Na mecz przeciwko liderowi EBL Oliver Vidin zdecydował się zrezygnować z nominalnego silnego skrzydłowego, Michała Gabińskiego, zastępując go Mathieu Wojciechowskim. Obwód stworzyli Kamil Łączyński, Devoe Joseph i Torin Dorn, a pod koszem zagrał Michael Humphrey.
Pierwsza kwarta zaczęła się… tak jak na pojedynek lidera z beniaminkiem przystało. Torunianie szybko zaznaczyli swoją dominację na wrocławskim parkiecie, budując 7-punktową serię. Raz po raz wykorzystywali problemy ze zmianami w kryciu WKS-u, dzięki czemu spod kosza trafiali bez żadnej presji. Całe pierwsze dziesięć minut wyglądało tak, jakby do Wrocławia przyjechała drużyna z zupełnie innej ligi. 71 proc. skuteczności za 2 punkty, 5 celnych rzutów zza łuku i 8 zbiórek na własnej tablicy, pod którą WKS był niemal bezradny – to wszystko złożyło się na 11 punktów przewagi przed drugą kwartą.
Początek drugiej kwarty niewiele się różnił od wcześniejszych wydarzeń, a przewaga się pogłębiała do wręcz przytłaczających rozmiarów – w tej odsłonie obie drużyny momentami dzieliło aż 22 „oczek”. Trójkolorowi dochodzili do sytuacji – z gry wytworzyli ich sobie więcej od swoich gości, jednak skuteczność, nawet po ofensywnej zbiórce, zdecydowanie nie była po ich stronie (zaledwie 32 proc. przy 56 Polskiego Cukru). Nic się w grze wrocławian nie trzymało kupy – akcje były szarpane, indywidualne, rzuty spod kosza na ogół fatalnie niecelne. Torunianie aż 15 punktów zdobyli po samych stratach. Do szatni oba zespoły zeszły przy wyniku 36:51.
W trzeciej kwarcie Vidin wrócił do ustawienia z trzema wysokimi, zestawiając Wojciechowskiego, Gabińskiego i Humphreya. choć Amerykanin w pojedynkę nie był równomiernym przeciwnikiem dla Alade Aminu i Damiana Kuliga, z całą pewnością uprzykrzał im życie pod koszem, w całym mecz notując 10 zbiórek (oraz drugie kolejne double-double, choć to z zeszłego tygodnia na pewno cieszyło go bardziej). Niemal niemożliwy był do zatrzymania natomiast obwodowy Polskiego Cukru, Keith Hornsby, autor 21 punktów. W ostatnich minutach kwarty WKS złapał pierwszy stabilny podmuch w żagle i zbudował serię 8 puntów, zmuszając szkoleniowca torunian do sięgnięcia po time-out. To jednak Trójkolorowi po przerwie nadal punktowali, redukując straty z 22 do 12 oczek, jednocześnie podnosząc do dopingu całą Orbitę. Polski Cukier zdołał jednak wybić WKS z rytmu, momentami odskakując już na 26 oczek.
"Setka" Twardych Pierników pękła w piątej minucie ostatniej kwarty - wrocławianie byli w tamtym momencie 30 punków za ich plecami. Pozostała część kwarty to już dogrywanie tego meczu. Ostateczny wynik - 86:108
WKS Śląsk Wrocław - Polski Cukier Toruń 86:108 (16:27, 20:24, 22:30, 28:27)
Śląsk: Wojciechowski 17, Joseph 16, Humphrey 11, Dziewa 10, Łączyński 8, Gabiński 7, Gibson 4, Musiał 3, Żeleźniak 0, Jodłowski 0.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?