Elisa Di Francisca, indywidualna i drużynowa mistrzyni olimpijska z Londynu, Aida Szanajewa, drużynowa mistrzyni olimpijska z Pekinu i przede wszystkim Valentina Vezzali, najbardziej utytułowana florecistka w historii, sześciokrotna (indywidualnie i drużynowo) mistrzyni olimpijska. Co, oprócz tego, że przez lata „trzęsły” światowym floretem, łączy te panie? Wszystkie zakończyły już kariery.
- W kobiecym florecie jesteśmy świadkami zmiany pokoleniowej - nie ma wątpliwości Ryszard Sobczak, dyrektor turnieju Dwór Artusa 2017. W Gdańsku oprócz wyżej wspomnianych zabraknie także Arianny Errigo, liderki światowego rankingu i triumfatorki zeszłorocznego Dworu Artusa. Z udziału w zawodach wycofała się w ostatniej chwili z powodu zapalenia oskrzeli.
Nie znaczy to jednak, że podczas walk w Gdańskiej Szkole Floretu nie będzie kogo oglądać. Zobaczymy choćby Innę Derigłazową, aktualną mistrzynię olimpijską, a także inne zawodniczki ze ścisłej światowej czołówki: Lee Kiefer, Ysaorę Thibus, Martinę Batini czy Astrid Guyart. Spośród Polek najwyżej w rankingu, na 24. miejscu, sklasyfikowana jest Hanna Łyczbińska, która również pojawi się w Gdańsku.
Wśród reprezentantek naszego kraju także zabraknie kilku głośnych nazwisk. - Ta zmiana pokoleniowa nas także dotyka. Sylwia Gruchała i Magdalena Knop oficjalnie nie zakończyły karier, ale nie ma co liczyć, że wrócą na planszę. Podobnie jak przebywająca na urlopie macierzyńskim Karolina Chlewińska. Martyna Jelińska ma z kolei w piątek... przysięgę wojskową i jej również zabraknie - mówi Sobczak.
Dlatego reprezentacja Polski na turniej Dworu Artusa będzie bardzo młoda. Łącznie wystartuje 25 Polek. Która z nich poradzi sobie najlepiej?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?