Tomasz Wilman: Czujemy spory niesmak

Zdawało się, że po organizacyjnej wpadce sprzed roku i porażce walkowerem z Wdą Świecie piłkarze i sztab Korony Kielce zrobią wszystko, żeby nie odpaść z Pucharu Polski już po pierwszym meczu. Dzięki bramce w dogrywce faworytowi prawie się upiekło. Ale to po wyrównującym golu Kamila Łączka i trzech zmarnowanych rzutach karnych w serii „jedenastek” musieli uznać wyższość drugoligowca z Małopolski.

- Czujemy spory niesmak. Mieliśmy inne założenia, chcieliśmy grać agresywnie, ale nie udało nam się tego zrealizować – komentował po spotkaniu rozgoryczony trener Korony, Tomasz Wilman.

Sytuację Korony błyskawicznie skomplikowała czerwona kartka dla Dmitrija Wierchowcowa. Nie minęły nawet dwie minuty od wyrzucenia Białorusina z boiska, gdy z rzutu wolnego po jego przewinieniu Puszcza wyrównała. - Ta kartka sprawiła, że wypadliśmy z rytmu. Rzuty karne to już loteria – przyznał Wilman.

Loteria, w której pechowe losy wyciągnęło aż trzech piłkarzy Korony: Rafał Grzelak, Mariusz Rybicki i Bartosz Rymaniak. Choć Wilman obiecywał, że na mecz z Puszczą pośle do boju pierwszą jedenastkę, wyjściowy skład diametralnie różnił się od tego zwycięskiego z meczu z Lechem Poznań.

- To ważna lekcja, którą musimy wyciągnąć na tym etapie naszej pracy. Drużyna Korony ciągle się buduje. Lech? W tamtym meczu nie byliśmy faworytami, a jednak wygraliśmy. Tutaj zupełnie na odwrót. Taka jest piłka, w tym sporcie potrzeba dużo pokory. A przede wszystkim ciężko pracować – do dzisiaj najwyraźniej tej pracy zabrakło i dlatego wracamy bez awansu – zakończył.

Najdroższe transfery z Ekstraklasy: Kapustka wyprzedził wszystkich [TOP10]

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!