Wisła Kraków. Tomasz Pasieczny przychodzi do „Białej Gwiazdy” spełnić swoje marzenia. Kibiców również…

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
wisla.krakow.pl
Gdy ma się 35 lat, wykształcenie, jakim może pochwalić się mało kto spośród dyrektorów sportowych w Polsce i dostaje się propozycję pracy dla jednego z największych klubów w kraju, to świat wydaje się stawać otworem. Ale to przede wszystkim ogromne wyzwanie, by sprostać oczekiwaniom tysięcy niezwykle wymagających kibiców. Wymagających czasami nawet ponad aktualne możliwości klubu. Tomasz Pasieczny, który od 1 lipca zostanie formalnie dyrektorem sportowym w Wiśle Kraków zdaje się mieć wszystkie atuty w rękach, żeby wyzwaniu sprostać.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Pasieczny może pochwalić się naprawdę gruntownym wykształceniem. Studia prawnicze na Uniwersytecie Śląskim, podyplomowe z zakresu zarządzania w sporcie na Uniwersytecie Jagiellońskim, a do tego prestiżowe FIFA Master, które wielu osobom otwierają drzwi do pracy w znanych klubach, federacjach piłkarskich. Jeszcze ważniejsze w perspektywie jego pracy w Wiśle jest fakt, że wiele lat ściśle współpracował z poważnymi klubami jako skaut. Najpierw West Bromwich Albion, a przez ostatnie siedem lat z Arsenalem Londyn. Dzięki temu świetnie zna specyfikę i organizację pionów sportowych w najlepszej lidze świata, jaką jest angielska Premier League. To doświadczenie może mocno się teraz przydać w klubie z ul. Reymonta.

Pasieczny po tym, jak Wisła ogłosiła, że zostanie jej dyrektorem sportowym od 1 lipca, właśnie do tej daty nie chce wypowiadać się publicznie o swojej nowej roli i planach z nią związanymi. Na Twitterze napisał jedynie krótko wieczorem w poniedziałek, gdy jego przyszłość w krakowskim klubie została oficjalnie potwierdzona: „Dużo emocji dzisiaj... Dziękuję za wszystkie wiadomości, maile, telefony itp. Od 1.07 oficjalnie rozpoczynam nowe i ekscytujące wyzwanie w barwach Wisły, a równocześnie kończę wspaniałe 7 lat w Arsenalu. Dziękuję za wiarę i zaufanie, czas na wielkie rzeczy!”

W Cracovii się nie udało

Nie jest tajemnicą, że praca w takim charakterze, jak dyrektor sportowy to coś, o czym marzył od dawna. Chciał poprowadzić pion sportowy w dużym klubie, według własnej wizji. Mówił o tym nie tak dawno w wywiadzie dla portalu Weszło: - Klub musi mnie chcieć, musi kupić moją wizję, docenić moje umiejętności na tyle, na ile ja sam je wyceniam. Ja marzę o stworzeniu nowoczesnego działu sportowego. Takiego od A do Z. To nie tylko kosztuje, ale też oznacza oddanie części decyzyjności.

Kiedyś miał już taką szansę w Cracovii, krótko w sezonie 2012/2013. Dzisiaj sam mówi o tym, jak o swojej dużej porażce. Nie udało mu się bowiem wtedy przekonać do swojej wizji właściciela klubu Janusza Filipiaka. Dość szybko, po zaledwie kilku miesiącach doszło do rozstania, a kością niezgody miała być sprawa sprowadzenia do „Pasów” 36-letniego wówczas Macieja Kowalczyka. Pasieczny skrytykował publicznie ten transfer, czym Filipiakowi podpadł i w zasadzie zakończył w ten sposób okres swojej pracy dla Cracovii.

Ten krótki czas, spędzony w klubie z ul. Kałuży miał jednak fundamentalne znaczenie dla życia nowego dyrektora sportowego Wisły. To właśnie bowiem ze względu na ofertę Cracovii na dobre przeprowadził się do Krakowa z rodzinnej Rudy Śląskiej. Co ciekawe, w tamtym okresie towarzysko trzymał się raczej z ludźmi związanymi z Wisłą… Stało się tak, bo podczas jednego ze spotkań organizowanych przez Ekstraklasę zaprzyjaźnił się z ówczesnym prawnikiem Wisły Michałem Migdałem, a ten później zaprosił go na jedno, drugie spotkanie, imprezę i towarzystwo przypasowało się mocno do siebie.
- Tomek, choć w tamtym czasie był dyrektorem w Cracovii, nigdy nie był traktowany wrogo, a klubowe sprawy były co najwyżej powodem do wyrafinowanych żartów - wspomina Maksymilian Michalczak, w tamtych latach pracownik biura prasowego Wisły, również jej rzecznik. - Gdy ktoś organizował urodziny, dostawał od Tomka w prezencie pamiątki Cracovii, a w drugą stronę wędrowały te z białą gwiazdą. Wszystko z humorem, uśmiechem na twarzy.

Pasieczny ma duża wiedzę o Wiśle Kraków

Relacje nie ograniczały się jednak tylko do wspólnych imprez. Wiele było w tamtym czasie dyskusji na temat futbolu, również krakowskiego. Michalczak zapewnia, że Pasieczny, z którym przyjaźnią się do dzisiaj, nie wchodzi do klubu z ul. Reymonta po to, by uczyć się go od podstaw.

- Oj, jeśli ktoś myśli, że Tomek nie zna Wisły, to jest w grubym błędzie - przekonuje były rzecznik prasowy „Białej Gwiazdy”. - On świetnie zna bolączki tego klubu już tak od dekady. Doskonale orientował się, co dzieje się w Wiśle już za czasów Bogusława Cupiała. Dobrze wie również, co dzieje się obecnie. Pod tym względem na pewno będzie mu łatwiej wejść do klubu. Zresztą działa w tym środowisku tyle lat, że ma dobrą orientację praktycznie o wszystkich klubach ekstraklasy i nie tylko.

Gdy rozmawia się z ludźmi, którzy dobrze znają Tomasza Pasiecznego, zgodnie podkreślają jedno. To normalny, sympatyczny facet, w którym trudno nawet dopatrzeć się człowieka pracującego w wielkim futbolu. Michalczak zapytany o tę akurat kwestię, potwierdza te opinie o Pasiecznym: - Myślę, że tak na pierwszy rzut oka on totalnie nie pasuje do blichtru piłkarskiego świata. Chodzi ubrany w wygodne, a nie w najmodniejsze ubrania, najczęściej z przewieszoną torbą na ramieniu. Na ulicy zwykły Kowalski mógłby go uznać za fana szachów i kółka historycznego, nie podejrzewając nawet, że w tej jego torbie spoczywa ręcznie uzupełniany notatnik z najgorętszymi nazwiskami piłkarskimi w kilku krajach z naszego regionu.

Wieczór kawalerski w pracy

Wszyscy podkreślają również ogromny profesjonalizm Pasiecznego oraz to, jak ogromną pasją dla niego jest praca w futbolu. Obrazuje to przykład z jego… wieczoru kawalerskiego. W 2015 roku nowy dyrektor sportowy Wisły postanowił się ożenić. Koledzy chcieli zorganizować dla niego wieczór kawalerski, przed którym przez dłuższy czas się wzbraniał. W końcu jednak się zgodził, ale sam postawił warunki na jakich ma się to odbyć. Poinformował przyjaciół, że wybiera się na weekend na obserwacje meczów do Pragi i że mogą z nim jechać, a jak mecze się skończą, to przejdą do zabawy. Kolegom, również kibicom, taki pomysł nawet się spodobał, bo mogli zobaczyć aż trzy mecze ligi czeskiej. Gdy jednak towarzystwo przeszło do imprezowej części wyjazdu, Tomasz Pasieczny zjadł szybko kolację w restauracji, a następnie przeprosił wszystkich, informując że musi iść do hotelu napisać raporty z obserwacji. I tak zakończył udział w swoim wieczorze kawalerskim.

Futbol był obecny nawet na jego weselu. Termin wyznaczył bowiem na 1 sierpnia 2015 roku, a tak się złożyło, że tego samego dnia wieczorem Wisła grała prestiżowy mecz z Lechem Poznań. Cóż, część weselnych gości przerwała zabawę, żeby zobaczyć, jak Rafał Boguski strzela dwie bramki „Kolejorzowi”, a „Biała Gwiazda” wygrywa 2:0. - Tomek nie miał nic przeciwko temu. Doskonale nas rozumiał, że taki mecz trzeba obejrzeć - śmieje się Michalczak.

Futbol nie jest jedyną pasją, jakiej poświęca się Tomasz Pasieczny. Odskocznię znajduje w modelarstwie, ale również w bieganiu. A że jak się za coś weźmie, to nie ma przeproś, niech świadczy przykład z minionego roku, gdy chciał wystartować w Cracovia Maraton. Przyszła jednak pandemia, bieg został odwołany. Co zrobił w takiej sytuacji Pasieczny? I tak przebiegł dystans maratonu w wyznaczonym dniu. Dla siebie.

Znajomość z Arkadiuszem Głowackim się przyda

Nie z pasji jednak oczywiście będzie rozliczany w Wiśle Kraków Tomasz Pasieczny. Ma stworzyć sprawnie działający dział sportowy. Plusem na pewno już na wstępie jest to, że dobrze rozumie się z pracującym dla „Białej Gwiazdy” już od lat w dziale sportowym Arkadiuszem Głowackim. „Głowa” nie miał już wcześniej kilka razy obiekcji, by pytać Pasiecznego o rady w różnych kwestiach. Przykładowo na Gali Ekstraklasy w 2019 roku przegadali kilkadziesiąt minut. Teraz ten czas zapewne znacznie się wydłuży, bo będą współpracować ze sobą na co dzień. I co warte podkreślenia, Tomasz Pasieczny nie przychodzi do Wisły jedynie po to, żeby usprawnić proces transferów, z czym przy ul. Reymonta było ostatnio sporo problemów. We wspomnianym już tutaj wywiadzie dla Weszło dość jasno wyłożył swoje credo dyrektora sportowego, mówiąc: - Moją ambicją nie jest przeprowadzenie kilku czy kilkunastu dobrych transferów, moją ambicją jest stworzenie nowoczesnego i świetnie funkcjonującego działu sportu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Tomasz Pasieczny przychodzi do „Białej Gwiazdy” spełnić swoje marzenia. Kibiców również… - Gazeta Krakowska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24