Volley Wrocław. Nowa rzeczywistość, trochę pusta i trochę straszna zarazem

Jakub Guder
Jacek Grabowski, Volley Wrocław
Jacek Grabowski, Volley Wrocław fot. Karolina Misztal
To, że sytuacja wrocławskiej żeńskiej siatkówki zmieniła się diametralnie, wiemy już drugi rok. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę, z jakimi problemami musi borykać się na co dzień Volley Wrocław.

Był czas, że Impel Wrocław dysponował rocznym budżetem na poziomie 6-7 mln zł, a w Orbicie oglądaliśmy Katarzynę Skowrońską-Dolatę czy Carolinę Costagrande. Koniunktura się jednak zmieniła i firma Impel - właściciel i tytularny sponsor drużyny - musiała zacząć zaciskanie pasa. Logiczne zatem było, że pozbyła się seniorskiej siatkówki ze swojego portfolio. Dziś Volle Wrocław walczy każdego dnia, by utrzymać to, co zostało wypracowane przez lata.

Niestety, ale problemy w klubie nawarstwiają się. Podstawowy to oczywiście finanse. Jeszcze nie tak dawno nie było wiadomo, czy drużyna wystartuje w Lidze Siatkówki Kobiet. Na szczęście do klubu zaczęli wracać sponsorzy, który byli z tą drużyną jeszcze zanim pojawił się w niej Impel. Swoje zrobiła też internetowa akcja „Siła w zielonym”, która może nie była dużym zastrzykiem finansowym, ale nagłośniła problem. Efekt był taki, że drużyna ostatecznie została zgłoszona do rozgrywek.

- Wciąż jednak brakuje nam ok. 30 proc. budżetu - mówi prezes Jacek Grabowski, który cały czas ciągnie ten wózek. - Nie liczę tego jednak jako finansów na seniorską drużynę, ale jeden duży worek, do którego dorzucić też należy środki potrzebne na funkcjonowanie drużyn młodzieżowych. Gdyby jednak nie pierwszy zespół, to ta siatkarska młodzież już by nie istniała - wyjaśnia.

Volley Wrocław to bowiem również fundacja „Kraina Siatkówki”, która koordynuje m.in. program Volleymania a wraz z Urzędem Marszałkowskim Program Upowszechniania Piłki Siatkowej. W sumie to niespełna 1000 dzieci, głównie dziewczynek. Do tego dochodzą grupy młodzieżowe grające w mistrzostwach Polski. W sumie 90 młodych zawodniczek w młodziczkach, kadetkach i juniorkach, które regularnie grają w mistrzostwach Polski i zdobywają w nich medale.

Tu pojawia się znów kłopot. Te ekipy do tej pory trenowały i rozgrywały swoje mecze w hali przy ul. Krupniczej, którą zarządza Gwardia Wrocław. Niestety Gwardia nie przedłużyła umowy wynajmu obiektu, która wygasła 30 czerwca. Trzeba było zatem szukać nowego miejsca na treningi i mecze. Prawdopodobnie uda się dojść do porozumienia z halą przy ul. Wietrznej, która należy do szkoły podstawowej nr 16. Tam od kilku lat trenuje też seniorska drużyna.

- Nasze młode zawodniczki musiały ostatnio trenować w trzech lokalizacjach. Dochodzimy do ściany. To jest nasz dramat, że nie posiadamy własnego obiektu. Jesteśmy jakąś enklawą. Mamy trochę poczucie, że jesteśmy sami, że to są problemy tylko tej garstki ludzi, których to obchodzi, a przecież my nie bierzemy nawet opłat za treningi - mówi Grabowski.

We Wrocławiu nie od dziś problemem są sponsorzy, którzy nie garną się do sportu. Z podobnymi kłopotami przecież od dawna zmaga się Ślęza Wrocław, która w ostatnich latach zdobyła trzy medale mistrzostw Polski. Brakuje też niedużych hal sportowych, choć niedawno znaleziono w magistracie środki na to, by rozbudować bazę szkoleniową piłkarskiego Śląska przy Oporowskiej. - Miasto nie powinno się ograniczać do jednej dyscypliny - zauważa prezes Volley Wrocław.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Volley Wrocław. Nowa rzeczywistość, trochę pusta i trochę straszna zarazem - Gazeta Wrocławska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24