Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Fortuna: Może wiać z tyłu, a Kamil Stoch i tak wygra

Michał Skiba
Michał Skiba
Pawel Relikowski / Polska Press
Liczę, że polscy skoczkowie przywiozą z Pjongczangu przynajmniej dwa medale. Może nawet więcej - mówi Wojciech Fortuna, mistrz olimpijski z 1972 r.

Michał Skiba: Nastrój po sobotnim konkursie chyba dosyć przeciętny?

Wojciech Fortuna: Wszystko jest dobrze, uważam, że nasi skoczkowie wciąż są najlepsi w stawce. Po pierwszej serii już widziałem dwóch Polaków na podium. Brakowało tylko jednego czynnika - szczęścia. Mogę tylko powiedzieć - „nic się nie stało”. Mamy jeszcze dwie szanse. Dalej wierzę, że nasi chłopcy wrócą z Pjongczangu z medalami. Liczę na co najmniej dwa polskie medale w skokach narciarskich.

Raczej te dwa medale dzielimy na konkurs indywidualny i drużynowy?

Tak to widzę, przed konkursem na normalnej skoczni myślałem nawet, że będzie więcej medali. Nie chcę zganiać na warunki, bo moim zdaniem wszyscy mieli podobne. Wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Owszem, mocno wiało, ale głównie z przodu. Dlatego zabrakło jedynie szczęścia. To co Stefan Hula i Kamil Stoch pokazali w pierwszej serii było fenomenalne Wypada mi się jedynie ukłonić przed nimi. Nie mam do nich żadnych pretensji. Taki jest sport - ktoś musiał być czwarty i piąty. Akurat wypadło na nich. Drużynę wciąż mamy najmocniejszą. W ostatnim konkursie w Willingen mieliśmy czwórkę Polaków w pierwszej ósemce. Wierzę w olimpijskie złoto tej drużyny. Nie wiem, na kogo postawi Stefan Horngacher. Czy zdecyduje się odsunąć Piotra Żyłę, ja się nie mogę do tego wtrącać, bo mamy chyba najlepszego trenera na świecie.

Wszyscy na początku czuli, że Stefanowi Huli odjęto za dużo punktów.

Być może, ale to jest matematyka austriacka, z którą ja się nie zgadzałem. Na dodatek mój klubowy kolega dał pół punktu mniej Kamilowi Stochowi i to zaważyło na medalu. Wynik poszedł w świat i nie ma co gdybać. Nikt nie będzie pamiętał za parę lat, że Stoch był czwarty, a Hula piąty. Trzeba będzie sprawdzać. Kto pamięta, że Józef Łuszczek był piąty w Lake Placid... Był bliski emerytury olimpijskiej, a teraz dla mistrza świata nie ma pracy w Zakopanem.

Nad psychiką i uspokojeniem emocji trzeba będzie popracować po tym pechowym sobotnim starcie?

Tu nie ma już nad czym myśleć. Oni cały czas byli najlepsi. Po prostu nie mieli szczęścia. Bardzo chciałem, żeby Dawid Kubacki powalczył. Miał fatalne warunki i jemu po prostu nie wyszło. Mam do niego słabość, bo on jest w Wiśle zakopiańskiej. Tego klubu już właściwie nie ma, nie tak dawno zamknął go Urząd Miasta w Zakopanem. Trochę śmiesznie to wygląda, że Zakopane przestaje być miastem sportowym tylko developerskim.

Jaki jest więc scenariusz na następne konkursy w Pjongczangu?

Stać ich na złoty medal - indywidualnie i drużynowo. Pogoda swoje będzie robić, nie mam wątpliwości. Gdyby wiatr był w sobotę łagodniejszy, nawet gdyby wiał z tyłu, to Stoch by sobie poradził, bo jest najlepiej skaczącym technicznie skoczkiem na świecie. I pamiętajmy o szczęściu. Musimy go jednak trochę mieć.

Jest Pan w stanie wybierać między Piotrem Żyłą i Maciejem Kotem?

Mnie się nic nie rodzi w głowie. Niech to zrodzi się w głowie trenera, bo to tylko jego decyzja. Jestem dobrej myśli i nikogo nie skreślam. Nie chcę mi się wierzyć, że wylecimy z Korei bez medalu. To nasza jedyna szansa na olimpijski krążek, bo prócz skoczków kto ma to zrobić?

Chyba nikt.

Wierzę w tych mistrzów świata, wierzę w podwójne zwycięstwo w drugim konkursie. Kto wie, może stanie się cud i trzech Polaków stanie na podium indywidualnego konkursu, jak Japończycy 46 lat temu. Po prostu chłopaki nie mogą odpuścić. Martin Schmitt i Sven Hannawald świetnie zanalizował drugi skok Stocha, on też zdaje sobie sprawę, że spóźnił. Ale będę na niego stawiał, bo on wie, że by wygrać trzeba przegrać. Zawsze po nieudanej próbie Kamil potrafił wrócić. Nie mogę zresztą deprecjonować podwójnego mistrza olimpijskiego i mistrzostwa świata. Jak będzie wiało z tyłu, to on sobie poradzi. Ktoś się będzie tłumaczył, że przegrał przez tylny wiatr, a on będzie się cieszył. On jest jak Roar Ljoekelsoey, który zawsze mówił, że jemu nie robi różnicy czy wiatr jest z tyłu, czy z przodu.

W konkursie drużynowym medale zostały rozdane i pozostała tylko kolejność?

Na pewno nie, ponieważ mamy cztery drużyny godne medalu. Obudzili się Słoweńcy, którzy w tym sezonie już stali na podium. Nikt nie dostanie nic za darmo.

Oglądaj Igrzyska Olimpijskie w Pjongczangu w Eurosporcie i Eurosport Player

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wojciech Fortuna: Może wiać z tyłu, a Kamil Stoch i tak wygra - Portal i.pl

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24