Truskolasy są dumne z Jerzego Brzęczka. Jego rodzina rozsławiła wieś

Piotr Ciastek
Wierną fanką Jerzego Brzęczka od zawsze była jego mama Felicja (z prawej). Potem dopingowała swojego wnuka i siostrzeńca Jerzego, czyli Kubę Błaszczykowskiego. Tu podczas Euro 2012
Wierną fanką Jerzego Brzęczka od zawsze była jego mama Felicja (z prawej). Potem dopingowała swojego wnuka i siostrzeńca Jerzego, czyli Kubę Błaszczykowskiego. Tu podczas Euro 2012 fot. beata marciniak/ truskolasy 2012
Wieść o tym, że Jerzy Brzęczek zostanie trenerem reprezentacji Polski w piłce nożnej, rozeszła się po jego rodzinnych Truskolasach lotem błyskawicy. To właśnie ta wieś wychowała dwóch reprezentantów kraju – najpierw 
Jerzego Brzęczka, a potem 
Jakuba Błaszczykowskiego. 
Tę piłkarską rodzinę kochają całe Truskolasy!

Truskolasy to dwutysięczna wieś niedaleko Częstochowy w powiecie kłobuckim. Słynie z drewnianego kościoła pw. św. Mikołaja i cudownego obrazu Matki Boskiej Truskolaskiej. Stąd pochodził też wybitny pianista Jerzy Marchwiński, a przez 50 lat to tutaj urzędował najstarszy sołtys w kraju Ignacy Garus, który zmarł 3 września 2007 roku w wieku 100 lat! To wreszcie tutaj wychowywali się dwaj reprezentanci Polski w piłce nożnej - 
Jerzy Brzęczek i jego siostrzeniec Jakub Błaszczykowski. Obaj zaczynali karierę w tutejszej Olimpii i jak pokazuje ich historia, można uznać, że Truskolasy to piłkarski fenomen. Od lat cała wieś wspiera obu piłkarzy i jest z nich dumna, oni nie są jej dłużni i z sentymentem wracają tutaj, gdzie dalej mieszka część rodziny Brzęczków.
– O, tutaj jest kwiaciarnia, którą prowadzi rodzina Jurka. Można tam zastać jego mamę Felicję – mówi pani Maria, wskazując na duży, jasny budynek w centrum. – Jurek i Ku-ba to dobre duchy Trusko-
lasów. Woda sodowa nie uderzyła im do głowy. Można ich tutaj spotkać na ulicy, zamienić parę słów. Jurek jest zawsze bardzo grzeczny i uczynny. Teraz, po tej nowinie, rozpiera nas jeszcze większa duma – dodaje pani Maria.
Cała wieś aż huczy, odkąd ogłoszono, że Jerzy Brzęczek będzie kierował polską kadrą. Nawet podczas niedzielnej mszy świętej w tutejszym kościele, ksiądz nie odmówił sobie kilku słów dotyczących nowego szkoleniowca naszej reprezentacji i wspomniał, że gdy Jerzy przejmie reprezentację, to za cztery lata Polska 
będzie mistrzem świata, a Truskolasy znów będą górą, bo stąd pochodzą tacy słynni sportowcy.

Niesamowity 9-latek

Jerzy to piąte dziecko, najmłodszy syn Felicji i Wacława Brzęczków. Przyszły reprezentant kraju przyszedł na świat w 1971 roku w rodzinie kochającej sport. Jego ojciec był działaczem tutejszego klubu Olimpia Truskolasy, a starszy brat Krzysztof był piłkarzem i prezesem tego klubu. To właśnie tutaj rozpoczęła się piłkarska przygoda Jerzego. Wcześniej jednak jego umiejętności wychwycili nauczyciele ze Szkoły Podstawowej im. Stanisława Ligonia w Truskola-sach. Jedna z ówczesnych nauczycielek Jerzego Brzęczka opowiedziała nam, jakim był uczniem. – Uczyłam Jurka od piątej klasy rosyjskiego i geografii. Był dobrym uczniem, lubianym przez nauczycieli i kolegów. To doskonale ułożony chłopak, bardzo koleżeński. O co go się nie poprosiło, to zawsze chętnie się angażował. Należał też do harcerstwa. Od małego przejawiał zdolności sportowe. Bardzo mile go wspominam i do dzisiaj utrzymujemy dobre stosunki, bo często się widzimy – mówi Anna Ślusarczyk, emerytowana nauczycielka z tutejszej szkoły podstawowej. To właśnie w tej „podstawówce” Jerzy Brzęczek poznał swoją przyszłą żonę. – Marzenka pochodzi z Zamłynia, ale chodziła do równoległej klasy w szkole w Truskolasach. To taka szkolna miłość, która skończyła się ślubem, a wesele było w naszej remizie. Wspomnę jeszcze przy okazji, że zbierałam dla swoich dzieci autografy najsłynniejszych mieszkańców Truskolasów i nie tylko. To właśnie na ich weselu dostałam na przykład autograf Krystyny Loski, która była żoną znanego działacza sportowego. Mam też oczywiście autograf Jurka i dedykację od niego – dodaje pani Anna.
W legendę obrosła już historia 9-letniego Jurka, który pokazał swoje umiejętności podczas meczu z seniorami. 
– W tym meczu grał tata Jurka, jego brat i dyrektor szkoły. Nie pamiętam, przeciwko komu oni grali, ale nie mogli sobie dać rady z rywalami. W pewnym momencie 9-letni Jurek wpadł na boisko i w ciągu kilkunastu sekund strzelił gola. Nasi się strasznie zachwycali, że Jurek pokonał starszych zawodników, a podziw wśród przeciwnej drużyny był tak duży, że już grać nie potrafili. Żeby 9-latek strzelił im gola, to nie do pomyślenia – wspomina nauczycielka z Truskolasów.

Trudne początki

Jerzy Brzęczek dość szybko, bo w wieku 11 lat zaczął trenować w Rakowie Częstochowa. Podobną drogę przeszedł jego siostrzeniec Jakub Błaszczykowski, który również jeździł do Częstochowy, by rozwijać swój talent. Nie wszystko było jednak takie kolorowe. Choć rodzina Brzęczków nie mogła narzekać na niedostatek, a młody Jerzy mógł poświęcić się sportowi, to w pewnym momencie swoich piłkarskich początków przyszła chwila zatrzymania. Tak mówił o tym po latach w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”: – Miałem 11 lat, gdy zacząłem trenować w Rakowie Częstochowa. Ten czas mnie zahartował. Nie zawsze był dojazd, musiałem zatrzymywać obce samochody, wiele razy marznąc na przystanku. W tamtym czasie wprowadzono stan wojenny, napatrzyłem się na patrole, czołgi. Szok dla dzieciaka. Czasem myślałem: po co mi to wszystko? Gdy miałem 13 lat, na kilka tygodni przestałem trenować. Wtedy śp. trener Zbigniew Dobosz dzwonił do moich rodziców, przekonał mnie, bym wrócił. Było ciężko, ale dzięki temu, że wiele poświęcałem, by spełnić marzenia swoje i ojca, doceniłem efekt. W szkole w Truskolasach nauczyciele i koledzy śmiali się ze mnie pytając, po co ja tam w ogóle jeżdżę. To mnie mobilizowało. Zawsze w moim życiu było tak, że w ważnych momentach byłem poddawany sprawdzianom: czy dam radę przetrwać.
Trudne początki to jednak preludium do tego, co działo się później w życiu Jerzego. Śmierć ojca, tragiczna śmierć siostry Hani, mamy Jakuba Błaszczykowskiego, były dla niego i rodziny wielkimi próbami. To ostatnie wydarzenie odcisnęło piętno na dorosłym już Jerzym i połączyło losy sportowej kariery z utalentowanym siostrzeńcem, dla którego stał się mentorem i drogowskazem.

Truskolasy stoją za nim murem

Kogo by nie zapytać we wsi, to wszyscy są z Jerzego Brzęczka dumni, ale nie zazdroszczą mu zadania, którego się podjął. Wszyscy życzą mu bardzo dobrze, choć wiedzą, że wiele pracy przed nim. Wspominają, że to, jakim człowiekiem był tutaj, zaowocuje na pewno w kadrze. Każde wspomnienie o Jerzym to inna historia i choć już na stałe we wsi nie mieszka, to Truskolasy żyją tym, co działo się kiedyś i dzieje z nim teraz.
– Pamiętam, że grałem z nim w tenisa stołowego. Dumni z niego byliśmy już dużo wcześniej, jak zaczął grać jako młodzik, a później reprezentant Polski i kapitan reprezentacji – opowiada pan Waldek. Do tej pory Truskolasy stoją za nim murem i pokładają w nim nadzieje. Choć z czasem historia i wyobrażenia zmieszały się ze sobą, to większość już w czasach młodości Jerzego widziała w nim potencjał. – Chodziliśmy do tej samej szkoły, co prawda on jest ode mnie młodszy, ale jak mówiłem, takie sparingi w tenisa stołowego sobie graliśmy. On był sportowo wszechstronny, bo też lekkoatletykę uprawiał. W piłkę nożną grał od małego. Jak pamiętam, gdy zaczynał, to miał takie za długie getry, a teraz będzie trenerem reprezentacji. To coś niezwykłego! – dodaje pan Waldek.
Ci, którzy przejeżdżali przez Truskolasy wiedzą, że biegnąca tędy droga jest dość kręta. Te zakręty zdają się pokazywać losy wsi i jej sportowych bohaterów. Przypominają też, że za kolejnym zakrętem wreszcie może pojawić się prosta droga...

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

ZOBACZ Magazyn sportowy Dziennika Zachodniego KIBIC Najciekawszy imprezy sportowe weekendu 19-22.7.2018

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Truskolasy są dumne z Jerzego Brzęczka. Jego rodzina rozsławiła wieś - Dziennik Zachodni

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24