Wisła Kraków. Radosław Sobolewski: Presja nie robi już na nas większego wrażenia. Robimy swoje!

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Anna Kaczmarz
Miał powody do radości po meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała trener Wisły Kraków Radosław Sobolewski. Jego zespół wygrał 3:0 i pozostaje w grze o bezpośredni awans do ekstraklasy.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Naprawdę dobrze weszliśmy w to spotkanie - rozpoczął trener Wisły podsumowanie meczu. - Stworzyliśmy sobie kilka sytuacji, a później chwila dekoncentracji i mogło być 1:0 dla Podbeskidzia. Bramka została jednak anulowana. Później zmieniliśmy trochę nasze założenia taktyczne, bo chcieliśmy wyjść wysoko, pressować zespół przeciwnika, ale pogoda na to nie pozwoliła. Trzeba było pewne rzeczy skorygować i fajnie, że to zdało egzamin. Cieszy bramka „Szocika”. Cieszą dwie bramki po fantastycznych akcjach Angela Rodado. Myślę, że cały zespół zasługuje na słowa uznania, bo wywozi trzy punkty, strzela trzy bramki na naprawdę trudnym terenie. W dodatku nie tracąc żadnej. Mikołaj też się popisał, bo sytuacje miała też drużyna Podbeskidzia. Śmiejemy się nawet w szatni, że chyba zespół chciał na koniec go wypromować. Zrobiliśmy swoje, zrobiliśmy kolejny krok. Mówiłem przed meczem, że bez względu na to, co będzie się działo dookoła, my mamy zrobić swoje. Wyjdźmy na plac gry z chęcią wygranej. Chłopcy zrobili to i za to należą im się gratulacje!

Dopytywany o zmianę taktyki w czasie meczu, lekkie wycofanie się po około piętnastu minutach gry, Sobolewski dodał: - Cofnęliśmy się, bo przy tej dyspozycji przeciwnika, dużo nas to kosztowało. Chcieliśmy trochę oddać pole rywalowi, ale też dobrze się broniliśmy, zbyt wielu sytuacji Podbeskidzie nie miało. W drugiej połowie też do pewnego momentu wszystko było na fajnym poziomie. Dopiero w samej końcówce zespół Podbeskidzia doszedł do naprawdę dobrych okazji podbramkowych i mogło się to skończyć utratą bramki.

Wisła musiała wygrać, żeby pozostać w grze, bo swoje spotkania przed nią wygrały też Ruch Chorzów i Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Sobolewski ucieka jednak od oglądania się na rywali. Mówi: - Od 1 stycznia robimy swoje. Byliśmy na dziesiątym miejscu i nie oglądaliśmy się na innych, bo byłoby wtedy przesadą tak robić. Od pierwszego dnia przygotowań pracowaliśmy, chcieliśmy się jak najlepiej zaprezentować w tej rundzie. Oczywiście ze świadomością, że musimy wygrywać. Presja nie robi na nas już większego wrażenia, bo gramy z nią każdy kolejny mecz. Każdy z nich jest jak finał. Jak byliśmy na dziesiątym miejscu, też nie mieliśmy marginesu błędu. Inne zespoły wygrywają, my też musimy to robić. Inni nas pressują, ale Wisła z dziesiątego miejsca ma już pewną grę w barażach, czyli wyrzuciła inny zespół z baraży. Teraz musimy patrzeć na kolejne kroki. Innej drogi nie ma.

Wydarzeniem meczu był też powrót do gry Jakuba Błaszczykowskiego po blisko dwóch latach zmagania się z kontuzjami. Na ten temat trener Wisły powiedział: - Powrót Kuby Błaszczykowskiego do grania to wielkie wydarzenie. Fajnie, że w takim meczu, zwycięskim. O tym jak gra wyglądała, nie będę mówił, ale pierwszy krok trzeba było zrobić. Kuba bardzo mocno pracuje, pokazuje jakość na treningach. Widać jeszcze jakieś deficyty, ale zasłużył na ten powrót. Mam nadzieję, że jeszcze w tych rozgrywkach nam pomoże, bo każde dotknięcie Kuby na treningu to jest coś. Niesamowita postać dla naszego klubu, naszej szatni, więc cieszy mnie ogromnie, że jest już zdrowy, że wreszcie mógł zagrać. Jedynie czego mogę mu życzyć, to zdrowia i żeby jego forma była jak najlepsza.

Kontuzji w meczu z Podbeskidziem doznał natomiast Momo Cisse. Nie wiadomo jeszcze jak groźnej, ale Sobolewski mówi na ten temat: - Nie wiem, ciężko mi tutaj coś powiedzieć jak to będzie wyglądało. Będzie miał badania i zobaczymy. Szkoda, bo kolejny zawodnik nam wypadł. Graliśmy tutaj bez Luisa Fernandeza, bez Davida Junki i Alexa Muli, czyli zawodników, którzy ciągnęli zespół na początku rundy. Cieszy, że są inni, którzy dostają szansę i temu zadaniu podołali.

Dopytywany czy w takiej sytuacji otwiera się szansa dla Mateusza Młyńskiego i co w ogóle dzieje się ostatnio z tym graczem, który obniżył loty, trener Wisły wyjaśnia: - Tak jak powiedziałem, jeśli wypadnie nam Momo, to utrudni nam sprawę i trzeba się będzie głębiej zastanowić jak wyjść na następny mecz. Czy zmieniając personalia czy zmieniać ustawienie. Tym bardziej byłoby szkoda, bo choć Momo był z boku, to nie poddał się, pracował bardzo mocno i daje nam sporo. Co do Mateusza musi podjąć rękawicę. Musi być silniejszy, ale to jest też przekaz do każdego młodego chłopaka, który jest w Wiśle Kraków. Trzeba się zabrać do tego pociągu, bo jak chwilę się zdrzemniesz, to wskakują inni. Rośnie nowa młodzież i za chwilę można bardzo dużo stracić. Mateusz ma bardzo duży potencjał, ma wiele walorów, które mogą dać dobrego piłkarza, ale musi pracować nad rywalizacją.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Radosław Sobolewski: Presja nie robi już na nas większego wrażenia. Robimy swoje! - Gazeta Krakowska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24