O ile porażka Mateusza Kosteckiego (WKS Desant Kraków) w kat. lekkopółśredniej z Duńczykiem zambijskiego pochodzenia Enockiem Poulsenem była bezdyskusyjna (w tej walce byłem po prostu słabszy – napisał „Kostek”), o tyle Kiwior (69 kg) nie godzi się z werdyktem w pojedynku z Czechem Zdenkiem Chladkiem.
24-letni pięściarz z Tarnowa uważa, że został skrzywdzony. Jego zdaniem sędzia zamiast zatrzymywać walkę dopiero pod koniec trzeciej rundy na skutek kontuzji przeciwnika i – po podliczeniu punktów – zadecydować o jednogłośnym zwycięstwie Czecha, powinien wkroczyć do akcji wcześniej i ogłosić jego zwycięstwo. - Zasłużyłem, aby wygrać tę walkę już w drugiej rundzie, gdy arbiter pokazał, że Chladkowi pękł łuk brwiowy po moim czystym ciosie, a nie faulu – irytuje się Kiwior i kontynuuje swoją tyradę: - Tak naprawdę nie przegrałem tego pojedynku, nawet zgadzając się z interpretacją sędziego. Przez całą walkę to ja byłem stroną aktywniejszą, co wszyscy widzieli. Na dowód niebawem zamieszczę ten pojedynek w internecie – oznajmia reprezentant Polski.
Co ciekawe, inny punkt widzenia na wydarzenia w ringu został przedstawiony na stronie Polskiego Związku Bokserskiego. „Chladek to pięściarz o sporym doświadczeniu i naprawdę dobrym wyszkoleniu. Właśnie te dwa elementy – poparte lepszą taktyką ringowych poczynań – okazały się decydujące w spotkaniu z Damianem Kiwiorem” - informuje witryna internetowa związku.
Co gorsza, tarnowianin okupił bolesną porażkę kontuzją prawej ręki. - Mam pękniętą kość w dłoni i pracujemy, aby kontuzja możliwie szybko minęła – mówi Kiwior.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
