Warta Poznań – GKS Katowice 0:1 RELACJA + OPINIE GieKSa coraz bliżej utrzymania w Fortuna 1. Lidze

Mecz Warty z GieKSą jako jedyny w sobotę nie był rozgrywany o godz. 17.45, tylko rozpoczął się o 12.15. Powodem była transmisja w Polsacie Sport.

Gospodarze przystąpili do spotkania ze spokojną głową, bo w poprzedniej kolejce zapewnili sobie utrzymanie. Co innego GKS Katowice – drużyna Dariusza Dudka na dwie kolejki przed końcem sezonu nie była pewna pozostania w I lidze.

W pierwszych minutach widać było, która z drużyn jest bardziej potrzebująca. Goście wspierani przez sporą grupę swych kibiców, ruszyli do ataku. Akcje GKS-u kończyły się rzutami rożnymi, po których nie udało się oddać celnego strzału. Na dodatek mogło się skończyć utratą bramki, gdyby nie przytomna interwencja Radka Dejmka, który powstrzymał wychodzącego na pozycję sam na sam z bramkarzem Łukasza Spławskiego.

- Według mnie był faul i powinna być czerwona kartka dla zawodnika GKS-u – ocenił Spławski przed kamerą Polsatu Sport.

Od 11. minuty katowiczanie powinni prowadzić, jednak niepilnowany Wojciech Lisowski z 4 metrów zamiast do siatki, posłał piłkę w poprzeczkę! Zmarnowana okazja szybko mogła się zemścić dwie minuty później, kiedy Bartosz Kalupa w podobnej sytuacji strzelił nad poprzeczką.

GieKSa przeważała i została nagrodzona golem. Prostopadle w pole karne podał Bartłomiej Poczobut, Arkadiusz Woźniak z pierwszej piłki zagrał na szósty metr przed bramkę, a David Anon ubiegł obrońcę i pokonał Tomasza Laskowskiego.

Goście po strzelonym golu oddali inicjatywę Warcie, która szukała swej okazji. W 41. minucie huknął Grzegorz Szymusik i Krzysztof Baran z dużym trudem wyekspediował piłkę na rzut rożny. Po drugiej stronie boiska Laskowski świetnie poradził sobie z groźnym uderzeniem Adriana Błąda.

Drugą część GKS znów zaczął atakami, chcąc zdobyć drugiego gola, dającego większy spokój w meczu. Ponownie okazję miał Lisowski, tym razem niecelnie uderzył z woleja. Po rzucie wolnym w 55. minucie główkował Woźniak i Laskowski uratował Wartę przed stratą bramki. Dejmek próbował jeszcze dobitki, ale nieczysto trafił w piłkę. Dziesięć minut później dobrą okazję zmarnował Bartosz Śpiączka, któremu wyłożył piłkę Poczobut, ale rezerwowy strzelił za słabo i bramkarz zdołał obronić.

- Nie można tak grać w piłkę – irytował się obrońca Warty Artur Marciniak. - Dziś wystąpiliśmy w eksperymentalnym składzie, było widać brak zgrania poszczególnych formacji.

- Powinniśmy ten mecz skończyć szybciej drugą bramką, bo mieliśmy cztery stuprocentowe sytuacje. Jednak cieszą nas trzy punkty, które przybliżają nas do utrzymania – stwierdził Arkadiusz Woźniak.

GKS jest coraz bliższy pozostanie w I lidze. Mogło to nastąpić już w sobotę, jeżeli Bytovia przegra z Chrobrym Głogów, a Wigry Suwałki nie wygrają z Puszczą Niepołomice. Jednak jeszcze GKS nie jest pewny utrzymania.

Warta Poznań – GKS Katowice 0:1 (0:1)

0:1 David Anon (30)

Warta: Laskowski - Szymusik, Marciniak, Wypych, Kiełb - Jakóbowski, Kalupa, Grobelny, Żebrakowski (86. Szmyt), Napołow (58. Fadecki) - Spławski (76. Biegański).

GKS Katowice: Baran - Lisowski, Jędrych, Dejmek, Mączyński - Błąd, Poczobut (75. Habusta), Rzonca, Anon, Puchacz (65. Tabiś) - Woźniak (58. Śpiączka).

Żółte kartki: Kalupa, Grobelny, Kiełb – Rzonca, Mączyński, Woźniak, Baran

Sędziował: Marek Opaliński (Legnica).

Widzów: 1484

Gerard Badia bohaterem Piasta Gliwice

W PUNKT ODC. 6: Zagłębie Sosnowiec spadło z Ekstraklasy