Wisła Kraków. Beznadziejny mecz „Białej Gwiazdy”. Krakowianie bezsilni w starciu z Podbeskidziem Bielsko-Biała

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Przerwa na reprezentację całkowicie rozregulowała Wisłę Kraków. „Biała Gwiazda” zagrała w świąteczny poniedziałek bardzo słabe spotkanie w Bielsku-Białej i w pełni zasłużenie przegrała z Podbeskidziem 0:2. O grze krakowian w tym meczu nie da się powiedzieć kompletnie nic dobrego. Bałagan, chaos, brak pomysłu - tak to wyglądało. A w starciu z solidnym tego dnia Podbeskidziem musiało to przynieść jedno - porażkę.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Gospodarze w pierwszych minutach zaskoczyli Wisłę, bo to Podbeskidzie zaczęło grać wysokim, zdecydowanym pressingiem. Krakowianie mieli z tym problem, trudno wyprowadzało im się piłkę z własnej strefy obronnej. W tych pierwszych fragmentach nikt nie stwarzał sobie stuprocentowych okazji na gole, ale jeśli można było mówić o przynajmniej zalążkach takich akcji, to wyłącznie w przypadku „Górali”. To oni wyglądali lepiej jako zespół. Grali zdecydowanie, szli do przodu, widać było, że szukają konsekwentnie okazji na gola. I nie minął nawet kwadrans, gdy ją znaleźli. Z piłką ruszył sam Desley Ubbink. Wiślacy zachowali się wyjątkowo biernie w tej sytuacji. Holender w końcu dograł do Maksymiliana Sitka, którego strzał odbił Mateusz Lis, ale tak pechowo, że piłka po drodze odbijając się jeszcze od Macieja Sadloka, znów spadła pod nogi Ubbinka. A że obrona Wisły pozostawała wciąż bierna, to piłkarz Podbeskidzia spokojnie kopnął piłkę do siatki, uzyskując prowadzenie.

Stracony gol nie obudził w jakikolwiek sposób Wisły. Wciąż krakowianie grali słabo, momentami wprost beznadziejnie. Wolno, bez pomysłu, nie stwarzali praktycznie żadnego zagrożenia dla bramki Podbeskidzia. Trener Peter Hyballa wytrzymał do 30 min, gdy zrobił pierwszą zmianę. Z boiska ściągnął Davida Mawutora, do gry posłała Nikolę Kuveljicia. Ghańczyk nie miał żadnej kontuzji. Była to klasyczna „wędka”… Zmiana jednak niewiele, żeby nie powiedzieć nic nie zmieniła w grze Wisły. Wciąż krakowianie prezentowali się słabiutko. Biorąc pod uwagę fakt, jak „Biała Gwiazda” grała w pierwszej połowie, wszyscy w krakowskim obozie gwizdek na przerwę musieli przyjąć z ulgą.

Trener Wisły widział, jak słabo gra jego drużyna. W przerwie dokonał zatem dwóch kolejnych zmian, które miały ożywić zespół. Na boisko nie wyszli już Dawid Szot i Jean Carlos Silva, a w ich miejsce pojawili się Łukasz Burliga i Piotr Starzyński. Zanim jednak wiślacy ruszyli do odrabiania jednobramkowej straty, wzrosła ona już do dwóch goli… Lewą stroną do kontry popędził bowiem Łukasz Sierpina, który mocno zagrał przed bramkę. A tutaj mieliśmy już prawdziwy splot nieszczęśliwych dla Wisły okoliczności. Najpierw jeszcze nieczysto trafił w piłkę Kamil Biliński, ale jego zagranie wyszło tak, że futbolówka spadła pod nogi Davida Niepsuja. Ten wcale nie uderzył najlepiej i zapewne strzał obroniłby Mateusz Lis, ale we wszystko wmieszał się jeszcze Uros Radaković. Rykoszet od Serba sprawił, że bramkarz Wisły był już bezradny, a Podbeskidzie prowadziło 2:0.

Dopiero wtedy Wisła nieco przyspieszyła. Na pierwszą naprawdę groźną sytuację trzeba było czekać godzinę gry. Wtedy to głową strzelał z kilku metrów Nikola Kuveljić, ale piłka wylądowała na poprzeczce. Po chwili po akcji Łukasza Burligi kolejną szansę miał Kuveljić, ale jego strzał obronił Michal Pesković. Podobnie, jak dobitkę Felicio Brown Forbesa.

W 66 min świetną okazję na gola miał Yaw Yeboah, ale strzelając z woleja, spudłował fatalnie. Wiślak uderzał na siłę i źle trafił w piłkę, a wystarczyło dokładnie przymierzyć w światło bramki. Była to ostatnia szansa na gola Ghańczyka w tym meczu, bo wkrótce nie wytrzymał Peter Hyballa i ściągnął go z boiska, posyłając na nie z kolei pod długiej przerwie Jakuba Błaszczykowskiego.

Nic to Wiśle nie dało. Nie była w końcowych fragmentach w stanie przycisnąć Podbeskidzia. To grało spokojnie w obronie, kontrolowało sytuację. Peter Hyballa jeszcze próbował podjąć ryzyko wpuszczając np. za obrońcę Macieja Sadloka napastnika Żana Medveda. Efekt żadne, a to gospodarze mieli jeszcze okazje na podwyższenie wyniku, gdy np. Serhij Miakuszko trafił w słupek.
W doliczonym czasie mieliśmy natomiast największą kontrowersję tego meczu, gdy Karol Danielak popchnął w polu karnym ewidentnie, dwoma rękami Michala Frydrycha. Dlaczego w tej sytuacji Wisła nie dostała rzutu karnego pozostanie tajemnicą Daniela Stefańskiego… Dla wyniku nie miało to już jednak znaczenia. Teraz o tym meczu wiślacy muszą szybko zapomnieć. Już w piątek czeka ich bowiem starcie z Rakowem Częstochowa.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Ubbink 13, 2:0 Niepsuj 47.
Podbeskidzie: Pesković - Modelski, Janicki, Rundić - Hora (71 Wilson), Rzuchowski - Niepsuj (74 Danielak), Ubbink (77 Miakuszko), Sierpina - Biliński (71 Tulio), Sitek (71 Frelek).
Wisła: Lis - Szot (46 Burliga), Frydrych, Radaković, Sadlok (82 Medved) - Mawutor (30 Kuveljić), Żukow - Silva (46 Starzyński), Savić, Yeboah (71 Błaszczykowski) - Brown Forbes.
Sędziowali: Daniel Stefański (Bydgoszcz) oraz Konrad Sapela (Łódź) i Sebastian Mucha (Kraków). Żółte kartki: Tulio (78, faul), Miakuszko (82, faul), Danielak (90+2, faul) - Burliga (61, faul), Żukow (63, faul). Mecz bez publiczności.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

EKSTRAKLASA 2021: wyniki, tabela, terminarz

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Beznadziejny mecz „Białej Gwiazdy”. Krakowianie bezsilni w starciu z Podbeskidziem Bielsko-Biała - Gazeta Krakowska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24