Wisła Kraków przez większość meczu była zespołem lepszym od Znicza Pruszków na jego terenie, ale na koniec przegrała 1:2. I była to kolejna porażka „Białej Gwiazdy” na własne życzenie. Kolejna, bo takich widzieliśmy w ostatnich latach już wiele. Prezentujemy wnioski po meczu Wisły Kraków w Pruszkowie.
PIŁKARSKI KRYMINAŁ W WYKONANIU TAMASA KISSA Nie dziwimy się wzburzeniu trenera Kazimierza Moskala po końcowym gwizdku meczu w Pruszkowie. To, co zrobił Tamas Kiss w swoim debiucie wymyka się logicznemu myśleniu i nic, kompletnie nic nie można znaleźć na usprawiedliwienie Węgra. Można komuś wybaczyć błąd, nieroztropny faul, słabszą grę, ale dostać dwie żółte i w konsekwencji czerwoną kartkę w taki sposób jak Kiss, to jest po prostu wyczyn, który przejdzie do historii nie tylko Wisły, ale też całego sezonu w I lidze. Kiss najpierw dostał żółtą kartkę, bo kopnął sobie nie wiadomo po co piłkę po gwizdku sędziego. Drugą, bo coś mu strzeliło do głowy i postanowił zabawić się w piłkarza, ale ręcznego. Totalna nieodpowiedzialność! Ewa Michalik/wislakrakow.com TA SERIA NIESTETY TRWA… To był piąty kolejny mecz ligowy Wisły z czerwoną kartką! PIĄTY! Nie dziwimy się trenerowi Kazimierzowi Moskalowi, że wściekał się na konferencji prasowej i zastanawiał czy jego zespół nie powinien trenować gry w dziesięciu, skoro to jest taki stały element meczów „Białej Gwiazdy”. Ewa Michalik/wislakrakow.com BRAK PÓJŚCIA ZA CIOSEM Kiss Kissem, jego czerwona kartka czerwoną kartką, ale też nie był to jedyny powód, przez który Wisła w Pruszkowie przegrała. Krakowianom zabrakło bowiem takiego instynktu killera, zespołu, który strzela bramkę, prowadzi, ale idzie mocno po kolejne. Tak jak zrobił to np. Rapid z Wisłą. Tak jak zrobiła to dzień wcześniej Arka na Polonii Warszawa. Jeśli wiślacy nie nauczą się „zamykać” meczów, to będą mieć problem. Ewa Michalik/wislakrakow.com GRANIE NA PRZETRWANIE Gra Wisły przez długie fragmenty wyglądała tak, jakby krakowianie marzyli tylko o tym, żeby w tym starciu ze Zniczem przetrwać z jednobramkową zaliczką. A takie granie, to proszenie się o problemy. Zamiast „depnąć”, dobić przeciwnika, mieliśmy dostojne rozgrywanie piłki. Tempo tego meczu to był jakiś żart i nie ma co tego nawet porównywać do czwartkowego spotkania w Wiedniu.Ewa Michalik/wislakrakow.com PROBLEMY KADROWE NIE MOGĄ WSZYSTKIEGO TŁUMACZYĆ Wisła ma dużo problemów kadrowych, kontuzji, kartkowych banicji, ale nie wszystko można tym tłumaczyć. Bo w niedzielę wyszedł na boisko całkiem solidny skład jak na I ligę. Taki, który powinien po prostu wygrać ten mecz w Pruszkowie. Tym bardziej, że przecież dominowała ta Wisła przez większość spotkania, miała wszystko w swoich rękach. Ewa Michalik/wislakrakow.com WISŁA MUSI BYĆ BARDZIEJ KONKRETNA Przy takiej przewadze jak przez większość meczu w Pruszkowie, Wisła po prostu powinna prowadzić wyżej, po prostu powinna być bardziej konkretna w tym, co robiła pod bramką rywala. Niestety, problem ze skutecznością tego zespołu to nie jest nic nowego. To jest problem, który ciągnie się od dłuższego czasu. I później są takie efekty. Masz 1:0 na wyjeździe, masz przewagę, nie podwyższasz wyniku, dzieje się coś takiego jak w przypadku Kissa i problem gotowy...Ewa Michalik/wislakrakow.com TRUDNA SYTUACJA JUŻ NA STARCIE SEZONU Jeden punkt w dwóch meczach z drużynami, które prawdopodobnie będą walczyć o utrzymanie w I lidze, to bardzo słaby start. Dalecy jesteśmy od aż tak dużej „szydery”, jaka pojawiła się po meczu w Pruszkowie, że Wisła straciła kolejny raz punkty z zespołem, z którym będzie walczyć o utrzymanie w I lidze, ale nie takiego początku rozgrywek oczekiwali kibice. Jeśli popatrzeć w terminarz, to schody dopiero się zaczynają, a Wisła już na dzień dobry ustawiła się w bardzo trudnej sytuacji. Takiej, w której trzeba gonić, odrabiać straty. Ewa Michalik/wislakrakow.com CZAS JASNO USTALIĆ PRIORYTETY Wisła dzisiaj przypomina trochę gościa, który w tygodniu baluje tak mocno, że kac później jest tak ogromny, że ciężko dojść do siebie na weekend, gdy trzeba iść do pracy. To nieco obrazowe porównanie dotyczy oczywiście startu „Białej Gwiazdy” w europejskich pucharach. Oczywiście to super sprawa, że ona tam gra, ale na dzisiejszym etapie historii klubu może czas jasno przedstawić priorytety i powiedzieć sobie przed kolejnym tygodniem, że ważniejszy o wiele będzie mecz z Ruchem Chorzów niż ten w Trnawie i ten w rewanżu ze Spartakiem zresztą też. Bo ta wspomniana europejska zabawa zaczyna kosztować ten zespół coraz więcej, a za chwilę skończy się to tak, że po europejskich wojażach pozostaną może i fajne wspomnienia, ale po marzeniach o ekstraklasie w kolejnym sezonie również… Ktoś powie, że za wcześnie na panikę? To nie o panikę chodzi, a realną ocenę faktów i rosnących z kolejki na kolejkę strat krakowskiej drużyny.Ewa Michalik/wislakrakow.com TEN SZTAB NA RAZIE NIE MA CZASU NA PRACĘ Kazimierz Moskal nie notuje dobrego startu w lidze w tym sezonie, ale jego na ten moment najmniej winilibyśmy w tym wszystkim. Prowadzi zespół w przebudowie, z którym nie ma nawet kiedy normalnie pracować na razie. Wisła gra co trzy dni, co sprowadza wszystko do rytmu autokar - samolot - hotel - boisko - hotel - samolot - autokar… Itd., itp. Dlatego mimo złych emocji po takich wyjazdach jak ten do Pruszkowa czy po takich meczach jak tydzień wcześniej z Polonią, trzeba temu sztabowi dać czas, żeby wreszcie mógł popracować z drużyną. Oczywiście, trzeba zacząć robić bardziej regularnie punkty, ale trzeba też liczyć się z tym, że to wszystko potrzebuje jeszcze trochę czasu, żeby zaczęło funkcjonować lepiej. Tylko powtórzmy jeszcze raz – priorytety! I dość bujania w obłokach. Ewa Michalik/wislakrakow.com Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl