Wisła Kraków. Paweł Brożek odczuwa skutki epidemii koronawirusa jako piłkarz i przedsiębiorca

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
- Jestem piłkarzem Wisły Kraków, ale jestem również jej kibicem. I jeśli mogę pomóc w ten sposób, kupując akcje, to po prostu to robię. A cała sytuacja z emisją akcji jeszcze raz pokazała, jak oddanych Wisła ma kibiców, jak mocno zintegrowane jest to środowisko. To akurat napawa optymizmem. Nawet w tych trudnych czasach - mówi Paweł Brożek, napastnik Wisły Kraków.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Jak wygląda życie zawodowego piłkarza w czasach epidemii koronawirusa?
- Nie jest to normalna sytuacja. Tak samo jednak dla wszystkich innych osób. W naszym przypadku na razie sprowadza się to do tego, że nie rozgrywamy meczów, nie trenujemy nawet razem, ale swoją pracę i tak trzeba wykonać, bo nikt nie odpowie dzisiaj na pytanie, ile ta przerwa potrwa. A w formie trzeba być cały czas.

- Trenując indywidualnie w domu da się ją utrzymać?
- Da się. Otrzymaliśmy szczegółowe rozpiski od naszego sztabu trenerskiego, co kto ma robić, w jakim czasie, z jaką intensywnością. Na ten moment to jedyne możliwe rozwiązanie. Trzeba się dostosować i tyle.

- To proszę opowiedzieć, jak wygląda taki indywidualny trening.
- W skrócie można powiedzieć, że jest to oparte na treningu interwałowym, dostosowanym do warunków, w jakich możemy pracować. Naprawdę można się solidnie zmęczyć i to nawet nie wychodząc z domu. Trzeba do tego wszystkiego jedynie podejść profesjonalnie, ale pod tym względem mamy bardzo świadomy zespół, więc nie sądzę, żeby którykolwiek z moich kolegów odpuszczał sobie.

- Pewnie tylko zajęć z piłką brakuje… Pan i tak jest w korzystniejszej sytuacji od większości swoich kolegów z drużyny, bo ma dom z ogrodem. Jest zatem gdzie choćby popodbijać piłkę.
- Rzeczywiście, mam taką możliwość, a że pogoda przynajmniej na razie dopisuje, więc bawię się piłką w ogrodzie z synem. Jeśli w ogóle doszukiwać się jakichkolwiek pozytywów całej tej sytuacji, to chyba właśnie jedynie to nim jest, że spędzamy teraz mnóstwo czasu z rodziną. Choć tylko z tą najbliższą, bo mamy wyraźny zakaz kontaktów z osobami spoza rodziny. Nawet między sobą, czyli z kolegami z drużyny, nie możemy się spotykać. Chodzi o to, żeby zminimalizować do zera zagrożenie zarażeniem koronawirusem.

Wisła Kraków

Wisła Kraków. Transparenty mówią, skąd są kibice "Białej Gwi...

- Do końca tygodnia macie trenować indywidualnie. Patrząc na rozwój sytuacji w Polsce, raczej do treningów z zespołem w kolejnym tygodniu nie wrócicie.
- Zobaczymy, choć rzeczywiście wygląda na to, że tak się może stać. Informacje, co dalej, mamy dostać pod koniec tygodnia.

- Wierzy pan w ogóle, że rozgrywki zostaną w tym sezonie wznowione?
- To nie jest kwestia wiary czy jej braku. Myślę, że dzisiaj tak naprawdę nikt nie jest w stanie dokładnie przewidzieć, jak sytuacja się rozwinie. Decyzja o odwołaniu teraz mistrzostw Europy i przeniesienie ich na kolejny rok, daje natomiast wszystkim nieco więcej czasu na dokończenie rozgrywek. Można sobie wyobrazić np. sytuację, w której wznawiamy rozgrywki w połowie maja. To dałoby możliwość ich dokończenia w pełnym wymiarze do końca czerwca. Oczywiście grając co trzy, cztery dni. Może być i tak, że uda się rozegrać tylko sezon zasadniczy. W tym momencie scenariuszy jest wiele, bo przecież również taki, że nie zagramy już w ogóle. To ostatnie też trzeba brać niestety pod uwagę.

- Wyobraża pan sobie sytuację, w której - w myśl uchwały PZPN - za końcową tabelę uznaje się tą po 26. kolejce ekstraklasy?
- Uważam, że byłoby to bardzo niesprawiedliwie, podobnie, jeśli za końcową tabelę uznano by tą po 27. czy 28. kolejce. Oczywiście zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że sytuacja jest mocno niecodzienna, wręcz ekstremalna, ale w skoro tak już jest, to trzeba pomyśleć o takim rozwiązaniu, które zminimalizuje skutki przerwania rozgrywek i sprawi, że będzie jak najmniej rozczarowanych, niezadowolonych.

- Ma pan coś konkretnego na myśli?
- Np. to, żeby nikt w tym sezonie nie spadał. Skoro o powiększeniu ligi mówi się coraz głośniej w tych najmocniejszych piłkarsko krajach, właśnie z tego powodu, żeby nikt nie był pokrzywdzony, to tym bardziej warto o tym pomyśleć w Polsce. Przecież u nas i tak planuje się powiększenie ligi od sezonu 2021/2022. Jeśli teraz nie udałoby się dokończyć rozgrywek, zróbmy to po prostu o rok szybciej. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że to niesie za sobą poważne skutki, choćby jeśli chodzi o podział pieniędzy z tytułu praw telewizyjnych, ale sytuacja jest taka, że i tak wszyscy odczują skutki tej epidemii. Warto pomyśleć o jak najlepszym i najbardziej sprawiedliwym rozwiązaniu, które te skutki zminimalizuje. Pokrzywdzeni będą zawsze w takiej sytuacji, ale chodzi o to, żeby było ich jak najmniej.

- O zminimalizowanie skutków epidemii walczy również Wisła Kraków. Rozpoczęła m.in. emisję akcji, a środki pozyskane z ich sprzedaży mają przynajmniej w części pokryć dziurę w budżecie. Kupił pan już te akcje?
- Oczywiście! Jestem piłkarzem Wisły Kraków, ale jestem również jej kibicem. I jeśli mogę pomóc w ten sposób, kupując akcje, to po prostu to robię. A cała sytuacja z emisją akcji jeszcze raz pokazała, jak oddanych Wisła ma kibiców, jak mocno zintegrowane jest to środowisko. To akurat napawa optymizmem. Nawet w tych trudnych czasach.

- Klub musi szukać oszczędności również na innych polach. Były np. rozmowy z wami, żeby zredukować kontrakty?
- Takich rozmów nie było. Jedyne, co usłyszeliśmy w ostatnim czasie, to jak mamy zachowywać się w czasie epidemii. Jeśli natomiast chodzi o renegocjacje kontraktów, to myślę, że jest stanowczo za wcześnie, żeby się nad tym zastanawiać. Przede wszystkim na dzisiaj trudno określić, ile kluby tak naprawdę stracą pieniędzy. Nie wiadomo, czy rozgrywki zostaną dokończone czy nie. Czy sponsorzy, jeśliby okazało się jednak, że nie będziemy grać, będą chcieli odzyskać część pieniędzy z zawartych umów. I tak możemy mnożyć wątpliwości, znaki zapytania. Na razie trzeba po prostu uzbroić się w cierpliwość i czekać, jak ta cała sytuacja się rozwinie.

- Pan w tym roku z powodu kontuzji nie zagrał ani minuty. Pewnie, gdy w grudniu wystąpił pan w meczu z ŁKS-em w Łodzi, nawet przez moment nie pomyślał pan, że to może być pański ostatni występ w zawodowej piłce… A może w związku z sytuacją Paweł Brożek znów przedłuży kontrakt z Wisłą o kolejny rok?
- Wtedy w Łodzi rzeczywiście nie przyszło mi to do głowy, że tak się to wszystko może poukładać, choć mimo wszystko wciąż liczę na to, że rozgrywki jeszcze zostaną wznowione i będzie mi dane zagrać w tym sezonie. A co do przedłużenia kontraktu, to nie jest moment, żebym składał tutaj jakieś mocne deklaracje, ale jeśli ktoś zauważy, że w kwietniu skończę 37 lat, to… sam dojdzie do wniosku, czy będę jeszcze grał zawodowo w piłkę w kolejnym sezonie.

- Rozmawiamy cały czas o futbolu, a przecież koronawirus dotyka pana również z innego powodu. Prowadzi pan razem z żoną firmę transportową, w dodatku powiązaną z turystyką. Pewnie mocno odczuwa pan skutki tego, co się dzieje.
- Bardzo mocno. Firma praktycznie stoi. My oczywiście mamy z czego żyć, ale czujemy się również mocno odpowiedzialni za ludzi, których zatrudniamy. Obawiam się, że wiele takich firm, jak nasza, może tego wszystkiego nie przetrwać. Uważam, że to nie będzie działało tak, że skończą się obostrzenia i wszystko z dnia na dzień wróci do normy. Branża turystyczna, gastronomiczna będzie bardzo długo podnosić się po tej epidemii. Jakąś nadzieję na nieco łagodniejsze przejście przez to wszystko daje zapowiedź rządu o wpompowaniu ponad 200 mld złotych w gospodarkę, które mają pomóc przedsiębiorcom. Na razie nie znam jeszcze szczegółów, jak ta pomoc ma wyglądać w praktyce. Nikt chyba nie ma jednak w tym momencie złudzeń. Nawet przy tej pomocy odczujemy skutki epidemii.

Derby Krakowa 2020. Powitanie piłkarzy Wisły przez kibiców

Derby Krakowa 2020. Powitanie piłkarzy Wisły przez fanów prz...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Paweł Brożek odczuwa skutki epidemii koronawirusa jako piłkarz i przedsiębiorca - Gazeta Krakowska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24