Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wimbledon. Trawa dla Igi jest najtrudniejszą nawierzchnią - mówi trener Piotr Sierzputowski [ROZMOWA]

Agnieszka Bialik, Wimbledon
Iga Świątek
Iga Świątek Fot. Mariusz Kapala / Gazeta Lubuska
Tenis. Rozmowa z Piotrem Sierzputowskim, trenerem Igi Świątek, która w poniedziałek 1 lipca rozpoczyna udział w tenisowym turnieju Wielkiego Szlema na trawiastych kortach Wimbledonu.

Ucieszyła Was „dzika karta” do głównej drabinki Wimbledonu?

Na pewno. To daje spokój. Gdzieś się tego spodziewałem, bo widziałem, co działo się na innych turniejach na trawie. Dziewczyny łapały kontuzje, odwoływały się itp. Dzięki temu np. mogliśmy wybrać się do Eastbourne. Może nie było tam wielkim rezultatów, ale był plan i nie musieliśmy czekać, co dalej. Nie spodziewałem się, że na Wimbledon można przyjechać już tydzień wcześniej i trenować. Jesteśmy od tygodnia i sporo już było zawodników. Było z kim potrenować. Nawet dopłaty na jedzenie działały, tego się absolutnie nie spodziewaliśmy. Na początku korty treningowe były cudowne. Byliśmy jednymi z pierwszych, którzy na nie weszli. Na przyszłość będziemy brali pod uwagę opcję wcześniejszego przyjazdu na Wimbledon i trenowania tu.

Victoria Golubić, rywalka Igi w pierwszej rundzie: Szwajcarka, lat 26, 83.miejsce w rankingu WTA, 1 wygrany turniej, w Wielkim Szlemie tylko 2 razy w drugiej rundzie. Jest się kogo bać?

Nie bez powodu od dłuższego czasu jest 80. na świecie, grać w tenisa potrafi. Znamy się dobrze, bo Iga gra z Golubic w jednej drużynie w lidze niemieckiej, są koleżankami. Szwajcarka jest dość wszechstronna, trzeba uważać na jej slajsa. Jeśli Iga będzie się w stanie skoncentrować na swojej robocie, pokazać dobry tenis, to jest w stanie wygrać. Najważniejsze będzie to jak się będzie czuła, a nie to, co przeciwniczka pokaże. U tych tenisistek z czołówki nie ma, co szukać ich błędów, bo ich nie ma zbyt wielu. Koncentrujemy się na tym, by Iga wyszła na mecz dobrze rozgrzana, dobrze przygotowana i w razie czego w planem „b”, gdyby coś było nie tak.

Jak duży postęp zrobiła Iga przez ten rok?

Postęp jest przeogromny, choć ciężko to zauważyć gołym okiem, bo rok temu wygraliśmy, a teraz chcemy przejść pierwszą rundę. Poziom zawodniczek jednak bardzo się zmienia. Iga ma swoje braki, jeszcze dużo pracy przed nią, szczególnie nad rozwiązaniami taktycznymi, stroną typowo techniczną. Z forhendem czy bekhendem radzi sobie bowiem na najwyższym, światowym poziomie. Na razie mało jest doświadczenia, pewności siebie. Teraz trzeba zrobić jeszcze większy skok, by móc dalej iść do przodu.

Czy przeskok z tenisa juniorskiego do seniorek to przepaść?

Nie jeśli chodzi o sam poziom uderzania piłek. Są juniorki z czołówki, które uderzają z ogromną siłą i szybkością. Zupełnie inne jest jednak myślenie juniorki i seniorki, która już kilka lat spędziła na korcie i jest bardziej cwana. Inny jest poziom inteligencji i emocji.

Iga radzi sobie w tym sezonie bardzo dobrze: była w finale turnieju w Lugano, a w debiucie na Roland Garros doszła do IV rundy. Te wyniki Pana zaskoczyły?

Na pewno zaskoczyła nas IV runda w Paryżu. Nie ma się co oszukiwać: wszystko zależy od losowania. Jeśli losowanie jest korzystne, a zawodnik wykorzystuje swoje szanse to jesteśmy zadowoleni. Po losowaniu w Paryżu oczekiwaliśmy, że można tego dokonać. Mączka to ulubiona nawierzchnia Igi. Nieważne, jak na niej gra, ale zawsze dobrze się na niej czuje. Tak nie jest na trawie czy hard korcie. Na tych nawierzchniach gdy nie „idzie” to czuje się mniej pewnie, brakuje jej cwaniactwa. Na mączce po ciężkiej pracy, którą wykonaliśmy w Indian Wells i Miami wiedziałem, że to będzie dobry odcinek roku. Szkoda tylko, że tak mało turniejów udało się zagrać. Wszystko przez dwa nieszczęsne mecze w Pradze jednego dnia, które trawy pięć godzin. Mieliśmy zagrać jeszcze w Madrycie, ale nie można zawodnika „zajechać”. Większość punktów, które Iga zdobyła była z trzech turniejów na ziemi. To jej ulubiona nawierzchnia, dopiero później jest hard i trawa. Na tej ostatniej piłka różnie się odbija, to dla niej niewygodne, przy jej technice. Na pewno trawa jest dla Igi najtrudniejszą nawierzchnią i jej poświęcić trzeba najwięcej pracy. Dotychczas zagrała na tej nawierzchni ok. 20 dni. W Polsce potrenowaliśmy 3 dni na trawie, po czym w Birmingham mogła pograć przez 4 dni.

Mieszkacie w oficjalnym hotelu turniejowym?

Wynajęliśmy dom w dzielnicy Wandsworth Common, obok parku. Jeśli nie ma korka jedziemy 13 minut na Wimbledon, w tygodniu ok. 40 minut. Dom jest piękny, został właśnie sprzedany za ponad 2 miliony funtów nowemu właścicielowi. Mamy pokój ze stołem do masażu, w sobotę zrobiliśmy grilla. Jest świetna atmosfera, domowa.

Rozmawiała w Londynie Agnieszka Bialik

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wimbledon. Trawa dla Igi jest najtrudniejszą nawierzchnią - mówi trener Piotr Sierzputowski [ROZMOWA] - Dziennik Polski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24