Warta Poznań bezbramkowo remisuje z Cracovią. Zieloni nie znaleźli patentu na golkipera Pasów. Najwięksi wygrani? Bramkarze

Zieloni po dwóch delegacjach, najpierw w Łodzi, a następnie w środku tygodnia w Płocku, powróciła na własny obiekt. W niedzielę do Grodziska Wielkopolskiego przyjechała Cracovia, która po remisie ze Śląskiem Wrocław (1:1) oraz porażką z Piastem Gliwice (1:2) chciała w końcu wrócić na zwycięski szlak. Tym bardziej że spotkanie Warty z Pasami było bezpośrednią walką o miejsca 5-7. Zarówno krakowianie, jak i poznaniacy mieli na swoich kontach przed tą kolejką taką samą liczbę punktów - po 33 "oczka".

Zobacz też: Ta przygoda będzie miała dalszy ciąg. KKS 1925 Kalisz zapisał nową kartę w swojej historii [reportaż]

Trener Dawid Szulczek musiał radzić sobie bez kilku zawodników. Tradycyjnie w tym meczu nie zagrał Mateusz Kupczak oraz Bartosz Kieliba, którzy cały czas powracają do zdrowia po urazach. Natomiast Niilo Maenpaa i Kajetan Szmyt oglądali spotkanie z wysokości trybun, ze względu na nadmiar żółtych kartek. Trener rywali Zielonych, Jacek Zieliński musiał radzić sobie bez Kamila Pestka, Jakuba Myszora, Mathiasa Rasmussena. Cała trójka walczy z kontuzjami.

Pierwsza część spotkania zaczęła się od zagrożenia ze strony poznaniaków. Piłkę w pole karne dośrodkował Jakub Kiełb, który powrócił do pierwszego składu po wyleczeniu urazu kolana, z którym zmagał się od września. Tam wypatrzył Adama Zrelaka, jednak Słowak nie zdążył do futbolówki.

Dośrodkowania z tej części boiska były groźne, jednak piłka nie chciała wpaść do siatki. W podobnych szansach na strzelenie gola byli i Jan Grzesik, czy Stefan Savić, lecz na tablicy wyników po stronie Warty Poznań cały czas widniało zero. Identycznie jak w przypadku Cracovii. Pasy często gościły w polu karnym Adriana Lisa, ale ich próby nie stanowiły większego zagrożenia i do przerwy nie tylko nie widzieliśmy bramek, ale także nie doczekaliśmy się ani jednego celnego strzału.

Na pierwszy celny strzał przyszło nam czekać blisko godzinę. Akcję lewą flanką rozpoczął Savić, który czekał na Zrelaka, podając mu piłkę w tempo w pole karne. Słowak miał doskonałą okazję na pokonanie Niemczyckiego, jednak bramkarz Pasów zachował się przytomnie, skracając kąt, skutecznie zatrzymując jego strzał.

Goście swój pierwszy celny strzał oddali osiem minut później. Po rzucie wolnym piłkę w środek pola karnego zgrał David Jablonsky, a głową strzelił Benjamin Kallman. Z tą próbą Fina golkiper warciarzy nie miał żadnych problemów. Chwilę później czwartą żółtą kartkę w tym sezonie zobaczył Jan Grzesik. Oznacza to, że prawego obrońcy Warty nie zobaczymy w najbliższym spotkaniu przeciwko Lechii Gdańsk.

Poznaniacy próbowali przechylić szale zwycięstwa na swoją korzyść, jednak Zielonym brakowało pomysłu, w jaki sposób skutecznie sfinalizować przynajmniej jedną ze swoich akcji. Warta, dzięki temu remisowi, pomimo równej liczby punktów z Pasami, wskoczyła przed Cracovię w tabeli.