Trening trwa dwie godziny, a oni zostają w hali jeszcze dłużej. Śląsk Wrocław młodzieżą stoi?

Rafał Hydzik
fot. WKS Śląsk Wrocław / Wojciech Cebula
Takie było założenie już od momentu powrotu do PLK, a nawet wcześniej. Od „potknięcia” w 2015 Śląsk postawił na szkolenie młodzieży i powoli zaczyna zbierać tego plony.

Jarosław Zyskowski, czyli prawdopodobnie najlepszy zawodnik ligi, Artur Mielczarek - stały punkt pierwszej piątki HydroTrucka Radom czy młodzi zawodnicy, tacy jak Dominik Wilczek i Jakub Nizioł, którzy mają w przyszłości stanowić o sile swoich zespołów. Co ich łączy? Wszyscy rozwijali się we wrocławskiej Kosynierce. Co ważniejsze - wszyscy dziś reprezentują już zupełnie inne barwy. Plan rozwoju, jaki we Wrocławiu jest wdrażany już od połowy dekady zakłada, że Śląsk będzie rozwijał zawodników po to, by budowali tożsamość trójkolorowych barw.

- W 2015 stanęliśmy przed decyzją pomiędzy skupieniem się na szkoleniu młodzieży, jednocześnie nie wywracając całego projektu szkoleniowego, który już wówczas miał duże perspektywy, a przetrwaniem w formie szkieletowej pierwszej drużyny. Od tego momentu zdobyliśmy mistrzostwo Polski U20, regularnie przywozimy medale z niższych kategorii wiekowych. Szkolenie w Śląsku Wrocław jest jednym z kluczowych w skali kraju - mówił nam przed sezonem Michał Lizak.

Już w poprzednim sezonie mistrz rundy zasadniczej 1 Ligi Mężczyzn, czyli FutureNet Śląsk Wrocław opierał się w przeważającej mierze na zawodnikach wychowanych na tym samym parkiecie, na którym sukcesy odnosili Maciej Zieliński i Adam Wójcik. - Czy ktoś przed sezonem wiedział kim jest Szymon Tomczak albo Tomek Żeleźniak? - retorycznie pytał zachwycony sukcesem swoich kolegów z boiska, a zarazem podopiecznych, Robert Skibniewski.

Było jednak oczywiste, że przeskok do EBL nie będzie najłatwiejszy. Dziś w kadrze Olivera Vidina duża część bohaterów z 1LM pełni role drugoplanowe, albo zbiera doświadczenie na zapleczu ligi. Pojedyncze nazwiska jednak coraz głośniej pukają do pierwszej piątki, a jak przyznaje Serb - on sam tez chętnie na młodzież spogląda. Po meczu z MKS-em Dąbrowa Górnicza obaj szkoleniowcy Śląska (Vidin i jego poprzednik, Andrzej Adamek) mają na swoich kontach po tyle samo prowadzonych meczów. W tym czasie pod okiem Polaka młodzi zawodnicy (nie wliczając w to Aleksandra Dziewę, bezsprzecznie pierwszoplanową postać) rozegrali niecałe 19 minut. Odkąd stery przejął Serb, rozdał pomiędzy nich godzinę i 11 minut czasu gry. Szanse do zebrania doświadczenia dostali od niego m.in. Tomasz Żeleźniak, Mateusz Czempiel czy Michał Jodłowski, który kontynuuje swój rozwój w Timeout Polonii Leszno.

Rano na uczelni, do późnego wieczora na hali

Największym beneficjentem zmiany na stanowisku pierwszego trenera wydaje się być Jakub Musiał. 21-latek, który zaskarbił sobie serca kibiców już w ubiegłym sezonie (m.in. w finale play-off rzucił 32 punkty Enei Astorii Bydgoszcz), systematycznie dostaje szanse od serbskiego szkoleniowca. Kiedy młodzian, wychowanek WKS-u z krwi i kości pojawia się na parkiecie, wtórują mu skandujące jego nazwisko trybuny. To jednak nie jego popularność, a ciężka praca i litry wylanego potu najbardziej docenia jego trener. - Wszyscy zawodnicy trenują naprawdę ciężko. Muszę jednak powiedzieć, że Kuba Musiał i Olek Dziewa robią jeszcze więcej, niż muszą. I nie mówię to dlatego, że Olek siedzi obok mnie - śmiał się na konferencji prasowej Vidin. - Kiedy trening trwa dwie godziny, to Dziewa i Musiał potrafią zostać jeszcze prawie drugie tyle. Wszystko do nas wraca. Jeśli ciężko pracujesz i kochasz to co robisz, prędzej czy później będą tego efekty - dodał.

Co jest kluczem do odblokowania potencjału 21-latka? Siłą fizyczną ani posturą przecież nie grzeszy. Opiekun Śląska podkreśla jednak wagę jego zaangażowania i skupienia na wyznaczonych celach. Musiał w Śląsku przybiera rolę tzw. „zadaniowca” - jest pierwszym w obronie, jak plaster przykleja się do graczy obwodowych przeciwników. W ten sposób skutecznie utrudniał życie m.in. Obiemu Trotterowi czy Dominicowi Artisowi. A przy tym ma w zanadrzu naprawdę dobry rzut zza łuku, jest dynamiczny i szybki na koźle.

- Z młodymi zawodnikami jest łatwiej, kiedy dasz im konkretną rolę. Kuba nie może grać jak Kamil Łączyński czy Danny Gibson. Oni sami wiedzą co mają robić i jakie mają założenia. Musiał dostał ode mnie dwa zadania i zagrał tak dobrze (przeciwko Dąbrowie Górniczej - przyp. RH), bo był skupiony wyłącznie na nich. Wykorzystał swój czas na parkiecie najlepiej jak tylko mógł i wierzę, że już w przyszłym sezonie będzie jednym z liderów tego zespołu. Jeśli mu się pomoże, będzie coraz lepszy z roku na rok. Nie można nie odnieść sukcesu z takim nastawieniem, jakie ma Musiał - chwalił swojego podopiecznego Vidin.

Poza basketem Musiał także nie zamyka sobie drogi do przyszłości w zupełnie odmiennej branży, bowiem łączy grę ze studiowaniem inżynierii biomedycznej na Politechnice Wrocławskiej. - Kiedy tylko nie wzywają obowiązki z uczelni, zostaję po niemal każdym treningu, by z Olkiem dodatkowo poćwiczyć. Codziennie szlifuję swój rzut, ale i zatrzymania, podania z kozła, jeszcze mam sporo do nauki - z pokorą przyznaje.

Ma jednak dobrego, choć surowego nauczyciela. Jak przyznaje, nie grał jeszcze nigdy z zawodnikiem tak klasowym, jak Kamil Łączyński. - Bardzo dużo się od niego uczę. Nieraz dostaję od niego po głowie na treningach, ale to wszystko procentuje w moim rozwoju. Większość moich udanych akcji to właśnie zasługa „Łączki”, za co mu bardzo dziękuję - chyli czoła młody zawodnik. - Mam nadzieję, że to przeczyta! - dodaje, śmiejąc się.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Trening trwa dwie godziny, a oni zostają w hali jeszcze dłużej. Śląsk Wrocław młodzieżą stoi? - Gazeta Wrocławska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24