"Yes , Yes , Yes... jak powiedział jeden klasyk polskiej polityki...Historia znów zatoczyła koło, jak powiedziałby taki jeden Nishikori o skurczach Quevasa" - podsumował zwycięstwo swojego podopiecznego trener Majchrzaka Tomasz Iwański.
Na myśli miał rzecz jasna problemy z udem, jakie dopadły Urugwajczyka w czwartym secie. Odżyły wspomnienia z Melbourne (Australian Open) - debiutujący wówczas w Wielkim Szlemie Majchrzak trafił w pierwszej rundzie na Japończyka Keia Nishikoriego i przez pierwsze dwa sety grał wręcz koncertowo, doprowadzając do wściekłości byłego finalistę US Open. Później - dosłownie - jakby odcięło mu prąd. Przegrał
Tym razem było inaczej, a zwycięstwo Majchrzaka było w pełni zasłużone, nawet biorąc poprawkę na problemy Cuevasa. W trwającym trzy godziny i 17 minut meczu Polak zaserwował 11 asów, posłał 45 kończących uderzeń i popełnił 37 niewymuszonych błędów. W sumie zdobył 150 punktów, 15 więcej niż jego rywal. Bilans Cuevasa to 46 winnerów i 41 błędów