Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Maciej Żurawski: Wisła potrafi grać z drużynami z czołówki

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
21.10.2018 warszawamecz ekstraklasy pomiedzy legia warszawa a wisla krakowrozegrany na stadionie legiinzfot bartek syta
21.10.2018 warszawamecz ekstraklasy pomiedzy legia warszawa a wisla krakowrozegrany na stadionie legiinzfot bartek syta Bartek Syta
– Wynik tego meczu jest sprawą otwartą, a tabela na pewno nie jest w tym momencie wyznacznikiem, kto ma być faworytem. Tym bardziej, że Wisła już kilka razy pokazała w tym sezonie, że potrafi grać z drużynami z czołówki – mówi przed meczem Wisła – Legia były piłkarz „Białej Gwiazdy”, a dzisiaj ekspert stacji Eurosport Maciej Żurawski.

– W niedzielę Wisła Kraków podejmie Legię Warszawa. Kto dla Pana jest faworytem tego meczu?
– Jeśli popatrzeć na wyniki w naszej ekstraklasie, to wskazywanie faworyta w jakimkolwiek spotkaniu jest bardzo trudne. Czasami dochodzę do wniosku, że łatwiej jest chyba wygrać w kasynie niż wskazać faworyta w polskiej lidze. W przypadku niedzielnego meczu też nie jest o to łatwo. Teoretycznie powinna być nim Legia, ale ja mam problem z tym zespołem. Z jednej strony Legia zajmuje wysokie miejsce w tabeli, ma dużo punktów, ale moim zdaniem nie gra ciekawego futbolu. Ma dobrych zawodników, ma potencjał, ale dochodzą różne sygnały, że nie wszystko w zespole z ul. Łazienkowskiej funkcjonuje tak, jak należy. Uważam, że Legię w Krakowie będzie czekał bardzo trudny mecz. Wisła po trudnym starcie, w miarę ustabilizowała formę, poszczególni zawodnicy zaczęli lepiej funkcjonować. Dlatego wynik jest sprawą otwartą, a tabela na pewno nie jest w tym momencie wyznacznikiem, kto ma być faworytem. Tym bardziej, że Wisła już kilka razy pokazała w tym sezonie, że potrafi grać z drużynami z czołówki.

– Główne atuty „Białej Gwiazdy” to ofensywa?
– Tak, zdecydowanie. Wisła potrafi grać dobrą, ofensywną piłkę. Jedynie co może niepokoić, to takie momentami rozkojarzenie krakowskiej drużyny. Szczególnie wtedy, gdy już poczuje się zbyt pewnie, gdy ma zapas bramkowy. Jak na dłoni widać to było w derbach. A w ten sposób może się czasami zrobić naprawdę nerwowo. Wisła nie gra też równo. W niektórych meczach potrafi zagrać porywająco, w innych gra może nie do końca się podobać, ale „Biała Gwiazda” potrafi być do bólu skuteczna. To nie jest przypadek, że w meczu z Cracovią wiślacy oddali trzy celne strzały i zdobyli trzy bramki. W Kielcach w starciu z Koroną było podobnie, sześć celnych strzałów i sześć bramek. Ale to akurat atut tej drużyny. Sama gra Wisły jest natomiast dla mnie wciąż pewnego rodzaju niewiadomą. Nie jest ustabilizowana na stałym, wysokim poziomie. Z drugiej strony myślę, że te dwa ostatnie zwycięstwa wpłyną bardzo pozytywnie na morale wiślaków, a to sprawa bardzo istotna. Pamiętać też trzeba, że na takie mecze, jak z Legią nikogo specjalnie mobilizować nie trzeba. To się dzieje praktycznie samo.

– Zgodzi się Pan, że druga linia Wisły zaczęła lepiej funkcjonować, gdy zaczął w niej grać Vukan Savicević?
– Coś w tym jest, a przy tym Vullnet Basha przy Saviceviciu wygląda znacznie lepiej niż wcześniej. Albańczyk czuje się spokojniej, pewniej w środku pola. Wcześniej robił na boisku rzeczy, które nie do końca do niego należały. Odnosiłem wrażenie, że on chciał to robić, bo czuł większą odpowiedzialność, jaka na nim spoczywała. Chyba zresztą sam nie wiedział, co ma dokładnie robić. A to z kolei rodziło błędy. Czasami były to bardzo proste straty, gubił krycie. Teraz to się zmieniło, a wynika to moim zdaniem z tego, że Basha poczuł, że ma obok siebie wysokiej klasy zawodnika, przez co również jemu funkcjonuje się w tym zespole o wiele łatwiej.

– W ostatnich meczach lepiej wyglądały również skrzydła Wisły. Widać, że forma Jakuba Błaszczykowskiego i Sławomira Peszki stale rośnie.
– Myślę, że tutaj mamy do czynienia z dwoma aspektami. Po pierwsze na tych zawodników pozytywny wpływ mają wyniki, jakie Wisła osiągnęła w ostatnich meczach, a po drugie czas pracuje dla nich. Nie zapominajmy, że zarówno Błaszczykowski, jak i Peszko przed przyjściem do Wisły mieli za sobą dość długą przerwę, jeśli chodzi o regularne granie w lidze. A tego nie da się zastąpić tylko treningiem. Dlatego teraz, gdy mają już w nogach kilka spotkań, ich dyspozycja siłą rzeczy będzie rosnąć. Umiejętności mają, co do tego nie ma chyba nikt wątpliwości. Potrzebowali jedynie regularnych, cotygodniowych występów.

– Wracając do Legii, zgodzi się Pan, że to zespół, który bardziej teraz bazuje na indywidualnych zrywach piłkarzy z dużymi umiejętnościami, niż grze zespołowej?
– Powiedziałem już wcześniej, że gra Legii nie za bardzo mi się podoba. Nie widzę w jej poczynaniach specjalnie organizacji gry, jakiegoś super pomysłu taktycznego. Oczywiście widać, że ta drużyna ma zawodników na wysokim poziomie, ale w wielu meczach miała właściwie tylko dobre momenty. Trzeba sobie powiedzieć wprost – sporo zwycięstw, jakie Legia odniosła w ostatnim czasie, było wymęczonych. A przecież tej drużynie zdarzają się również wpadki.

– Rafał Boguski powiedział ostatnio wprost, że choć Legia gra skutecznie, to prezentuje siermiężny futbol. Pan podpisałby się pod taką opinią?
– Mocne słowa, ale dla mnie to jest ciekawe stwierdzenie, pod którym rzeczywiście chyba bym się podpisał.

– Wisła w wielu meczach starała się grać wysokim pressingiem, żeby po przejęciu piłki błyskawicznie zaatakować. Myśli Pan, że to może być również sposób na ogranie Legii?
– Trudno powiedzieć, ale jednego jestem pewien – w tym meczu będą momenty, kiedy taki wysoki pressing może być dobrą bronią w starciu z Legią. Żaden zespół nie lubi, jak przeciwnik atakuje wysoko, agresywnie. Trzeba mieć duże umiejętności, żeby wyjść spod takiego pressingu. Wiśle na pewno gra się lepiej, jeśli może odebrać piłkę na połowie przeciwnika i dwoma, trzema podaniami przedostać się pod bramkę rywala. Takie fragmenty meczu, dezorganizację rywala trzeba wykorzystywać. To są sytuację, gdy drużynie, która traci piłkę, jest szalenie trudno błyskawicznie zorganizować się w obronie. I to jest dobry moment, żeby rzeczywiście skutecznie zaatakować, strzelać bramki.

– Grał Pan w jednej drużynie z Maciejem Stolarczykiem. Dla Pana jest zaskoczeniem, że on tak dobrze sobie radzi? Jesienią pracował w bardzo trudnych warunkach, gdy zawodnicy nie otrzymywali przez wiele miesięcy pensji, a jednak potrafił zapanować nad zespołem. Teraz, po bardzo dużych zmianach w zimie, też szybko opanował sytuację.
– Maciek Stolarczyk z jednej strony jest wciąż trenerem na dorobku. Takim, który musi się uczyć, zbierać doświadczenie. Dobrze się jednak stało, że trafił akurat do Wisły, bo korzystają na tym bardzo obie strony. Maciek ma bardzo dobrych współpracowników. Tak, jak on, byłych piłkarzy Wisły. W moim odczuciu to w sytuacji, w jakiej „Biała Gwiazda” jest przez ostatnie miesiące, sztab idealny na ten moment. Oni wszyscy świetnie czują klimat tego klubu, dzięki czemu potrafią stworzyć świetną atmosferę w drużynie. A to jest niezwykle ważna sprawa przy budowie drużyny w trudnych warunkach.

– W Legii na sprawy organizacyjne nikt narzekać nie może, a jednak różne głosy płyną z Warszawy na temat atmosfery w drużynie pod kierunkiem Ricardo Sa Pinto.
– Do mnie też one docierają, choć trudno do końca stwierdzić, co w tym wszystkim jest prawdą, a co jedynie plotkami. Coś chyba jednak na rzeczy musi być, że atmosfera na linii zespół – trener nie jest do końca w Legii najlepsza. To na przyszłość Legii nie wróży dobrze, bo tak jak powiedziałem wcześniej, atmosfera jest bardzo ważną rzeczą i ma czasami decydujący wpływ na końcowy wynik.

– Na koniec chciałbym wrócić do czasów, kiedy Pan grał w meczach Wisła – Legia. Nie żałuje Pan trochę, że gdy wy toczyliście zacięte boje nie mogło was na żywo oglądać ponad 30 tysięcy widzów, jak to ma miejsce obecnie?
– Cieszę się, że dzisiaj mamy możliwość przeżywać mecze na dużych stadionach, które w dodatku na te mecze Wisły z Legią wypełniają się po brzegi. Czuje się wtedy człowiek, jakby był na naprawdę wielkim meczu w Europie. Z drugiej strony każdy czas rządzi się swoimi prawami. A w moich czasach stadion Wisły może być znacznie mniejszy, ale atmosfera na nim była również wspaniała i z wielką przyjemnością się na nim grało. Dzisiaj na pewno z wielkim sentymentem wspominam tamte czasy i te mecze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Maciej Żurawski: Wisła potrafi grać z drużynami z czołówki - Gazeta Krakowska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24