Wisła Kraków. Rewolucji w drużynie „Białej Gwiazdy nie było. Poważny remont już tak

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
Na kilka godzin przed zamknięciem okna transferowego p.o. prezesa Wisły Kraków Piotr Obidziński napisał na Twitterze: „Zostawiamy tę resztkę budżetu i pracujemy już nad first minute okna zimowego”. Oznaczało to, że „Biała Gwiazda” zamknęła kadrę do końca roku. Kadrę, która w lecie przeszła może nie rewolucję, ale na pewno poważny remont.

Jeśli spojrzeć na listę zawodników, jacy opuścili Wisłę latem, to znajdziemy na niej nazwiska piłkarzy, którzy wiosną sporo wnosili do gry zespołu. „Biała Gwiazda” sprzedała przede wszystkim do Holandii, do FC Emmen swojego najlepszego wiosennego strzelca, Marko Kolara. Można się jednak tego było spodziewać, bo Chorwat był jednym z tych piłkarzy, na których można było nieźle zarobić i podreperować klubowy budżet. Według różnych źródeł Kolar do Holandii poszedł za kwotę od pół miliona do nawet miliona euro.

Spodziewać można się było odejścia Rafała Pietrzaka, Mateja Palcicia czy Sławomira Peszki, choć każdy z tych przypadków jest inny. Pietrzakowi skończył się kontrakt, ale długo nie mógł znaleźć klubu. Był taki moment, że chciał nawet zostać w Wiśle, ale tutaj dano mu delikatnie do zrozumienia, że w budżecie nie ma pieniędzy na jego kontrakt, bo akurat lewa obrona jest dobrze zabezpieczona. Pietrzak trafił ostatecznie do Royal Excel Mouscron. Peszko wrócił do Lechii, gdzie miał zakopać topór wojenny z trenerem Piotrem Stokowcem. Patrząc na to, jak spisuje się „Peszkin” na progu sezonu, do porozumienia rzeczywiście doszło. Pamiętać przy tym trzeba, że w Gdańsku ma on o wiele lepsze warunki finansowe od tych w Krakowie. Palcić trafił natomiast do Sheriffa Tiraspol.

Pozostałych zawodników, którzy z Wisły odeszli w ostatnim czasie można podzielić na dwie grupy. Pierwsza to ci, z którymi przy ul. Reymonta nikt nie wiązał większej nadziei i pozbyto się ich definitywnie. Do tej grupy należą: Tobiasz Weinzettel, Maciej Śliwa, Piotr Świątko, Wojciech Słomka, Patryk Małecki czy ostatni przykład - Denys Bałaniuk. Wypożyczono natomiast kilku młodych graczy, przy których jeszcze postawiono znak zapytania, czy aby nie rozwiną się na tyle, żeby jednak w Wiśle grać. Mowa tutaj o takich zawodnikach jak: Artur Balicki, Daniel Morys i Patryk Plewka. Kończąc wątek transferów z klubu, należy wspomnieć o Mateuszu Lisie, którego w Wiśle chętnie by sprzedano, gdyby na stole pojawiła się konkretniejsza oferta od tych, które były z Portugalii czy Belgii. Na razie jednak młody bramkarz ma inny problem. Stracił miejsce między słupkami, a Michał Buchalik spisuje się na tyle dobrze, że Lisowi ciężko będzie do bramki wskoczyć.

Przejdźmy jednak do tego, co kibiców ekscytowało chyba najbardziej, czyli transferów do klubu. Jak na dłoni w ostatnich miesiącach widać było filozofię, jaką kierują się obecnie w Wiśle. Po pierwsze to szukanie okazji, żeby sprowadzić zawodników tańszych, najlepiej z kartą na ręce. Po drugie, te najważniejsze ruchy starano się wykonać jak najszybciej. Tak jak mówi, wspomniany już Piotr Obidziński, liczono na tzw. first minute. I na tej zasadzie do Wisły trafili David Niepsuj, Michał Mak i Rafał Janicki. Cała trójka w pierwszych meczach sezonu była mocno wykorzystywana przez trenera Macieja Stolarczyka.

Efektem szukania okazji jest również sprowadzenie zawodników z Hiszpanii. Najpierw Brazylijczyka, ale szkolonego głównie na Półwyspie Iberyjskim, Jeana Carlosa Silvy, a następnie Chuki. Obu można traktować jako zawodników, którzy śmiało mogą aspirować do miejsca w podstawowym składzie.

W Wiśle patrzą też przyszłościowo. Trener Maciej Stolarczyk wielokrotnie podkreślał, że chce mieć zbilansowany zespół, w którym młodość będzie mieszała się z doświadczeniem. Pod kątem patrzenia w przyszłość należy oceniać transfery Damiana Pawłowskiego, Serafina Szoty i Przemysława Zdybowicza. Wszyscy oni „liznęli” już nieco dorosłego futbolu, ale tak naprawdę dopiero w Wiśle będą mieli okazję ukształtować się piłkarsko na dobre. Jaki będzie tego efekt, zobaczymy w niedalekiej przyszłości, choć Stolarczyk już pokazał, że potrafi wprowadzać umiejętnie młodych zawodników.

A jeśli chodzi o transfery, to na kolejne trzeba będzie poczekać do zimy. Może wtedy Wiśle uda się skuteczniej podziałać choćby na rynku bałkańskim, na którym teraz próbowała przeprowadzić kilka transakcji, ale ostatecznie bez skutecznego finału. To co jednak dla trenera Macieja Stolarczyka wydaje się na ten moment najważniejsze, to fakt, że praktycznie na każdej pozycji w drużynie ma rywalizację.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Rewolucji w drużynie „Białej Gwiazdy nie było. Poważny remont już tak - Gazeta Krakowska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24