlizgnął się nie mający od roku piłki w ręce Kadeem Batts. Andrzej Adamek, ówczesny szkoleniowiec Trójkolorowych jeszcze pięć dni przed inauguracją Basket Ligi drapał się po głowie, nie bardzo samemu będąc w stanie zdefiniować w jakim miejscu znajduje się jego drużyna. Spośród szkoleniowców w EBL jako ostatni zamknął kadrę, ledwie tydzień przed startem ligi dokładając kluczowy tryb – reprezentanta 8. drużyny świata, Kamila Łączyńskiego. - Zarys. To dobre słowo, by określić to, co jest aktualnie widoczne – mówił nam po dwóch przegranych meczach II Memoriału Adama Wójcika.

Jakby to powiedział Maciej Zieliński - „Wtem”! Liga rusza w Hali Orbita, a Śląsk przy własnych, spragnionych wrocławskiego basketu kibicach gromi HydroTruck Radom. 111 punktów, w tym 18 Devoe Josepha i miejsce w piątce kolejki dla debiutującego na tym poziomie wrocławskiego diamentu, Aleksandra Dziewy (gwoli ścisłości – Olek wychował się w Koninie, ale przy Mieszczańskiej mówią o nim jak o swoim!) - Przede wszystkim uwierzyliśmy, że pomimo wszelkich trudności jesteśmy w stanie wygrywać – z dumą mówił Adamek, zasiadając na pomeczowej konferencji. Już tydzień później fenomenalny amerykański tercet z Dąbrowy Górniczej sprowadził go z powrotem na ziemię.

Aleksander Dziewa zaliczył fenomenalny debiut w PLK, potwierdzając klasę z 1LM. Średnio 9,6 pkt i 3,9 zbiórek zaowocowało kolejnym sygnałem od selekcjonera
Aleksander Dziewa zaliczył fenomenalny debiut w PLK, potwierdzając klasę z 1LM. Średnio 9,6 pkt i 3,9 zbiórek zaowocowało kolejnym sygnałem od selekcjonera Mike'a Taylora.
Pawe£ Relikowski / Polskapress

Dwie kompromitujące porażki na własnym parkiecie rozpoczęły najmniej chlubny „trend” w grze WKS-u na przestrzeni tego sezonu. Mecze we własnej hali były trudniejsze od wyjazdowych (poza domem udało się dopisać dwa zwycięstwa). - Tak nie może być! Nie jesteśmy sobą w Hali Orbita, chyba peszy nas gra przed taką liczbą kibiców - mówił po meczu rozgoryczony Łączyński, który na tym etapie sezonu przejął nieformalne dowodzenie w szatni. - Są koszykarzami, taki mają zawód, że muszą się liczyć z presją – odpowiedział po czwartej z rzędu porażce we Wrocławiu Adamek. On sam jej nie udźwignął, a jego głowa poleciała dzień po meczu. - Jego problemem było to, że był po prostu za dobrym człowiekiem – po dłuższym czasie opowiadał „Łączka”.

Akurat na ten moment wypadł mecz, który był dla kibiców niemalże główną przyczyną powrotu Śląska do elity - „Święta Wojna” we włocławskiej hali (dziś „wojna” już tylko z nazwy). - Nie godzę się na brak motywacji – zagrzewał przed meczem „Zielony”. - Śląsk zawsze był znany z tego, że walczył. Jeżeli tej walki nie ma, to ręce opadają – dodał. Walka w Hali Mistrzów była, ale i pod tymczasową wodzą Marcina Grygowicza nie udało się pokazać dawnego wrocławskiego zęba. W międzyczasie do zespołu wróciła gwiazda dawnych lat, Danny Gibson. Kto śledził poprzednią przygodę WKS-u w elicie, temu zapaliły się oczy.

Powrót Danny'ego Gibsona do Wrocławia przyćmił... jego wiek. To nie jest już ten sam koszykarz, który przed laty był wybierany zawodnikiem miesiąca
Powrót Danny'ego Gibsona do Wrocławia przyćmił... jego wiek. To nie jest już ten sam koszykarz, który przed laty był wybierany zawodnikiem miesiąca w Tauron Basket Lidze. W kadrze Śląska zastąpił jednak o 12 lat młodszego Claytona Custera i trzeba powiedzieć, że poprawił poziom rotacji na obwodzie. Sezon zakończył ze średnimi: 8,8 pkt i 3,2 as. Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press

Bilans 3-6, zaczarowany parkiet, najgorsza statystyka zbiórek w lidze, braki w przygotowaniu fizycznym i na dodatek – co często zarzucano wrocławianom – brak „piątki” - sytuacja zastana w Kosynierce wymagała cudotwórcy. Wtedy w szatni pojawia się on. Prawdopodobnie cały na biało, choć nas tam nie było, by to potwierdzić. Oliver Vidin. Nazwisko na wskroś anonimowe wywoływało u ekspertów raczej uśmiechy politowania, aniżeli jakąkolwiek euforię. - Położono przede mną listę ze składem i zadano pytanie: Czy jesteś w stanie z tymi zawodnikami osiągnąć taki i taki cel? Powiedziałem, że mogę osiągnąć wszystko – po czasie opowiadał nam szkoleniowiec Śląska.

A orientacja prezesa Michała Lizaka nie zmieniła się w ogóle. Przed sezonem deklarował, że Śląsk nie ma wyjścia i musi zawalczyć o play-offy i po falstarcie trwał przy swoim. By znaleźć się w ósemce potrzebne było 15 zwycięstw, WKS miał 3.

Nagle okazało się, że we Wrocławiu da się grać w koszykówkę. Po kolei Serb adresował każdą z bolączek swojej drużyny. Michael Humphrey i Aleksander Dziewa pod jego okiem wyrośli na czołowych podkoszowych ligi (Amerykanin w 9 meczach na przełomie grudnia i stycznia zbierał średnio prawie 8 piłek i zdobywał 15 punktów, w tym 32 rzucone Kingowi Szczecin, a jego młodszy kolega znalazł się w szerokiej kadrze reprezentacji Polski).

- Nie narzekam na to co mam, tylko próbuję wyciskać to, co najlepsze. To moja praca – w retrospekcji Serb mówił nam o niskim ustawieniu, którym podbijał EBL. Trójka niskich - Gibson, Łączyński i ulubieniec kibiców, Jakub Musiał, w akompaniamencie Josepha i Dorna – obwód Śląska stał się jednym z najmocniejszych w lidze. Prym wiódł przede wszystkim duet polsko-kanadyjski. Łączyński, choć w sercu ma Anwil i Legię, zapracował sobie na uznanie wrocławskich kibiców. Sezon już za nami, więc i statystyki są przyklepane – trzeci asystent i przechwytujący ligi. Śląsk grał tak, jak Łączyński dyrygował i jak zapowiedział Vidin – trwają starania, by tę trójkolorową batutę trzymał w ręce jeszcze kilka sezonów.

Król asyst, król przechwytów. Kamil Łączyński trafił do Wrocławia z Włocławka, a mimo to już po kilku meczach słyszał swoje nazwisko skandowane w Hali
Król asyst, król przechwytów. Kamil Łączyński trafił do Wrocławia z Włocławka, a mimo to już po kilku meczach słyszał swoje nazwisko skandowane w Hali Orbita. Nie jest kontrowersją sądzić, że "Łączka" w tym sezonie był najlepszym polskim zawodnikiem ligi. fot. WKS Śląsk Wrocław / Wojciech Cebula

Światło reflektorów kradł jednak regularnie Devoe Joseph, o którym niektórzy kibice mówili, że jest najlepszym obcokrajowcem od czasów, kiedy z herbem WKS-u występował Lynn Greer. Po tym sezonie Devoe nie jest już „bratem Cory'ego Josepha”, a raczej... to gracz Sacramento jest „bratem gwiazdy EBL”. Kanadyjczyk do perfekcji miał ustawiony celownik w rzutach z dystansu (trzeci strzelec ligi zza łuku) i to z jego rąk padało najwięcej oczek dla WKS-u (18 proc. sumy punktów Śląska, a nie grał w dwóch meczach!). Ostatecznie uplasował się na ósmej pozycji ligowych strzelców, ale meczami przeciwko Stelmetowi (32 pkt) czy Polpharmie (cztery celne trójki z rzędu) zapisał się na długo w pamięci kibiców.

Devoe Joseph, nawet gdyby już we Wrocławiu nie zagrał, z całą pewnością zostanie na długo zapamiętany. 32-letni Kanadyjczyk notował średnio 17 pkt przy
Devoe Joseph, nawet gdyby już we Wrocławiu nie zagrał, z całą pewnością zostanie na długo zapamiętany. 32-letni Kanadyjczyk notował średnio 17 pkt przy ponad 40 proc. skuteczności zza łuku. Andrzej Szkocki / Polska Press

Z meczu na mecz wrocławianie rośli w siłę i pięli się w górę tabeli. Z bilansu 3-6 odziedziczonym po Adamku i Grygowiczu, nowy trener Śląska ulepił stan 11-11, odpowiadający siódmej lokacie w tabeli. Coraz lepsza była zbiórka, coraz solidniejsza defensywa, a szybkie ataki WKS-u śniły się trenerom przeciwnych drużyn po nocach. Zaczęli grać młodzi – Vidin rozdawał debiuty najzdolniejszym adeptom wrocławskiego szkolenia, nie bał się nałożyć dużą odpowiedzialność na barki Aleksandra Dziewy czy Jakuba Musiała. Ulubieniec trenera Radosława Hyżego pod okiem Serba przybrał rolę „zadaniowca” i jak podkreślał Vidin – Musiał robił wszystko, by na swoją pozycję w zespole zapracować. - Wierzę, że już w przyszłym sezonie będzie jednym z liderów tego zespołu – zapowiadał dumnie Serb.

Co w kartach historii zapisał sezon 2019/20? Z całą pewnością fenomenalny dublet nad HydroTruckiem Radom (111 punktów na ligową inaugurację, 78 proc. skuteczności w drugiej kwarcie meczu rewanżowego), genialne wyjazdy m.in. do Warszawy (27 punktów przewagi nad Legią), do Szczecina (udany rewanż na Wilkach Morskich, wspomniane 32 punkty Humphreya), a nawet do hali świeżo upieczonego mistrza Polski, gdzie walczyli jak równy z równym. Także w Hali Orbita WKS dołożył olbrzymią cegiełkę do tego, by wskrzesić wrocławską miłość do basketu. Spotkanie z PGE Spójnią Stargard, czyli prawdopodobnie najlepszy mecz pod wodzą Vidina, czy też deklasacja MKS-u Dąbrowa Górnicza przy dużym udziale wychowanków to mecze, które przypomniały miastu o koszykarskim Śląsku.

Odbudowa koszykarskiej potęgi trwa nie tylko na parkiecie, ale i na trybunach. Nad dopingiem czuwali członkowie Klubu Wesołego Kibica, którzy za swoją
Odbudowa koszykarskiej potęgi trwa nie tylko na parkiecie, ale i na trybunach. Nad dopingiem czuwali członkowie Klubu Wesołego Kibica, którzy za swoją drużyną pojechali m.in. na "Świętą Wojnę" do Włocławka. fot. WKS Śląsk Wrocław / Wojciech Cebula

Na koniec pozostał olbrzymi niedosyt, choć cel – można by powiedzieć – został osiągnięty. Ogrywając w doskonałym stylu Spójnię Vidin zasugerował, że poprzeczka może wisieć wyżej, niż sam udział w fazie play-off. Wrocławska koszykówka miała jeszcze całą gamę emocji do zaprezentowania i pozostaje liczyć, że zostały one zaledwie przełożone na następny wrzesień. Hej Śląsk!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Stanowczy krok ku odrodzeniu wrocławskiego basketu - podsumowujemy sezon koszykarskiego Śląska - Gazeta Wrocławska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24