Wojciech Żaliński: Ciągle twardo stąpamy po ziemi i nie popadamy w hurraoptymizm

Martin Nowak
Martin Nowak
Wojciech Żaliński (z lewej) zaznacza, że zespół twardo stąpa po ziemi po zwycięstwach z faworyzowanymi Lotosem Treflem oraz Cuprum.
Wojciech Żaliński (z lewej) zaznacza, że zespół twardo stąpa po ziemi po zwycięstwach z faworyzowanymi Lotosem Treflem oraz Cuprum. Michał Nowak
Dziś (wtorek, 29 listopada) o godzinie 18 siatkarze Cerradu Czarnych Radom zagrają w derbach województwa mazowieckiego z Onico AZS Politechniką Warszawską. Przed tym meczem rozmawialiśmy z kapitanem radomskiego zespołu, Wojciechem Żalińskim.

Po dwóch ostatnich zwycięstwach w lidze morale w zespole poszło do góry?
- Na pewno. Pamiętam, że ostatnio, kiedy rozmawialiśmy, raczej musiałem się tłumaczyć po porażkach. Atmosfera w zespole po ostatnich wygranych jest jeszcze lepsza, choć wcześniej wcale nie była zła. Wiadomo, że z tyłu głowy siedziały wyniki, które jeszcze półtora tygodnia temu stawiały nas w dużo gorszej sytuacji niż obecnie, ale nie popadamy w hurraoptymizm, bo jesteśmy weryfikowani z meczu na mecz i musimy być przygotowani na taką huśtawkę nastrojów. Ostatnio było nieciekawie, teraz jest troszkę lepiej, ale też nie idealnie.

W ostatnich meczach dobrze gracie w końcówkach setów. To chyba duży pozytyw, że wytrzymujecie te nerwowe sytuacje zdecydowanie lepiej niż na początku sezonu?
- Mimo że wygraliśmy parę ostatnich końcówek, to zdarzały nam się w nich też jakieś błędy, ale nie wpływały one na szczęście na ostateczny wynik, nie wpływały negatywnie na zespół, a wręcz przeciwnie, mobilizowały nas jeszcze bardziej. W tych ostatnich dwóch meczach umieliśmy podnieść się nawet jeśli w pewnych momentach nie wszystko szło po naszej myśli. Nie panikowaliśmy i do końca wierzyliśmy i wywalczyliśmy te zwycięstwa.

Mimo tych dwóch wygranych z faworytami, stąpacie twardo po ziemi?
- Zdecydowanie tak. Nawet nie mamy prawa „odlecieć”. Jak spojrzymy w tabelę, to nawet nie jesteśmy w jej połowie, więc nie ma się czym zachwycać. Dwa ostatnie mecze były bardzo fajne w naszym wykonaniu, ale jakieś potknięcie znów spowoduje, że wrócimy do punktu wyjścia. Ciągle stąpamy twardo po ziemi.

Dziś rozegracie derbowy mecz z Onico AZS Politechniką Warszawską. To chyba zawsze są bardzo prestiżowe starcia?
- Jak najbardziej. Tym spotkaniom towarzyszy bardzo wiele smaczków. Mi najbardziej siedzi w głowie ta porażka 0:3 i przegrana w złotym secie, tutaj w Radomiu, w sezonie 2014/2015. Poza tym na Warszawę nietrudno się zmobilizować. Jest tam w składzie dwóch mistrzów świata, ponadto trenerzy, którzy są mocno związani z Radomiem.Jest między naszymi klubami jakaś „wojenka”, coś co powoduje, że na te mecze mobilizujemy się szczególnie. Przez ten czas, kiedy ja wróciłem do Radomia, układało się tak, że my wygrywaliśmy w Warszawie, a przegrywaliśmy w Radomiu i mam nadzieję, że to przełamiemy.

No właśnie, od momentu awansu Cerradu Czarnych do PlusLigi cztery na pięć spotkań w Warszawie wygraliście, a w Radomiu to Politechnika była czterokrotnie lepsza. Lepiej gra się wam na wyjazdach w derbach?
- Nie, nie. Nie ma na to jakiejś reguły. Oczywiście zawsze lepiej gra się w domu, choć pamiętam, że podczas ostatnich meczów wyjazdowych w Warszawie było na trybunach bardzo wielu kibiców z Radomia i można powiedzieć, że tam też graliśmy u siebie. Nie wiem co decyduje o takich, a nie innych wynikach, ale jest taka zależność i mam nadzieję, że ta reguła padnie we wtorek.

Celem walka i trzy punkty?
- Zdecydowanie tak. Wygrać z Lotosem u siebie i z Cuprum na wyjeździe po to, żeby przegrać z Warszawą, byłoby nielogiczne. Sport nie zawsze jednak jest logiczny (śmiech). Mobilizujemy się mocno na to spotkanie i mamy nadzieję, że wygramy, najlepiej za trzy punkty.

Przy waszym zwycięstwie i dobrym układzie wyników pozostałych spotkań tej kolejki możecie awansować nawet na siódme miejsce.
- Ja na razie do miejsca w tabeli nie przywiązuje zbyt dużej wagi. Będziemy na to patrzeć na koniec sezonu. Zespoły mają różne terminarze i to nie jest do końca miarodajne. Fajnie jest być wysoko, ale sami po zeszłym sezonie wiemy, że najlepiej być wysoko na koniec sezonu. Wtedy święta spędziliśmy na podium, a na koniec sezonu już nikt o tym nie pamiętał. To, że teraz nie jesteśmy w czubie tabeli, to też nie jest jakaś wielka katastrofa. Nie ma co siedzieć i płakać, sezon jest długi i jeszcze dużo meczów przed nami i wszystko jeszcze możemy odrobić.

Czyli metoda małych kroków? Cel to każdy kolejny mecz, nie wybiegając za bardzo w przyszłość?
- Dokładnie. Już minęliśmy medalistów z poprzedniego sezonu, czyli zespoły, z którymi jest najtrudniej rywalizować i teraz już chyba z każdym przeciwnikiem musimy celować w wygraną, albo przynajmniej w zdobycz punktową. Teraz każdy mecz bez punktów byłby dla nas sporym rozczarowaniem.

Rozmawiał Michał Nowak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wojciech Żaliński: Ciągle twardo stąpamy po ziemi i nie popadamy w hurraoptymizm - Echo Dnia Radomskie

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24