Wojciech Żaliński po wygranej z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie: Wygraliśmy, ale to nie było jeszcze to, czego oczekujemy

Michał Nowak
Michał Nowak
Joanna Gołąbek
W czwartkowym meczu Cerrad Czarni Radom wygrali z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie 3:1 dzięki czemu wyprzedzili swojego rywala w ligowej tabeli i wrócili na czwarte miejsce w tabeli. Wygrana jest tym bardziej istotna, że odniesiona po słabym meczu w Warszawie.

ZOBACZ TEŻ: Mecz walki w hali MOSiR w Radomiu! Cerrad Czarni po czterosetowym boju pokonali Aluron Virtu Wartę Zawiercie

- Przegraliśmy w Warszawie grając źle, ale uważam, że to jest jeden z kandydatów do medalu. Nic wielkiego się nie dzieje. Podobny mecz z Zawierciem był w Pucharze Polski. Wtedy my popełniliśmy więcej błędów, tym razem rywale. To zwycięstwo dedykujemy wszystkim tym kibicom, którzy w nas wierzyli i wspierają nas w dobrych chwilach, ale też tych złych - podsumował krótko to spotkanie Robert Prygiel, trener Cerradu Czarnych Radom.

Na przedmeczowej konferencji prasowej Wojciech Żalinski, przyjmujący radomskiego zespołu powiedział, ze zespół na nowo szuka swojej siatkarskiej tożsamości. Czy w meczu z ekipą z Zawiercia ją odnalazł?

- Myślę, że nie. Wygraliśmy, ale to nie było jeszcze to, czego oczekujemy. Prawdę mówiąc, w głowach zawodników Zawiercia musi być świadomość, że przegrali wygrany mecz. Prowadzili w końcówce trzeciego i czwartego seta, a nam nie zawsze zdarza się odwracać takie partie. Myślę, że to jeszcze nie było to, na co nas stać, ale bardzo szczęśliwie mamy trzy punkty. Nie graliśmy najlepiej. Zawiercie znowu nam napsuło krwi w przyjęciu. Bardzo agresywnie zagrywali, mieliśmy problemy z Boćkiem, Ferreirą, w pewnym momencie z Semeniukiem. To nie była nasza najlepsza gra, ale dziś szarpnęliśmy, jakby to powiedział Tomasz Hajto, z wątroby - skomentował przyjmujący Cerradu Czarnych Radom, który otrzymał statuetkę MVP tego meczu i był kluczową postacią zespołu z Radomia w tym pojedynku, prezentując się z bardzo dobrej strony szczególnie w końcówkach trzeciej i czwartej odsłony.

- Czułem sportową złość, bo miałem przeświadczenie, że nawet tak grając możemy to wygrać i miałem determinację, aby to zrobić. Nie kalkulowałem ani ja, ani żaden z moich kolegów. W końcówce trzeciego i czwartego seta byliśmy w ciężkich sytuacjach. Udawało nam się jednak te niekorzystne sytuacje odwrócić. Po pucharowym meczu z Zawierciem mówiłem, że są takie dni, kiedy nie idzie, a czasami są takie, kiedy w danym elemencie jest OK. W czwartek mi w ataku szło dobrze, rozgrywający to widział, dostałem dużo piłek, byłem skuteczny. Chwała za to Dejanowi - zaznaczył Wojciech Żaliński.

Na pytanie czy ta wygrana da więcej spokoju zespołowi Cerradu Czarnych Radom odpowiedział...

- Nie no, spokoju to chyba już do końca sezonu nie będzie. Ale troszkę z serca kamień spadł i sytuacja się w tabeli poprawiła.

W pucharowym starciu, które zostało rozegrane 23 stycznia, Aluron Virtu Warta Zawiercie wygrał 3:1. Tym razem w czterech setach lepsi byli radomianie, a w spotkaniu tym nie brakowało walki.

- Zgadza się, tej walki nie zabrakło. Nastawialiśmy się na trudny mecz i taki też był. Dużo twardej gry. Zagrywka Cerradu Czarnych wyglądała zdecydowanie inaczej aniżeli w tym meczu pucharowym. Mieliśmy też swoje szanse, szczególnie w czwartym secie, ale nie potrafiliśmy tego przeciągnąć na swoją korzyść i doprowadzić do piątej partii. Gratulacje dla Radomia, bo zagrali dobre spotkanie. My myślę, że też nie mamy się czego wstydzić - skomentował Dominik Kwapisiewicz, drugi szkoleniowiec ekipy Aluronu Virtu Warty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24