WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Po ostatniej kolejce, ale też po rozegraniu zaległego meczu z ŁKS-em w Łodzi, Wisła znalazła się pod kreską, czyli na miejscu spadkowym. Taka sytuacja nie miała miejsca od 1987 roku i jest drugim takim przypadkiem w całej historii „Białej Gwiazdy”, żeby zajmowała ona spadkowe miejsce na zapleczu ekstraklasy. Teraz krakowianie będą chcieli jak najszybciej wyjść z tego dołka.
W Łodzi Wisła zagrała słabe spotkanie. Miała piłkę, ale nie potrafiła zagrozić jakoś mocno dobrze broniącemu się ŁKS-owi. Do tego krakowianie popełniali fatalne błędy w obronie, co kończyło się golami dla gospodarzy. Trudno się zatem było dziwić trenerowi Kazimierzowi Moskalowi, że był po końcowym gwizdku mocno poirytowany. - Na pewno nie tak miało to wyglądać i na pewno musimy coś zmienić. Nie wiem jeszcze co, ale musimy coś zmienić, bo tak dalej być nie może - mówił szkoleniowiec Wisły.
Co takiego może zmienić Moskal w tak krótkim czasie? Na pewno może popracować nad stroną mentalną drużyny, sprawić, żeby bardziej przypominała ona tę ekipę, która jeszcze niedawno całkiem dobrze radziła sobie w europejskich pucharach. Bo właśnie w nich w kilku meczach ten zespół udowodnił, że możliwości ma. Muszą też piłkarze Wisły mocniej skoncentrować się na detalach w grze. Na takich elementach choćby, że jak trzeba kryć w polu karnym przy stałym fragmencie gry, to trzeba iść za swoim zawodnikiem do samego końca. A jak z drugiej strony boiska jest okazja do oddania strzału, to należy się skupić na tyle, żeby uderzyć celnie i sprawić po prostu kłopot bramkarzowi rywala.
Dla Wisły najbliższy mecz w Głogowie nie rysuje się na pewno jako spacerek. Odkąd „Biała Gwiazda” spadła z ekstraklasy, wygrała z Chrobrym zaledwie jeden raz, a na wyjeździe nie była w stanie z tym zespołem wywalczyć nawet jednego punktu. Ostatni mecz, jaki zagrali tam krakowianie był beznadziejny, piłkarze byli wtedy myślami bardziej przy Pucharze Polski niż przy rozgrywkach ligowych, co skończyło się porażką 2:3. Wynik nieco nawet zaciemniał obraz tamtego spotkania, w którym Wisła była wyraźnie słabsza od ambitnych piłkarzy z Głogowa. Wtedy Albert Rude nie był w stanie zmobilizować zespołu w odpowiedni sposób. Teraz tej sztuki spróbuje dokonać Kazimierz Moskal. Czy to mu się uda, przekonamy się w niedzielę.