Thomas Thurnbichler. Kim jest trener, który ma wyciągnąć z kryzysu polskie skoki narciarskie?

Artur Bogacki
Artur Bogacki
Thomas Thurnbichler (z prawej) ostatnio był asystentem Andreasa Widhoelzla w austriackiej kadrze
Thomas Thurnbichler (z prawej) ostatnio był asystentem Andreasa Widhoelzla w austriackiej kadrze IMAGO/Imago Sport and News/East News
Reprezentację Polski w skokach narciarskich prowadzić będzie Thomas Thurnbichler. Polski Związek Narciarski zatrudnił młodego austriackiego szkoleniowca, który wielkich sukcesów trenerskich nie ma. Kim jest człowiek, który ma wyciągnąć z kryzysu polskie skoki?

Thurnbichler zastąpił Doleżala

PZN znów zaryzykował, podobnie jak trzy lata temu z Michalem Doleżalem. Wtedy też postawił na mniej „znane” nazwisko, młodego szkoleniowca i wówczas trafił bardzo dobrze. Teraz różnic jest jednak kilka i mogą być kluczowe. Po pierwsze, Czech był już w naszym sztabie - jako asystent Stefana Horngachera - i rozeznanie o jego warsztacie, znajomość z zawodnikami, były większe. Ponadto obejmując samodzielnie kadrę w marcu 2019 r., Doleżal startował z wysokiego poziomu sportowego, który nie tylko udało mu się utrzymać, ale nawet podnieść. Aż do sezonu olimpijskiego 2021/22, kiedy wszystko nagle się posypało.

Thurnbichler to też „młody, zdolny” trener. Od razu rzucony będzie na bardzo głęboką wodę. I nie chodzi tylko o słabe ostatnio wyniki i kryzys w reprezentacji. Musi przede wszystkim szybko przekonać liderów naszej ekipy - Dawida Kubackiego, Piotra Żyłę i Kamila Stocha (podczas burzy w polskiej kadrze murem stanęli za Doleżalem) - że potrafi wszystko naprawić. Także atmosferę w reprezentacji i wokół niej. Bo nie ma co ukrywać, że znaczący spadek poziomu wynikowego odcisnął piętno na całym obrazie skoków w Polsce. A przypomnijmy, że „specjalistów” od sportu jest w naszym kraju ponad 30 milionów...

Thomas Thurnbichler znany jest z "podwójnego" skoku

Jako zawodnik Thunbichler wielkiej kariery nie zrobił. Najbardziej znany jest z... klipu na YouTubie. Jako 13-letni przedskoczek zawodów w Bischofshofen oddał skok, który przeszedł do historii dyscypliny jako „podwójny”. Źle wyszedł z progu, spadł na bulę, ale zamiast wylądować, odbił się od ziemi, złożył do dalszego lotu i lądował kilkadziesiąt metrów dalej. Talent miał, zdobywał medale MŚ juniorów (dwa złota i srebro w drużynie, brąz indywidualnie), ale w seniorach potem nie zaistniał poważniej. Karierę skoczył w wieku zaledwie 22 lat, w 2011 r. Został przy sporcie. Studia łączył z pracą w Tyrolskim Związku Narciarskim, potem w krajowej federacji opiekował się juniorami (z sukcesami), aż w 2020 r. dostał posadę asystenta w pierwszej reprezentacji, u boku Andreasa Widhoelzla.

Jak zaznaczył prezes PZN Apoloniusz Tajner, Thurnbichler referencje z Austrii ma dobre. Zresztą bycie asystentem w jednej z najlepszych na świecie reprezentacji, która ostatnio zdobyła olimpijskie złoto w drużynie i wygrała klasyfikację Puchar Narodów, nie jest dla osób przypadkowych.

- To jest młody wilk trenerski. To szkoleniowiec, za którym stoją już zmiany techniczne w pierwszej fazie lotu, które mają wpływ na osiągane odległości. Z opinii kilku osób z Austrii wiemy, że to on tam jest głównym trenerem prowadzącym. Selekcjoner Widhoelzl aż takiego znaczenia w tej grupie nie miał - argumentował wybór prezes Tajner w rozmowie z Eurosportem.

Thurnbichler wie, od czego zacząć pracę ze Stochem

Austriaccy działacze nie kryją, że są zaskoczeni i rozczarowani decyzją Thurnbichlera o odejściu. Ponoć wiązano z nim duże nadzieje i liczono, że to w krajowych skokach będzie się rozwijał i zdobywał doświadczenie. To jednak oferta z PZN okazała się atrakcyjniejsza, umowa zawarta została na cztery lata. Można założyć, że mocno stawia na ten projekt, zamierza nawet przeprowadzić się do Krakowa, aby być bliżej skoczków. A przypomnijmy, że na taki ruch - z różnych względów - nie decydowali się jego poprzednicy.

- Praca w Polsce to dla mnie duży krok rozwojowy i chcę tę szansę wykorzystać - powiedział Thurnbichler w rozmowie z miejscową gazetą „Tiroler Tageszeitung”.

Patrząc na okoliczności, można uznać, że to będzie wyjątkowy trener kadry. Lub akrobacje na desce snowboardowej, jeździ deskorolce, próbuje innych sportów ekstremalnych Ma liczne tatuaże, tunele w uszach - bardziej przypomina gwiazdę rocka niż szkoleniowca. Ponadto jest... młodszy od liderów naszej kadry, w czerwcu skończy 33 lata. Może dzięki temu łatwiej będzie mu znaleźć z nimi wspólny język? Z drugiej strony trzeba pamiętać, że na autorytet trenerski pracuje się latami, a teraz przyjdzie mu „ratować” sytuację w grupie, w której jest trzech mistrzów świata.

Thurnbichler najwyraźniej dobrze zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Z jego zapowiedzi wynika, że rewolucji nie należy się spodziewać.

- Ważne jest, by skoczek miał swój charakter, ja nie chcę nikogo zmieniać. Zawodników trzeba ostrożnie prowadzić, wiele wyjaśniać, nic poza tym - zaznaczył na łamach „Tiroler Tageszeitung”. Dodał: - Wiem od czego zacząć, także z Kamilem (Stochem - przyp.). Chcę odnosić sukcesy, a nie tylko się rozwijać. Celem jest osiągnięcie optimum z uznanymi sportowcami, stworzenie silnego zespołu do igrzysk olimpijskich 2026 i promowanie zmiany pokoleniowej.

Sportowy24.pl w Małopolsce

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Thomas Thurnbichler. Kim jest trener, który ma wyciągnąć z kryzysu polskie skoki narciarskie? - Dziennik Polski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24