Wisła Kraków. Jerzy Brzęczek: Za łatwo dajemy sobie strzelać bramki

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wojciech Matusik, Krzysztof Kapica
Trener Wisły Kraków znów był bardzo zły po końcowym gwizdku. Jego zespół przegrał trzecie spotkanie z rzędu. Tym razem 1:2 ze Stalą Rzeszów. Zdecydowanie więcej powodów do zadowolenia miał opiekun tej ostatniej Daniel Myśliwiec.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Myślę, że to powtarzająca się historia - rozpoczął Jerzy Brzęczek. -To czwarty mecz, który przegrywamy, prowadząc. W momencie objęcia prowadzenia mamy kontrolę, stały fragment gry, który nie został jednak wykonany tak jak sobie zaplanowaliśmy. Zabrakło zabezpieczenia i po kontrataku tracimy bramkę. Później, już w drugiej połowie zaczęliśmy kontrolować sytuację na boisku, ale znów straciliśmy piłkę, wrzut z autu, nie zaasekurowaliśmy się i straciliśmy padł gol na 2:1. Na pewno w decydujących momentach, po objęciu prowadzenia zaczynamy tracić kontrolę. Nie wiem z czego to wynika. Może z braku doświadczenia. Na szczęście starsi zawodnicy będą wracać już do gry, bo to są kluczowe momenty, gdy brak doświadczenia, cwaniactwa powoduje, że przeciwnik strzela nam bramki, a w konsekwencji przegrywamy spotkania, których nie powinniśmy przegrać.

Wisła źle wykonywała w Rzeszowie stałe fragmenty gry, po których rywale często wyprowadzali kontry. Brakowało też w postawie krakowian takiej pozytywnej piłkarskiej agresji. W tym elemencie dominowali rzeszowianie. Brzęczek pytany o te dwie kwestie, odpowiada: - Jeśli chodzi o agresywność w grze, to zwracaliśmy piłkarzom na to uwagę już przed meczem. Zdawaliśmy sobie sprawę jak Stal rozgrywa piłkę. Parę razy doskok był, robiliśmy to bardzo dobrze, wychodziliśmy z kontratakami. Na pewno jednak w bocznych sektorach brakowało naszym skrzydłowym tej agresji, doskoku i za łatwo boczni obrońcy Stali, którzy często „wjeżdżali” do środka, potrafili zrobić przewagę. Jeśli chodzi o stałe fragmenty gry, to jest zawsze kwestia zabezpieczenia, co jest rozpisane, ćwiczone. Mieliśmy rzut wolny z centralnego sektora, zawodnicy, którzy byli przy piłce nie tak mieli być ustawieni. To spowodowało, że byliśmy odkryci na przedpolu. Drużyna Stali nas skontrowała i zdobyła w bardzo łatwy sposób bramkę wyrównującą. To są takie momenty, gdy potrzeba odpowiedzialności indywidualnej zawodników, którzy są rozpisani, wiedzą, co mają robić, ale później jest kwestia wykonania i konsekwencji.

Boisko z kontuzją przedwcześnie musiał opuścić Bartosz Jaroch. Pytany o kontuzję swojego zawodnika, Jerzy Brzęczek mówi krótko: - Bartek będzie miał przeprowadzone badania. Na tę chwilę odczuwa ból w pachwinie. Jak poważny jest to uraz, na tę chwilę nie jesteśmy w stanie stwierdzić.

Dopytywany o strzelecką niemoc swojego zespołu, powiedział natomiast: - Wiele razy mieliśmy bardzo dobre możliwości zagrania prostopadłych podań. Drużyna Stali gra bardzo wysoko i przestrzeni jest bardzo dużo. Ostatnie podania były jednak niedokładne i to było decydujące. Jeśli ostatnie podanie będzie niedokładne, za długie lub ostatni wybór nie będzie optymalny w danej sytuacji, to nie będziemy mieć okazji na gole. W drugiej połowie było kilka takich sytuacji, że poprzez niedokładne podanie nie wprowadzaliśmy tego zawodnika, który był w strefie pomiędzy obrońcami Stali Rzeszów, żebyśmy mogli to wykorzystać. To był nasz podstawowy problem jeśli chodzi o kreowanie sytuacji w tej fazie meczu.

W czasie meczu w Rzeszowie i po nim swoje niezadowolenie głośno wyrażali kibice Wisły. Dostało się też samemu Jerzemu Brzęczkowi, który poproszony o komentarz, powiedział: - Jasne jest, że wszyscy jesteśmy rozczarowani, tym bardziej kibice. My też, bo przegraliśmy trzeci mecz z rzędu. Na dzisiaj mamy jednak sześciu zawodników doświadczonych, którzy są kontuzjowani, zawieszeni. Ale oni będą teraz wracać do składu. Pewna jakość i doświadczenie większe, które będzie nam potrzebne w następnych spotkaniach. Mamy na uwadze młodych zawodników, którzy rozpoczynają swoje kariery i w takim momencie, gdy dla nas powinno być łatwiej, jest większa nerwowość. To powoduje, że za łatwo dajemy sobie strzelać bramki. Coś, co było naszą siłą na początku sezonu, gdy nie traciliśmy bramek, tak teraz tracimy je w zbyt prosty sposób.

Na koniec Brzęczek mówił jeszcze o strategii na ten mecz: - Tak jak powiedziałem wcześniej - jedna kwestia to strategia, a druga realizacja. Od początku chcieliśmy grać wysokim pressingiem, żeby nie pozwalać Stali Rzeszów na wyprowadzanie piłki. Wielokrotnie robiliśmy to dobrze, ale również parokrotnie traciliśmy piłkę po odbiorze zbyt szybko, co napędzało przeciwnika, żeby nas skontrował. To były nasze główne, największe problemy, co powodowało, że nie potrafiliśmy się dłużej utrzymać przy piłce po szybkich stratach. To Stal bardzo dobrze wykonywała. Grają w takim składzie długo, mają dużo automatyzmów w poruszaniu się po boisku.

Daniel Myśliwiec: Szacunek dla zespołu, że podniósł się po ciosie

Daniel Myśliwiec ocenę meczu rozpoczął od porównać do… boksu. - Nie jestem fanem boksu, ale gdy widziałem jakieś walki w przeszłości, to bardzo mi przypominały dzisiejszy mecz – stwierdził trener Stali. - Wychodzi jeden przeciwnik, który zaczyna atakować i wyprowadza mnóstwo ciosów, a potem w jednym momencie dostaje lewym sierpowym, bardzo mocnym ciosem i próbuje się pozbierać. Tutaj szacunek dla mojego zespołu, że po takim ciosie, jaki wyprowadził Michał Żyro, pozbieraliśmy się i byliśmy w stanie dalej kontynuować ataki, z których jeden zakończyliśmy skutecznie. Druga połowa rozpoczęła się od ataków bardzo nabuzowanej Wisły, która zamieniła się z nami rolami. My troszkę niemrawo staraliśmy się wyprowadzać piłkę spod własnej bramki, próbowaliśmy atakować, ale Wisła odbierała nam piłkę na naszej połowie i zbierała się do ciosu. Tutaj szacunek dla moich piłkarzy, którzy wykazali się dojrzałością i w trudnym momencie, zamiast się poddać i zrezygnować, to sami wyprowadzili cios. To było podobne do tego, co zrobiła Wisła w pierwszej połowie. A dalej to myślę, że można było tylko stać z boku i cieszyć się z gry mojego zespołu, któremu gratuluję zasłużonego zwycięstwa.

Zapytany o główną przyczynę wygranej swojego zespołu, Myśliwiec dodał: - Zadecydowały kluczowe momenty, ale również to, że byliśmy bardzo mocni w ataku pozycyjnym. Również jednak wykorzystaliśmy kontratak, bo pierwszą bramkę zdobyliśmy po kontrze. Kluczowa była jednak gra w ataku pozycyjnym. Wisła nie miała wyjścia, musiała zagrać agresywniej w drugiej połowie. Tak jak jednak mówiłem przed meczem, musieliśmy być gotowi na różne scenariusze i myślę, że to moi piłkarze zrealizowali w stu procentach.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Jerzy Brzęczek: Za łatwo dajemy sobie strzelać bramki - Gazeta Krakowska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24