Wisła Kraków. Carlitos wraca na Reymonta. Wytrzyma presję trybun?

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Bartek Syta
W minionym sezonie Carlos Lopez był ulubieńcem kibiców Wisły Kraków. Sprowadzony latem 2017 roku do zespołu „Białej Gwiazdy” Hiszpan stał się odkryciem roku, czarował w kolejnych meczach, a na końcu z 24 bramkami został królem strzelców. Pierwszym w barwach Wisły od sezonu 2009, gdy najlepszym snajperem ekstraklasy wspólnie z Takesure Chinyamą był Paweł Brożek.

Później jednak sezon się skończył, a wokół Carlitosa powstało latem ogromne zamieszanie, związane z jego odejściem do Legii Warszawa. Znaczna część kibiców Wisły nie mogła Hiszpanowi wybaczyć, że ten uparł się przenieść akurat do Warszawy, choć w klubie z ul. Reymonta na stole leżały inne, lepsze z punktu widzenia krakowskiego klubu, oferty. Jak choćby z Dinama Zagrzeb, którego wysłannicy pofatygowali się nawet do Krakowa na transferowe negocjacje. Lopez nie chciał jednak nawet myśleć o innym klubie niż Legia i ostatecznie do niej trafił. A jego związki z Wisłą dzisiaj to nie tylko historia, bo zawodnik pozwał krakowski klub do FIFA, domagając się zaległych wypłat. Sprawa jest w toku. W niedzielę przekonamy się natomiast, czy fani „Białej Gwiazdy” wciąż pamiętają Carlitosowi okoliczności odejścia do Legii.

Carlitos w Warszawie nie od razu zaczął grać na miarę oczekiwań. Miał wyraźne zaległości w przygotowaniu fizycznym. Nie za bardzo znajdował też wspólny język z trenerem Ricardo Sa Pinto, który często irytował się na indywidualne popisy swojego piłkarza.
– Rzeczywiście chyba było tak, że w Legii Carlitos zaczął być obarczany większymi zadaniami taktycznymi niż to miało miejsce w Wiśle – mówi były napastnik „Białej Gwiazdy” Tomasz Frankowski. – Hiszpan jesienią zaczął dobrze grać dopiero pod koniec roku, potrzebował sporo czasu, żeby zaaklimatyzować się w nowych warunkach. Wiosnę ma już jednak lepszą, strzela bramki, asystuje. Chyba wreszcie poczuł się w Legii tak już w stu procentach, jak u siebie. Z tego, co zaobserwowałem, Sa Pinto chyba ostatecznie przekonał się do Carlitosa, mocniej na niego stawia, co jest zresztą związane również z tym, że z Legii odszedł Jose Kante, który z portugalskim trenerem nie był w stanie znaleźć wspólnego języka. Obecnie w kadrze Legii nie ma za dużej konkurencji wśród napastników, więc Carlitos też może czuć się pewniej, co przekłada się na dobre występy tego zawodnika.

Żeby być sprawiedliwym, trzeba dodać, że już jesienią Carlitos notował w Legii bardzo dobre występy. Przekonali się o tym m.in. wiślacy, gdy w nieco szalonym meczu obu drużyn przy ul. Łazienkowskiej, Lopez strzelił dwie bramki, a całe spotkanie zakończyło się remisem 3:3. Jesienny dorobek Hiszpana też był przynajmniej przyzwoity. Strzelił w sumie jedenaście bramek, z czego osiem w ekstraklasie. Jeśli jednak wziąć pod uwagę samą ligę, było to osiągnięcie znacznie słabsze od jego wyczynów w Wiśle w analogicznym okresie. Przypomnijmy bowiem, że w zespole „Białej Gwiazdy” jesienią 2017 roku aż piętnaście razy Carlitos posyłał piłkę do siatki w meczach ligowych. Często to właśnie jego trafienia decydowały o wynikach drużyny. W Krakowie zespół grał jednak zdecydowanie na niego. Gdy Wiśle nie szło w niektórych spotkaniach, często posyłano piłkę do Lopeza z nadzieją, że on coś sam wymyśli, przeprowadzi indywidualną akcję, zakończoną golem. I w wielu meczach rzeczywiście taka taktyka przynosiła znakomite efekty.

Pozostaje pytanie, jak Carlitos podejdzie do niedzielnego meczu z Wisłą? Będzie to zapewne dla niego duże, osobiste wydarzenie, znów zagrać przy krakowskiej publiczności.
– Można różne rzeczy opowiadać, że to taki sam mecz, jak inne, ale z własnego doświadczenia wiem, że człowiek przeżywa takie spotkania inaczej, znacznie bardziej intensywnie – tłumaczy Tomasz Frankowski. – Dla mnie, gdy przyjeżdżałem na Reymonta w barwach Jagiellonii Białystok, zawsze było to dla mnie szczególne doświadczenie. I szczerze mówiąc, nie zawsze potrafiłem udźwignąć ciężar tego typu spotkań. Jak choćby wtedy, gdy w 2011 roku w bardzo ważnym meczu nie wykorzystałem rzutu karnego. Nie wiem, jak Carlitos poradzi sobie z ciśnieniem, presją wypełnionych po brzegi trybun, ale jeśli mam być szczery, to powiem, że liczę na to, że sobie… nie poradzi. Będę w tym meczu mocno trzymał kciuki za Wisłę i mam nadzieję, że ogra Legię.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

Oglądaj mecze Ekstraklasy na żywo online w Player.pl >>>

Sportowy24.pl w Małopolsce

DZIEJE SIĘ W SPORCIE - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Carlitos wraca na Reymonta. Wytrzyma presję trybun? - Gazeta Krakowska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24