Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tenis: Katarzyna Kawa awansowała do finału turnieju WTA w Jurmali! Poznanianka robi furorę na Łotwie i pokazuje, co to wytrwałość

Radosław Patroniak
Radosław Patroniak
Katarzyna Kawa na korcie ziemnym w Jurmali czuje się jak ryba w wodzie. Czy zawodniczka sklasyfikowana na 194 miejscu w rankingu WTA i debiutująca w turnieju WTA z pulą nagród 250 tys. dolarów sprawi sensację roku i pokona Anastasiję Sevastovą?
Katarzyna Kawa na korcie ziemnym w Jurmali czuje się jak ryba w wodzie. Czy zawodniczka sklasyfikowana na 194 miejscu w rankingu WTA i debiutująca w turnieju WTA z pulą nagród 250 tys. dolarów sprawi sensację roku i pokona Anastasiję Sevastovą? Fot. Archiwum WTA
26-letnia Katarzyna Kawa przebojem wdarła się do najważniejszego cyklu tenisowego WTA. Poznanianka w sobotę wygrała półfinał turnieju w łotewskiej Jurmali (z pulą nagród 250 tys. USD). Podopieczna Grzegorza Garczyńskiego oddała jedynie pięć gemów Amerykance Bernardzie Perze, wygrywając 6:2, 6:3. Warto dodać, że imprezy tej rangi do tej pory nigdy nie wygrały Magda Linette i Iga Świątek (obie były tylko po jednym razie w finale), a Kawa nieco ponad rok temu zajmowała... 780 miejsce w rankingu WTA.

Pochodząca z Krynicy-Zdrój zawodniczka w niedzielnym finale o godz. 18 (relacja w TVP Sport) zmierzy się z dobrze znaną w światku tenisowym Łotyszką Anastasiją Sevastovą (11 miejsce na liście WTA). Aby mieć wyobrażenie ile dzieli obie zawodniczki wystarczy powiedzieć, że Kawa zarobiła na korcie 170 tys., a jej rywalka... prawie 7 mln dolarów. Dla Kawy będzie to siódmy pojedynek w Jurmali, bo do turnieju głównego musiała przebijać się z eliminacji.

- Pieniądze w sporcie to nie wszystko, nawet w tak skomercjalizowanej dyscyplinie jak tenis. Kasia na Łotwie napisała przez ostatni tydzień poemat o cierpliwości w życiu i wytrwałości w dążeniu do celu. Jeszcze dwa lata temu była zawodniczką Centrum Tenisowego Angie Puszczykowo. Zdarzało się, że trenowała obok Andżeliki Kerber i Magdy Linette. Teraz nie jest zrzeszona, ale to nie znaczy, że nie jest związana z Poznaniem. Tutaj mieszka, trenuje, leczy kontuzję i ma bazę wypadową do wyjazdów na turnieje - tłumaczył nam Henryk Gawlak, były szef CT Angie Puszczykowo.

On też próbował wyjaśnić jak to się stało, że zawodniczka drugiego, a nawet trzeciego planu nagle stała się objawieniem światowych kortów. - Pozytywne sygnały płynęły już od początku roku, bo Kasia dostała się do eliminacji Roland Garros i Wimbledonu. Na dobre "odpaliła" teraz, ale myślę sobie, że nie grałaby z takim spokojem i nie odprawiłaby z kwitkiem wyżej notowanych od siebie rywalek, gdyby nie lata wyrzeczeń i gry w turniejach niższej rangi, czyli ITF. Do tego doszła "chemia" między nią a trenerem. Są ze sobą od czasów seniorskich, przetrwali najtrudniejsze chwile i konsekwentnie budowali wzajemne zaufanie. Ich wspólna cierpliwość została wreszcie nagrodzona - dodał Gawlak.

Trudno nie zgodzić się z jego opinią, bo w przerwach na konsultacje z trenerem podczas sobotniego półfinału Kawa sprawiała wrażenie skoncentrowanej i jednocześnie wyluzowanej. - Graj swoje, podnoś piłkę i nie spiesz się między punktami. Ty nic już w tym meczu nie musisz. Ty w ogóle nic nie musisz - sugerował z lekkim uśmiechem poznański trener. Po takim wywodzie, zdejmującym z tenisistki presję, ona wyszła na kort i ograła ze spokojem zawodniczkę z pierwszej setki rankingu WTA.

- Grzegorz Garczyński to zarówno mój trener, jak i życiowy partner. Bardzo angażuje się w moją karierę i mnie wspiera. Swoją bazę mamy w Poznaniu. Moim trenerem od przygotowania ogólnorozwojowego jest Bartłomiej Maik. To właśnie z nim rozpoczęłam współpracę po przerwie spowodowanej kontuzją. To są najważniejsze dwie osoby w moim teamie. Na co dzień korzystamy również z pomocy innych trenerów-sparingpartnerów, którymi są Rafał Teurer i Andriej Kapaś. Nie zamykamy się nowe pomysły - tłumaczyła w jednym z wywiadów sportowa bohaterka ostatnich dni.

Czytaj też: Magda Linette nie zamieniłaby życia na walizkach na inną pracę

W rozmowie z portalem"Serwis na zewnątrz" Kawa przyznała też bez ogródek, na kogo bardziej mogła ostatnio liczyć, czy na bliskich czy też na kluby i związek.

- Gdyby nie fakt, że mam dookoła siebie pasjonatów, a przy okazji wspaniałych ludzi, to już dawno nie grałabym w tenisa. W Polsce, jeśli tenisista w wieku 17 lat nie osiąga wybitnych wyników, to jest po prostu niedoceniany. Nie mam sponsora, żaden klub w Poznaniu nie zapewnia mi bazy za darmo. Polski Związek Tenisowy w momencie kryzysu zamiast wsparcia poinformował mnie, że jeśli nie wykupię licencji, to wyrzuci mnie z kadry. Swoje oszczędności z ostatnich dziesięciu lat kariery wydałam na operację, rehabilitacje i inwestycje w odbudowanie rankingu. Kryzys przyszedł tej zimy. Byłam w trzeciej setce rankingu, a nie miałam pieniędzy na treningi, ani turnieje. Z pomocą przyszła rodzina, przyjaciele i Grzegorz - dodała była tenisistka AZS Poznań i CT Angie.

Smutne wyznanie, tym bardziej, że po powrocie Kawy z Jurmały, wszyscy pewnie działacze ustawią się w jednym rzędzie do odbierania pochwał i orderów za wspieranie jej talentu...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24