UFC nie wykiwało koronawirusa. Dana White musiał odwołać galę numer 249

Szef organizacji UFC, Dana White, pozostaje niewzruszony pandemią koronawirusa i nie chciał rezygnować z organizowania kolejnych gal. Na początku tygodnia poinformował, że jest w stanie tworzyć imprezy praktycznie co tydzień. Głównie dlatego, że korzystałby z kasyna Tachi Palace Casino Resort w Lemoore w Kalifornii. Sęk w tym, że miejsce położone jest na terenie rezerwatu Indian. Co za tym idzie, nie obowiązuje go zakaz komisji stanowej o niemożliwości organizacji wydarzeń sportowych (aktualnie do końca maja).

Pomysł White'a od początku wzbudził kontrowersje. Stany Zjednoczone są jednym z najbardziej dotkniętych krajów przez koronawirusa. Ponad 450 tys. ludzi jest zakażonych, ponad 16 tys. już zmarło. W niektórych częściach kraju brakuje środków, by lepiej walczyć z pandemią.

Szef największej organizacji MMA na świecie zapowiadał, że zawodnicy i personel zostaną poddani testom, a także będą pod odpowiednią opieką. To wywołało kolejną falę oburzenia, nie tylko wśród mediów. - Większość stanów prosi o pomoc wolontariuszy i personel medyczny, a UFC robi gale w systemie pay-per-viev? - nie dowierzała Margaret Goodman, prezydent Voluntary Anti-Doping Association, instytucji współpracującej z organizacjami sportów walki.

W piątek swoje obiekcje mieli dołożyć sponsorzy. - Rozmawiałem z bardzo ważnymi osobami z Disneya i najważniejszych ludzi w ESPN, którzy zasugerowali, byśmy ustąpili i nie organizowali gali 18 kwietnia - przyznał w rozmowie z ESPN White. Dodał, że pozostałe gale zostają zawieszone, a zawodnicy federacji mają się nie przejmować finansami.

Walką wieczoru podczas gali UFC 249 miało być starce o tymczasowy pas wagi lekkiej między Tonym Fergusonem a Justinem Gaethje.