Trefl Gdańsk niczym mały Kopciuszek. Zadziałał... ukryty przełącznik? [zdjęcia, wideo]

Rafał Rusiecki
Trefl Gdańsk z Pucharem Polski
Trefl Gdańsk z Pucharem Polski Piotrhukalo
Trafili idealnie z formą, grali bez presji, nie mieli problemów z kontuzjami - tak w dużym skrócie można określić, dlaczego Trefl Gdańsk zdobył siatkarski Puchar Polski.

Na drodze żółto-czarnych byli najlepsi z najlepszych w kraju. Najpierw Zaksa Kędzierzyn-Koźle, czyli mistrz i aktualny lider tabeli z bilansem 17-1 (sic!), oraz PGE Skra Bełchatów, czyli wicemistrz i druga siła trwających rozgrywek. A mimo to znaleźli na nich sposób. Od niedzielnego sukcesu w hali we Wrocławiu gdańszczanie nie spali zbyt dużo, ale we wtorek spotkali się popołudniu z kibicami, aby pochwalić się im nowym trofeum.

- To fajne uczucie ogrywać najlepszych w kraju. To dało nam dużo radości - przyznał Damian Schulz, atakujący Trefla i MVP turnieju finałowego.

- Można mówić, że szczęście sprzyja lepszym. Czasami niektórzy mówią, że głupi ma szczęście. Można to dopasowywać. Oczywiście, szczęście było tutaj też po naszej stronie. Zaksa i Skra to są świetne drużyny i należy się im szacunek. My się ich kompletnie nie boimy i w lidze też się ich nie baliśmy, a po prostu wcześniej nie potrafiliśmy ich w jakiś sposób ugryźć - dodał z kolei Artur Szalpuk, przyjmujący gdańskich „Lwów”.

Zdobycie Pucharu Polski w momencie, kiedy jeszcze niedawno było się w sportowym dołku, to rzeczy niebywała.

- Każdy jest zaskoczony, ale szczerze mówiąc, wierzyłem w ten triumf. Rozmawiałem z Mateuszem (Mika, kapitan drużyny - przyp. aut.) i on powiedział: prezesie, jedziemy po puchar! Natomiast trener Andrea Anastasi w listopadzie powiedział: my w styczniu zaczniemy grać swoją siatkówkę, spokojnie. Tak naprawdę drużyna i trener byli na to przygotowani. To jednak miłe zaskoczenie - tłumaczy Dariusz Gadomski, prezes Trefla Gdańsk.

Zaskoczenie nastąpiło już w sobotę, kiedy to żółto-czarni ograli w półfinale Zaksę Kędzierzyn-Koźle. To właśnie wówczas pracownicy klubu zdecydowali się zamówić w jednej z wrocławskich drukarni okolicznościowy baner. Wyjście z nim było jednak wciąż niepewne, bo przecież w finale znalazła się też Skra.

Gdzie był zatem przełącznik, który sprawił, że drużyna w końcu „odpaliła”?

- Nie powiem, gdzie jest ukryty ten przełącznik - mówi Piotr Nowakowski, środkowy Trefla. - Cieszymy się, że udało nam się go przełączyć w dobrą stronę. Po trzech ligowych porażkach z rzędu postanowiliśmy porozmawiać, co jest nie tak na treningach i generalnie z nami. Szczegółów nie będę zdradzał, bo to nasza sprawa wewnętrzna. Jak widać te rozmowy sprawiły, że udało się nam pociągnąć ten wózek znowu w dobrym kierunku.

I tu ciekawostka. Nowakowski to siatkarz, który jeszcze w barwach Asseco Resovii w kwietniu 2015 roku przegrał w finale Pucharu Polski... z Treflem.

- Ciągle mam w pamięci tamten finał Pucharu Polski, gdyż to był mój drugi finał w karierze - wyjaśnia popularny „Cichy Pit”. - Nadal ten puchar był w moich myślach, bo pierwszy zdobyłem 11 lat temu. Cieszę się, że udało się to zrobić z drużyną z Gdańska. Do Wrocławia jechaliśmy jako taki mały Kopciuszek, na którego nie stawiał nikt albo prawie nikt.

Czy teraz trzeba coś zmieniać, aby ta drużyna poszła za ciosem?

- Nie zmieniamy naszego pomysłu na ten zespół - tłumaczy Andrea Anastasi, trener szczęśliwej drużyny. - Do tej pory nie celebrowaliśmy tego pucharu, bo nie było na to czasu. Po podróży był czas na obiad i jedno piwko. Ale to nie jest celebracja sukcesu w Polsce. Prawda? (śmiech) Obudziłem się we wtorek i pierwsze o czym pomyślałem: Katowice. Tam w piątek gramy mecz i tam chcemy wygrać.

Piotr Nowakowski: Udało nam się przeciągnąć wózek w dobrą stronę

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Trefl Gdańsk niczym mały Kopciuszek. Zadziałał... ukryty przełącznik? [zdjęcia, wideo] - Dziennik Bałtycki

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24