W Ergo Arenie były mocne nazwiska i dobre walki, ale my chcemy znowu mieć mistrza świata!

Łukasz Żaguń
Łukasz Żaguń
Polsat Boxing Night
Polsat Boxing Night Karolina Misztal
W minioną sobotę w Ergo Arenie zaprezentowało się kilku pięściarzy z wysokimi aspiracjami. Czy któryś z nich ma jednak realne szanse na to, by wkrótce walczyć o mistrzostwo świata?

Zacznijmy od pięściarza, który był głównym bohaterem wieczoru w Ergo Arenie. Tomasz Adamek bez najmniejszych problemów uporał się z Solomonem Haumono. Czy to oznacza, że 40-letni „Góral” może jeszcze wrócić na szczyt? Spójrzmy prawdzie w oczy. Nowozelandczyk to zawodnik co najwyżej ze średniej półki i do tego, podobnie jak Adamek, pięściarz, który mógłby już siedzieć w wygodnym fotelu na emeryturze (41 lat).

- Czy mogę jeszcze walczyć o mistrzostwo świata? A dlaczego nie? Starsi ode mnie byli już mistrzami. 40 lat jak na wagę ciężką to nie jest dużo. Na razie chcę trochę odpocząć, wrócić do USA, poświęcić czas rodzinie, ale po wakacjach będę już gotowy na dużą walkę - zapowiada „Góral”.

Słowa Adamka należy raczej traktować z przymrużeniem oka. Zupełnie inaczej jest natomiast w przypadku Krzysztofa Głowackiego, który w ubiegłym roku stracił mistrzowski pas na rzecz Ukraińca Ołeksandra Usyka. „Główka” w minioną sobotę zbił Turka Hizniego Altunkayę i choć przyznał, że po 9-miesięcznej przerwie czuje się trochę zardzewiały, to jednak w ringu udowodnił, że kibice jego dalszą karierę powinni bacznie śledzić.

- Już teraz jestem gotowy, by znowu bić się o pas mistrza świata. Nie muszę mieć żadnej walki na przetarcie. Chciałem przede wszystkim wrócić do ringu, poczuć atmosferę, która towarzyszy takim pojedynkom. Zrzuciłem z siebie rdzę. Teraz powinno być już tylko lepiej - mówi „Główka”.

Ambitne plany ma też Maciej Sulęcki. W zawodowej karierze Polak stoczył 23 walki i jak na razie jest niepokonany. Nie miał on jednak jeszcze okazji bić się z rywalami z najwyższej półki. A tego się domaga już od wielu miesięcy. W jego głosie czuć żal do promotorów, że po raz kolejny zakontraktowali dla niego... „kelnera”. Bo takim mianem należy określić Argentyńczyka Damiana Ezequiela Bonellego, z którym to „Striczu” uporał się w trzy rundy.

- Dla mnie to była rozgrzewka przed wielką walką. Szkoda, że tylko takie rozgrzewki na razie mam. Nie mogę już walczyć z takimi rywalami, bo zacznę się cofać. Czuję, że jestem najlepszy na świecie. Chcę w końcu to udowodnić - deklaruje Sulęcki.

Czas na to, by sięgnąć po prestiżowy tytuł ucieka natomiast Mateuszowi Masternakowi. Ma on co prawda dopiero 30 lat na karku, ale w zawodowym ringu stoczył już 42 walki (38 zwycięskich). Pytanie tylko - czy to zawodnikiem z potencjałem na ścisłą, światową czołówkę? Jedno jest pewne - nie brakuje mu charakteru i woli walki, co udowodnił w wygranym na punkty pojedynku z Ismaiłem Siłłachem. „Master” sam jednak chyba nie wie, czego od siebie oczekuje.

- Nadal zamierzam ciężko pracować. Na pewno jeszcze długo będę na pięściarskiej scenie. Na razie jednak nie zastanawiam się nad kolejnym rywalem. Należy mi się chwila odpoczynku - mówi „Master”.

Ponadto, kibice boksu nie powinni zapominać też o Krzysztofie Włodarczyku czy Arturze Szpilce.

Kibice podczas Polsat Boxing Night w Ergo Arenie

dziennikbaltycki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: W Ergo Arenie były mocne nazwiska i dobre walki, ale my chcemy znowu mieć mistrza świata! - Dziennik Bałtycki

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24