Tadeusz Pawłowski, nowy trener Śląska Wrocław: Jako dyrygent potrzebuję weny, żeby nuty dobrze grały na boisku [WYWIAD]

Jakub Guder
Tadeusz Pawłowski nowym trenerem Śląska Wrocław 19.02.2018
Tadeusz Pawłowski nowym trenerem Śląska Wrocław 19.02.2018 fot. Tomasz Hołod
- Bardzo się lubimy i szanujemy z Jankiem Urbanem. Teraz mogę zdradzić, że jeździliśmy wspólnie na ryby. Powiedział mi nawet, że jeszcze do mnie przyjedzie i gdzieś wspólnie połowimy - mówi nowy trener Śląska Wrocław Tadeusz Pawłowski.

Jak się ma Śląsk w sercu, to chyba trudno odmówić, gdy proszą o pomoc.
Tadeusz Pawłowski: No tak... Wszystkie decyzje zapadły w poniedziałek rano. Siedziałem na fotelu u dentysty i wtedy zaczęły się telefony. Potem przyjechałem do klubu i po rozmowie z prezesem zgodziłem się. Krótko spotkałem się z trenerem Urbanem. Porozmawialiśmy trochę. Następnie przyszedł czas na wiele ważnych organizacyjnych decyzji, zaczynając od akademii, a kończąc na tym, gdzie będziemy się przygotowywać do meczu z Górnikiem. Nie pojedziemy do Środy Śląskiej na sztuczną nawierzchnię, tylko poćwiczymy na trawie na Oporowskiej. Jeśli oczywiście nie przyjdą wielkie mrozy. Gdy już pojawiła się informacja o moim zatrudnieniu, to telefon dzwonił co 10 sekund. Niewiele brakowało, by się zapalił (śmiech). Dostałem wiele gratulacji od moich byłych zawodników, którzy grają teraz w innych klubach, m.in. od Mariusza Pawełka. Miałem też krótkie spotkanie z zespołem. Powiedziałem, czego oczekuję, jak będziemy pracować, co powinniśmy poprawić. O sobie się nie rozgadywałem, bo są w drużynie piłkarze, którzy już u mnie grali. Oni wszystko opowiedzą, a czy dobrze, czy źle... To już ich sprawa.

W jakiej atmosferze przebiegło spotkanie z Janem Urbanem?
Tadeusz Pawłowski: Bardzo dobrej. My się bardzo lubimy i szanujemy. Mogę już teraz zdradzić, że od czasu do czasu razem jeździliśmy na ryby. Janek powiedział mi zresztą, że jeszcze przyjedzie do mnie i sobie połowimy.

Gdy poprzednim razem odchodził Pan ze Śląska, to miał Pan wyrzuty sumienia, że pozwolił chwilę wcześniej wymienić sobie sztab współpracowników. Teraz zabrał Pan Łukasza Czajkę i Pawła Barylskiego znów ze sobą.
Tadeusz Pawłowski: To bardzo długo leżało mi na sercu, bo wówczas rozbito nasz sztab i ja zostałem sam. Chciałem znów z nimi pracować. Teraz w klubie będzie też jeszcze Darek Sztylka czy Marek Świder, który wraca do akademii, choć ja widzę to jako całość - klub i akademię. Jesteśmy już dogadani. Wiem, że to są wszystko chłopcy z sercem, oddani Śląskowi. Cieszę się, że będę z nimi pracował.

Miał Pan przeczucie wówczas, że tak szybko wróci Pan do pierwszej drużyny?
Tadeusz Pawłowski: Nie myślałem o tym, ale nie da się ukryć, że chciałem tu pracować. Bardzo się cieszę, że dzięki prezydentowi Rafałowi Dutkiewiczowi tu wróciłem. Myślę, że gdyby nie było jego poparcia, to nie wiem czy pojawiłbym się w akademii. Mam wrażenie, że dzięki ostatniej pracy z młodzieżą pokazałem, że jestem facetem, który ma wiedzę i na którego warto było postawiać. Zrobiliśmy przez 14 miesięcy ogromny postęp. Wszyscy o tym mówią. Ostatnio graliśmy z Herthą Berlin, Lipskiem, ze Slavią Praga. Wyniki były różne, ale nasze mecze z najlepszymi akademiami w Polsce pokazują, że poszliśmy do przodu. Z pewnością potrzebna jest lepsza baza. Poszedłem nawet trochę do przodu, rozmawiałem z architektem i zaplanowałem to: na Oporowskiej byłyby cztery boiska, jedno niepełnowymiarowe, kryte lekką konstrukcją, z kawiarnią wychodzącą na boisko. Gdyby to się udało... Zobaczymy, jak to się ułoży. Myślimy do przodu, bo nam Śląsk leży w sercu nie tylko na dziś. Nam chodzi o to, żeby to był też fajny klub za cztery-pięć lat. Tu przecież wyrosłem, tu podawałem piłki na treningach. Teraz się cieszę, że młodzi chłopcy przychodzą i biorą ode mnie autografy. To jest piękne.

Oglądał Pan dwa ostatnie mecze Śląska, a zatem o ile procent lepiej może grać ta drużyna z tymi wszystkimi kontuzjami, w tak kiepskiej sytuacji kadrowej?
Tadeusz Pawłowski: We wtorek zaplanowaliśmy mocniejszy trening (rozmawialiśmy w poniedziałek wieczorem - przyp. JG) i wtedy zobaczymy, kogo będziemy mieli do dyspozycji. Do taktyki przejdziemy w środę. Nie chcę mówić o procentach. Chcę żebyśmy jako zespół funkcjonowali lepiej na boisku. To musi być widać.

Z Górnikiem Zabrze będzie rewolucja, czy ewolucja w składzie?
Tadeusz Pawłowski: Za wcześnie o tym mówić. Z każdym zawodnikiem chciałbym porozmawiać w cztery oczy. Chcę się dowiedzieć, jak oni to wszystko widzą. Nie chcę zaczynać swojej pracy od wywracania wszystkiego do góry nogami, bo przecież pewne rzeczy zostały zrobione dobrze. Spokojnie przyjrzę się wszystkiemu. Jak widzieliście już w przeszłości, ja nie przywiązuje wagi do nazwisk. Chcę, żeby w niedzielę wyszła na boisko najlepsza jedenastka. Nie mam do żadnego piłkarza uprzedzeń. Mam też neutralnych współpracowników o wysokiej wiedzy. Potrafią wystawić dobrą ocenę.

Podpisał pan 2,5-letni kontrakt, tymczasem średnia długość pracy trenera w ekstraklasie to teraz jakieś 170 dni...
Tadeusz Pawłowski: Wiem, że to wielkie wyzwanie. Poprzednim razem byłem trenerem Śląska przez 22 miesiące. To dużo - było blisko dwóch lat. Teraz chciałbym pobić ten rekord i myślę, że mi się uda.

Czego życzyć na najbliższe tygodnie? Sześciu punktów w dwóch meczach?
Tadeusz Pawłowski: O punktach to bym raczej nie mówił. Weny trenerskiej. Piłkarze są w pewnym sensie artystami, więc żeby mi - jak dyrygentowi - fajnie czytało się z tej partytury i te nuty dobrze grały na boisku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24