Wisła Kraków postraszyła Legię Warszawa tylko do przerwy. Później lider zrobił swoje

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Nie było niespodzianki przy ul. Reymonta. Wisła Kraków choć prowadziła z Legią Warszawa do przerwy 1:0, to ostatecznie musiała uznać wyższość lidera ekstraklasy. Warszawianie mieli więcej jakości i wygrali zasłużenie. Kibicom „Białej Gwiazdy” na pocieszenie pozostaje fakt, że wiślacy zagrali lepszy mecz niż z Piastem Gliwice. To daje nadzieje przed decydującymi spotkaniami o utrzymanie. A będzie to bój bardzo ciężki, bo po 28. kolejce i wygranej Arki Gdynia ze Śląskiem Wrocław, sytuacja krakowian jeszcze bardziej się skomplikowała.

Piłkarze Wisły Kraków na rozgrzewkę wybiegli w koszulkach z napisem „Trzymaj się Broziu”. To gest w kierunku Pawła Brożka, który w tygodniu poprzedzającym mecz „Białej Gwiazdy” z Legią Warszawa złamał rękę. Napastnik Wisły jest już po operacji, a trener Artur Skowronek zapowiadał, że w spotkaniu z liderem jego podopieczni zagrają m.in. dla Brożka.

Problemów przed pierwszym gwizdkiem było jednak znacznie więcej. Z różnych przyczyn grać nie mogła pokaźna grupa zawodników. Prócz Brożka takich jak: Maciej Saldok, Vukan Savicević, Kamil Wojtkowski, Alon Turgeman, Damian Pawłowski, Aleksander Buksa, Krzysztof Drzazga i David Niepsuj. Kontuzja kolana Buksy sprawiła, że Artur Skowronek musiał szukać pomysłu na młodzieżowca w składzie. Jeszcze na kilkadziesiąt godzin przed meczem rozważał nawet wstawienie do bramki 18-letniego Kamila Brody. Ostatecznie postawił na Dawida Szota.

Legia do Krakowa przyjechała m.in. bez Jose Kante, nie tylko kontuzjowanego, ale również pauzującego za czerwoną kartkę. W składzie „Wojskowych” zabrakło też m.in. Arvydasa Novikovasa czy Williama Remy’ego.

Od pierwszych minut lekką, optyczną przewagę miała Legia, ale nie przekładało się to na klarowne sytuacje. Wisła dobrze się broniła, a sama też nie rezygnowała z ataków. Z rzutów wolnych i rożnych piłkę w pole karne posyłał m.in. mocno Jakub Błaszczykowski. Większego zagrożenia po tych stałych fragmentach gry jednak nie było.

Naprawdę groźnie zrobiło się natomiast w 16. min, gdy Vullnet Basha wypatrzył na skrzydle Łukasza Burligę, a ten bardzo dobrze, mocno dośrodkował w pole karne. A tutaj dosłownie centymetrów zabrakło, żeby Lubomir Tupta wepchnął z bliska piłkę do siatki.

Z czasem mecz się wyrównał, ale jeśli mieliśmy strzały, to ze strony Wisły. Tak jak w 26. min, gdy mocno uderzył Rafał Boguski, ale Radosław Majecki odbił piłkę. Trzy minuty później bramkarz Legii nie miał już jednak nic do powiedzenia. Strzałem Lubomira Tupty został jeszcze zablokowany, ale piłka trafiła do Łukasz Burligi, który uderzeniem w dalszy róg uzyskał prowadzenie dla „Białej Gwiazdy”.

Legia niby ruszyła do odrabiania strat, ale tak naprawdę odbijała się od dobrze zorganizowanej obrony Wisły. Krakowianie zablokowali skrzydła, gdzie podwajali krycie i gościom ciężko było się przedostać pod bramkę „Białej Gwiazdy” i jej zagrozić poważniej. Próbowali więc przyjezdni strzałów z dystansu, jak choćby Andre Martins w 42. min, ale Michał Buchalik bronił pewnie. Również Martins strzelał z rzutu wolnego dwie minuty później. Trafił jednak w mur. Najlepszą okazję na wyrównanie przed przerwą miał jednak Luquinhas, który z kilku metrów strzelił nad poprzeczką.

Wisła Kraków. Mecz z Legią Warszawa w niecodziennych warunka...

W drugiej połowie, choć atakowała głównie Legia, początkowo niewiele się działo, ale w 52. min Jakub Błaszczykowski zabrał piłkę na połowie boiska Marko Vesoviciowi i samotnie pobiegł na bramkę gości. Vesović ostatecznie jednak dogonił kapitana Wisły i było po szansie na drugiego gola.

Pięć minut później było już 1:1. Z końcowej linii podawał Mateusz Cholewiak, a Tomas Pekhart ubiegł Rafała Janickiego i z najbliższej odległości wepchnął piłkę do siatki.

Gol wyraźnie podbudował legionistów, którzy zamknęli Wisłę na jej połowie. Krakowianie mieli problem z przejęciem piłki i wyprowadzeniem kontrataków. Brakowało też takiego dłuższego utrzymania się przy piłce, wymiany kilku podań. Warszawianie radzili sobie z tym lepiej. Nie można było natomiast odmówić krakowianom ofiarności. Bronili się bardzo dzielnie. Do czasu, bo w 70 min z rzutu wolnego dośrodkował Domagoj Antolić, a Pekhart przeskoczył Jeana Carlosa Silvę i strzałem głową pokonał Michała Buchalika.

Jeśli ktoś miał nadzieję, że Wisła jeszcze będzie w stanie się podnieść, to w 76 min legioniści postawili kropkę nad „i”. Z prawej strony świetnie dośrodkował Marko Vesović, a Walerian Gwilia zachował się w polu karnym jak rasowy napastnik. Inna sprawa, że miał mnóstwo miejsca i czasu, bo zupełnie przysnęła w tej sytuacji obrona Wisły.

Krakowianie jeszcze rzucili się ambitnie do odrabiania strat. Nawet strzelili gola, a konkretnie Lukas Klemenz. Po analizie VAR zabrał im go jednak sędzia. Wisła przegrała zatem drugie spotkanie z rzędu, ale jej piłkarze muszą o tym szybko zapomnieć, bo już w środę krakowian czeka mecz z Rakowem Częstochowa. Znów w roli gospodarzy.

Wisła Kraków - Legia Warszawa 1:3 (1:0)
Bramki: 1:0 Burliga 29, 1:1 Pekhart 57, 1:2 Pekhart 70, 1:3 Gwilia 76
Wisła: Buchalik - Burliga (81 Kuveljić), Klemenz, Janicki, Hebert - Basha (81 Chuca), Żukow - Szot, Błaszczykowski, Boguski - Tupta (65 Silva).
Legia: Majecki - Vesović, Jędrzejczyk, Lewczuk, Karbownik - Antolić, Martins (46 Cholewiak) - Wszołek, Gwilia, Luquinhas (74 Luis Rocha) - Pekhart (85 Wieteska).
Sędziowali: Jarosław Przybył (Kluczbork) oraz Konrad Sapela (Łódź) i Jarosław Siejka (Łódź). Żółte kartki: Żukow (82, faul) - Jędrzejczyk (12, faul), Pekhart (83, faul). Widzów: mecz bez udziału publiczności.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków postraszyła Legię Warszawa tylko do przerwy. Później lider zrobił swoje - Gazeta Krakowska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24