Tylko Jarosława Królewskiego zabrakło w niedzielę na stadionie przy ulicy Reymonta 22. Przy pełnych trybunach Wisła Kraków w ligowym klasyku podejmowała Legię Warszawa i choć forma podopiecznych Ricardo Sa Pinto w 2019 roku pozostawia sporo do życzenia, byli faworytem tego meczu. Meczu szczególnym nie tylko dla kibiców, ale także dla Carlitosa, który jeszcze w ubiegłym sezonie był gwiazdą Białej Gwiazdy.
Teraz schedę przejął po nim zimą Jakub Błaszczykowski. I choć początek, zwłaszcza w starciu z Górnikiem Zabrze miał ciężki, to z meczu na mecz zaczął dawać swojej drużynie coraz więcej. W niedzielę ustalił wynik do przerwy na 2:0 pewnie wykorzystując rzut karny. Bartosz Frankowski bez wahania podyktował jedenastkę po zagraniu ręką Luisa Rochy. Wcześniej, bo już w 5. minucie wynik otworzył Sławomir Peszko. Wypożyczony z Lechii pomocnik celnie dobił próbę Krzysztofa Drzazgi.
Emocji więc nie brakowało, co udzieliło się także Sa Pinto. Niedzielnym wczesnym popołudniem z posadą pożegnał się Adam Nawałka i portugalski szkoleniowiec postawił wszystko na jedną kartę, by nie pójść jego śladem. Jeszcze przed przerwą ściągnął bocznego obrońcę Pawła Stolarskiego i w jego miejsce puścił do boju drugiego napastnika - Sandro Kulenovicia. Dla pierwszego z nich musiał być to cios, bowiem właśnie w Wiśle debiutował w ekstraklasie, tutaj też w charakterze trenera juniorów pracuje jego starszy brat. Rodzina obserwowała więc z trybun, lecz w grze Wojskowych nie mogła zobaczyć wielu pozytywów. Legia nie miała nawet wielu okazji, w pierwszej części gry oddała tylko jeden strzał.
W drugą połowę weszła znacznie agresywniej, zaczęła nawet przeważać w posiadaniu piłki czy liczbie podbramkowych sytuacji. Tym razem Mateusz Lis zmuszany był do interwencji po próbach Kulenovicia czy Sebastiana Szymańskiego. To jednak Rafał Pietrzak cieszył się z drugiego w tym sezonie gola swojego autorstwa. Perfekcyjnie wymierzył z rzutu wolnego, co wcześniej nie udało się m.in. wygwizdywanemu Carlitosowi. Hiszpan na uwielbienie kibiców nie może liczyć również w Warszawie. Wojskowi nie wykorzystali porażki Piasta z Lechią Gdańsk 0:2 i nie uciekną gliwiczanom na osiem punktów. Trafieniem w końcówce utwierdził ich w tym Marko Kolar.
Podopieczni Waldemara Fornalika zmierzą się w środę ze słabą Wisłą Płock (w piątek porażka 0:1 z Zagłębiem Lubin), Wojskowi podejmą walczącą o pozostanie w górnej ósemce Jagiellonię Białystok. Kolejna, już siódma w tym sezonie porażka Legii, może przelać szalę goryczy, która tworzy się w Warszawie wokół Sa Pinto.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?