- W 2016 roku przegrałem z nim w Pucharze Davisa z Argentyną. Walczyliśmy w Gdańsku, to był mój reprezentacyjny debiut, wielkie przeżycie. Teraz nadarzy się szansa na rewanż. Mam nadzieję, że ją wykorzystam. Rywal świetnie wtedy serwował. Ja też jednak wiele elementów poprawiłem i na pewno tanio teraz skóry nie sprzedam - zapowiadał przed meczem Hubert Hurkacz i słowa dotrzymał, choć nie do końca potwierdziły się słowa ekspertów, których zdaniem Leonardo Mayer groźny jest przede wszystkim na wolniejszych nawierzchniach.
W środę 32-letni Argentyńczyk potwierdził, że umie radzić sobie również na trawie. W pierwszym secie dobrze serwował. Celnie punktował z forhendu. W efekcie do stanu 4:3 dla Mayera oglądaliśmy zacięty pojedynek. Po ósmym gemie zrobiło się nerwowo, bo seria błędów Hurkacza zakończyła się przełamaniem. Na szczęście dla Polaka, w kolejnym chwila słabości dopadła Mayera.
Ostatecznie set rozstrzygnął się w nerwowym - pełnym błędów - tie-breaku, w którym Argentyńczyk pokazał, że potrafi również grać przy siatce. Piękny wolej z forhendu dał mu piłkę setową, a po chwili to Polak wyrzucił forhend w aut.
Hurkacz zagrał jak Becker, albo Ivanisević
Strata seta nie zdeprymowała na szczęście Hurkacza, który drugą partię rozpoczął od pewnie wygranego gema serwisowego, a później przełamał rywala do zera. "Na sucho" wygrał również kolejnego gema, w którym popisał się w dodatku efektownym wolejem, jakiego nie powstydziliby się Boris Becker z Goranem Ivaniseviciem. Polak grał coraz lepiej i pewniej, a zdenerwowany Argentyńczyk coraz częściej się mylił.
Przebudził się dopiero przegrywając 0:4, ale jedyne co zdołał osiągnąć, to wygrać gema, broniąc wcześniej piłki setowej. Po 27 minutach i drugim setbolu było 1:1. Trzecia partia znów była, dla odmiany, bardzo wyrównana. Niezwykle dramatyczny był dwunasty gem, bo przy prowadzeniu Mayera 6:5 Hurkacz nagle zaczął się mylić i w efekcie musiał bronić trzech break pointów, będących jednocześnie piłkami setowymi. Polak pokazał jednak klasę, w kapitalnym stylu wygrał pięć kolejnych piłek i doprowadził do tie-breaka.
W nim Argentyńczyk szybko odskoczył na 4:1, później na 5:2 i 6:3. Od tego momentu koncert znów dał jednak Hurkacz, który obronił trzy kolejne setbole i rozstrzygnął partię na swoją korzyść. W czwartym secie przewaga Polaka była już wyraźna. Mayer próbował jeszcze walczyć, ale w czwartym gemie został przełamany i po chwili zrobiło się 4:1 dla Hurkacza, który tej przewagi już nie roztrwonił, kończąc spotkanie asem serwisowym, po dwóch godzinach i 59 minutach.
Kolejny mecz z Djokoviciem, tym razem na trawie
W nagrodę dostanie szansę, na zrewanżowanie się Novakovi Djokoviciovi - zakładamy, że broniący tytułu Serb pokona w drugiej rundzie 111. na świecie Amerykanina Denisa Kudlę. Pokonać światowy numer jeden Polakowi będzie bardzo trudno, ale na pewno stać go na lepszą grę, niż kilka tygodni temu w Paryżu. Hurkacz spotkał się wówczas z Djokoviciem w pierwszej rundzie Roland Garros i na paryskich kortach ziemnych dostał od Serba bardzo surową lekcję tenisa (4:6, 2:6, 2:6).
Zobaczymy, jak poradzi sobie w piątek na trawie...
Linette zagra z rewelacją Roland Garros
W czwartek o trzecią rundę powalczy Magda Linette, której w piątym starcie udało się wreszcie wygrać mecz na kortach Wimbledonu (z Rosjanką Anną Kalińską). Poznaniankę czeka trudne zadanie, bo jej rywalką będzie Amanda Anisimova. Niespełna 18-letnia Amerykanka debiutuje w Londynie, a na trawie zagrała wcześniej tylko jeden turniej (na Majorce), w którym dotarła do ćwierćfinału.
Można się jednak spodziewać, że będzie groźną rywalką, bo Anisimova to jedno z objawień obecnego sezonu. Zaczynała go jako 96. rakieta świata, ale wygrany turniej WTA w Bogocie i świetne występy w Australian Open (1/8 finału), a zwłaszcza w Roland Garros (półfinał, w drodze do niego pokonała broniącą tytułu Simonę Halep) pozwoliły jej awansować na 26. pozycję. W Londynie zaczęła od zwycięstwa nad doświadczoną Rumunką Soraną Cirsteą, ćwierćfinalistką Roland Garros z 2009 roku.
- Trenowałyśmy razem parę razy, więc wiem mniej więcej, czego się po niej spodziewać. Gra bardzo agresywnie, płasko, długo i mocno. Ciężko z tego coś zrobić, myślę jednak, że trawa będzie pomagać moim uderzeniom, żeby były szybsze i żeby Amerykanka nie miała aż tyle czasu na odpowiedź - stwierdziła, pytana o mecz z Anisimovą, Linette. - Liczę na to, że uda mi się utrzymać dobrą grę, którą prezentuję w ostatnim czasie - dodała poznanianka, która we wtorek odpadła z kolei z rywalizacji deblistek. Polka i Rumunka Irina Bara przegrały 5:7, 2:6 z rozstawionymi z numerem siódmym Amerykanką Nicole Melichar i Czeszką Kvetą Peschke.
Bardzo pozytywnie o Linette wypowiadała się, co ciekawe, Anisimova. - Trenowałyśmy trochę razem, więc wiem, że Magda jest świetną tenisistką. To powinien być interesujący mecz - stwierdziła.
Polska - reszta świata 1:2. Tylko Hubert Hurkacz wygrał w poniedziałek na Wimbledonie