Wojciech Pekrul to sportowiec, który gra w Potoku Pszczółki, trenuje chłopców w Ex Siedlce Gdańsk, a pracuje jako informatyk

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Wojciech Pekrul prowadzi zajęcia z chłopcami w klubie Ex Siedlce Gdańsk
Wojciech Pekrul prowadzi zajęcia z chłopcami w klubie Ex Siedlce Gdańsk Rafał Rusiecki
Gra w piłkę na pozycji lewego obrońcy w V-ligowym Potoku Pszczółki. Prowadzi jako trener zajęcia z 5- i 6-latkami w Ex Siedlce Gdańsk. Pracuje jako informatyk na pełen etat. A jeszcze marzy mu się, aby bić kolejne rekordy życiowe w zawodach triathlonowych. - Wojtek jest idealnym przykładem poświęcenia i zaangażowania - mówi o Wojciechu Pekrulu jego trener i kolega Łukasz Witek, szkoleniowiec Potoku Pszczółki i szef akademii piłkarskiej z gdańskich Siedlec.

- Nie jest wirtuozem piłki nożnej, ale zawsze nadrabia walką i charakterem. Znam wielu chłopaków, którzy potrafili grać w piłkę lepiej od Wojtka, ale żaden z nich nie był w stanie grać nawet na poziomie V ligi. Żegnałem się z nimi w B- czy A-klasie, bo w przeszłości pracowałem w takich klubach - mówi Łukasz Witek, trener Potoku Pszczółki. Z Wojciechem Pekrulem poznał się siedem lat temu, kiedy przyjechał on z Kujaw na studia do Trójmiasta.

- Przyjechał na studia do Gdańska i stawił się na treningu amatorskiej drużyny klasy B. Zobaczyłem tam, że stara się, biega. Często śmiejemy się, że dzięki tej współpracy wywindowałem go na szczyt umiejętności piłkarskich. Mówię to z przymrużeniem oka, ale Wojtek włożył dużą pracę, aby być na tym poziomie, na którym obecnie jest. Myślę, że czuje się dobrze w naszej drużynie - wspomina trener Witek.

Harmonogram dnia Wojciecha Pekrula wyglądać może dla niektórych przerażająco. To ciąg obowiązków od świtu do późnych godzin nocnych. Sam zainteresowany jeszcze sobie ich dokłada. Pracuje jako informatyk, co stanowi główne źródło jego utrzymania. W piłkę nożną w Pszczółkach gra za darmo. Dodatkowo w Ex Siedlce Gdańsk trenuje małych chłopców, którzy dopiero zaczynają przygodę z futbolem. Mało? Nie do końca. Pekrul planuje bowiem starty w kolejnych zawodach triathlonowych, a to wymaga odpowiedniego przygotowania na pływalniach i na ulicach.

- Od początku wiedziałem, że nie będę profesjonalnym piłkarzem. Interesowały mnie od zawsze kierunki techniczne i wybrałem informatykę. Sport to moja pasja. Nie wyobrażam sobie, że można by tego nie pogodzić. Myślę, że trudniejsze jest prowadzenie maluchów. To jest grupa początkujących. Dzieciaki dopiero wchodzą w piłkę. Dużo jest zabawy. Nie ma zadań taktycznych. Ciężko zapanować nad tą grupą, bo często każdy z tych chłopców myśli o czymś zupełnie innym. Trzeba ten czas zorganizować tak, aby każdy z nich był na zajęciach zainteresowany - mówi Wojciech Pekrul.

Po przenosinach do Gdańska zaliczył grę w kilku klubach i jak sam przyznaje, w Potoku czuje się najlepiej.

- Zacząłem w Ex Siedlce Gdańsk. Wtedy była jeszcze drużyna seniorów w tym klubie. Po kilku latach przeniosłem się do Polonii Gdańsk, a teraz jestem w Potoku Pszczółki. Mam tutaj dużo znajomych z Ex Siedlce, którzy przeszli za trenerem Łukaszem Witkiem. Organizacja też jest na wysokim poziomie, więc nie mam na co narzekać - wyjaśnia.

Potok Pszczółki to solidny przedstawiciel ligi okręgowej. Rundę jesienną zakończył na wysokim, siódmym miejscu. W rozgrywkach regionalnego Pucharu Polski zaczął z animuszem. Najpierw było zwycięstwo 9:1 w Chojnicach z Kolejarzem, a następnie 3:2 w Starogardzie Gdańskim z Beniaminkiem 03. Zaporą nie do przejścia okazał się Sokół Zblewo, na którego boisku Potok przegrał 0:3.

- Doszliśmy do piątej rundy, co według nas jest dobrym osiągnięciem. Odpadliśmy z wyżej notowanym rywalem, który co prawda jest w tej samej lidze, ale w grupie drugiej. Dysponuje większym budżetem, lepszym zapleczem, więc nie ma wstydu. Liczyliśmy, że może zagramy na wiosnę, ale niestety się nie udało - podsumowuje grę w Pucharze Polski na Pomorzu Wojciech Pekrul.

- Liczyliśmy na to, że zamiast Sokoła Zblewo trafimy na przeciwnika z IV lub III ligi - dodaje trener Łukasz Witek. - Byłoby to o tyle korzystniejsze dla naszych kibiców, że gralibyśmy na własnym boisku. W Pucharze Polski jest tak, że to drużyna z niższej ligi rozgrywa mecze u siebie. Do Zblewa jechaliśmy po przygodę i liczyliśmy się tak naprawdę, że będzie bardzo ciężko. Pomimo tego, że to zespoły z tej samej ligi, to jest to jak pojedynek Dawida z Goliatem. U nas, w Potoku Pszczółki żaden z zawodników nie może liczyć na ekwiwalent finansowy, natomiast w Zblewie myślę, że nikt nie gra za darmo. A są tam zawodnicy, którzy wręcz zarabiają na grze w piłkę. Myślę więc, że wynik 0:3 jest zadowalający, tym bardziej, że do przerwy, przy bezbramkowym rezultacie, mieliśmy swoje okazje.

Zespół Potoku Pszczółki obecnie jest po roztrenowaniu. W klubie z nadzieją patrzą na rundę rewanżową, w której chcą obronić siódmą pozycję w tabeli.

- Moglibyśmy zrobić taką tabelę V ligi pokazującą, które kluby płacą zawodnikom, a które nie. Myślę, że w tej drugiej grupie bylibyśmy bardzo wysoko, jeśli nie na pierwszym miejscu. W innych klubach są ekwiwalenty lub premie za mecze, a u nas jeszcze takich rarytasów nie ma. W ubiegłym sezonie jako beniaminek V ligi zajęliśmy bardzo wysokie, piąte miejsce i ja jako trener wiedziałem, że będzie to bardzo trudne do powtórzenia. Ten pierwszy sezon, z racji euforii po awansie, zawsze jest łatwiejszy. Drugi bardzo często kończy się spadkiem. Chłopcy pokazali jednak charakter. Dobrze przygotowali się do sezonu, ponieważ trenowaliśmy aż cztery razy w tygodniu. Postawiliśmy na młodych zawodników z regionu. Jak nie wierzyć w odpowiedni trening, jeśli zajęliśmy po rundzie siódme miejsce, a przy odrobinie szczęścia moglibyśmy być nawet w pierwszej piątce? Na wiosnę chcemy to powtórzyć. Chcemy, żeby Potok to był solidny klub z V ligi, charakteryzujący się tym, że w drużynie ma dużo młodzieżowców i że niekoniecznie premia meczowa decyduje o tym, że warto uprawiać tę dyscyplinę sportu - wyjaśnia Łukasz Witek.

Mając w składzie tak dobrze zorganizowanych piłkarzy jak Wojciech Pekrul wcale nie musi być trudno spełnić tego typu założenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24