Poprzedniej zimy Polka dała kibicom powody do radości, jakiej nie przeżywali od… lat 80. ubiegłego wieku i startów sióstr Doroty i Małgorzaty Tlałek. Na mistrzostwach świata Gąsienica-Daniel była szósta w slalomie gigancie i ósma w gigancie równoległym, ponadto trzy razy zmieściła się w czołowej dziesiątce Pucharu Świata i uzyskała najlepszy czas drugiego przejazdu w pucharowych zawodach w Kronplatz.
Przygotowując się do rozpoczynającego się w sobotę sezonu Polka trenowała wraz z Marcinem Orłowskim, swoim szkoleniowcem, głównie we Włoszech i Szwajcarii, gdyż z powodu pandemii już drugi rok z rzędu niemożliwy okazał się wyjazd poza Europę, na przykład do Argentyny.
Warto przeczytać
- Warunki na europejskich lodowcach były bardzo dobre - twierdzi trener Orłowski. - Nasze nastroje przed sezonem są więc bardzo optymistyczne, choć przez ostatnie dwa tygodnie Maryna była chora i mogliśmy tylko czekać, aż wyzdrowieje. Dopiero kilka dni temu wyjechaliśmy z Polski i zdążyliśmy odbyć jeszcze dwa treningi. Ostatni okres przed inauguracją niestety nam nie wyszedł, ale miejmy nadzieję, że teraz ze zdrowiem będzie już lepiej i Maryna będzie mogła szykować się do dalszej części sezonu.
Polka ma wąską specjalizację i jest typową gigancistką - w Pucharze Świata niekiedy bierze udział jeszcze tylko w supergigantach. Prócz inauguracji w Sölden jej koronna konkurencja odbędzie się przed igrzyskami także w Killington, Courchevel, Lienz, Mariborze i Kronplatz. W połowie listopada w pucharowym kalendarzu są także zawody równoległe w Lech, jednak tej odmiany rywalizacji jeszcze nie ma w olimpijskim programie.
- Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Martyna idzie dobrą drogą - uważa Andrzej Kozak, niegdyś trener sióstr Tlałek, obecnie prezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego. - W nowym sezonie powinno to zaowocować częstymi wynikami nawet w pierwszej szóstce. Zrobiła wyraźny krok do tego, żeby na stałe być w światowej czołówce. To nie są przypadkowe wyniki, że raz zjedzie doskonale, a drugi raz słabo. Jest już regularna, a to bardzo ważne. Trenuje twardo i choć już w poprzednim sezonie była przygotowana fizycznie dobrze, to teraz pod tym względem powinna być jeszcze lepsza. Najbardziej podstawowa sprawa to to, że Maryna i jej trener tak dobrze się rozumieją. Jestem więc dobrej myśli. Wiem z mojego doświadczenia, że jeśli ktoś potrafi wygrać jeden przejazd, potrafi wygrać także całe zawody.
- Życzyłbym sobie, żeby Maryna była zdrowia i fizycznie gotowa na wszystkie starty - mówi Marcin Orłowski. - Jeśli to będzie spełnione, to mam nadzieję, że jej wyniki będą jeszcze lepsze niż w poprzednim sezonie. To nie jest pompowanie balonika - zawsze jest tak, że oczekuje się, że będzie lepiej. Trzeba jednak pamiętać, że tak samo myśli kilkadziesiąt innych zawodniczek. Może być tak, że się znacznie poprawiasz, a potem okazuje się, że inne dziewczyny też się poprawiły i miejsce zostaje takie samo, jak było.
Oprócz Maryny Gąsienicy-Daniel w poprzednim sezonie błysnęła Magdalena Łuczak, która na mistrzostwach świata była dziewiętnasta. Niespełna 20-letnia alpejka, która pracuje z trenerem Ivanem Ilanovskym, dostała się do college’u w USA i przygotowywała się do sezonu zupełnie niezależnie od duetu Gąsienica-Daniel - Orłowski.
Pierwszy przejazd sobotniego slalomu giganta kobiet w Soelden rozpocznie się o 10, a drugi o 13:15, niemal identyczne będą także godziny niedzielnego giganta mężczyzn (drugi przejazd o 13:30). Transmisje w Eurosporcie 1.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?