WYWIAD Dujszebajew: Porażki budują nasz charakter

Michał Rygiel
fot. Sławomir Jakubowski
Selekcjoner reprezentacji Polski i trener Vive Tauronu Kielce Tałant Dujszebajew opowiada o swoich zasadach, talentach na Dolnym Śląsku oraz zdradza własny przepis na bycie szczęśliwym.

Kiedy 10 lat temu byłem na meczu Zagłębia Lubin z Ciudad Real i widziałem pana przy linii bocznej, to pomyślałem sobie, że jest Pan absolutnie szalony i zastanawiałem się, jak taka osoba może być trenerem. Teraz wiem, że to po prostu wewnętrzny ogień, który cały czas w panu płonie. Skąd to niewyczerpane źródło pasji?
To jest kwestia podejścia do sportowego życia. Ja na boisku i ja poza nim to dwie różne osoby. W domu na co dzień jestem bardzo spokojny. Kiedy wychodzę na boisko - niezależnie od tego czy mam 20 czy 40 lat - czuję się jak gladiator. Muszę walczyć. Albo wygram, albo mnie zwyciężą. Byłem taki już od dziecka. Zawsze kiedy za coś się zbierałem, chciałem być pierwszy. Robiłem wszystko, żeby to osiągnąć.

Żyje pan piłką ręczną, to wiadomo nie od dziś. Jak trudno żyje się po porażce, kiedy nie akceptuje się drugich i trzecich miejsc?
Chciałbym, żeby ludzie rozumieli, że jest sens pracować przez całe życie, jeżeli nawet tylko raz wygra się najważniejszy turniej. Tylko jeden raz być zwycięzcą Ligi Mistrzów. Życie bez porażki to nie jest super życie. Jeżeli cały czas mamy z górki, to nie żyjemy realistycznie. Po przegranej musisz wstać i pracować jeszcze ciężej. Gdy zaczynałem w Kirgistanie, to byliśmy 16-17 zespołem w dawnym Związku Radzieckim. To nic przyjemnego gdy trenujesz i pracujesz ciężko, a mimo tego inni są lepsi. Co wtedy robisz? Trenujesz jeszcze mocniej. Pamiętam, że z czasem byliśmy na trzecim, drugim miejscu. Dawaliśmy z siebie wszystko. Trzeba uwierzyć, że najlepszą rzeczą w życiu jest móc walczyć, walczyć i jeszcze raz walczyć. A jeżeli jesteśmy mądrzy, to porażki budują nasz charakter. Robią z nas lepszego człowieka.

Mówi pan zawsze, że zawodnicy to nie maszyny, że trzeba dawać im odpocząć. A pan w ogóle odpoczywa? W jaki sposób ucieka pan od ciągłego strumienia myśli o piłce ręcznej?
Odpoczywam chociażby teraz, podczas naszej rozmowy. Wcześniej zabrałem żonę na kolację, byłem na spacerze po Wrocławiu. Ja tak naprawdę nie pracuję, ja odpoczywam. Życie trenera i życie zawodnika to inne realia. Jeżeli jako szkoleniowiec masz dobry zespół i zawodników, którzy mniej więcej wiedzą, co mają grać, to jest to o wiele łatwiejsza praca.

Zabiera pan pracę do domu, czy gdy zamkną się za panem drzwi to piłka ręczna schodzi na dalszy plan?
Jestem szczęśliwy, że piłka ręczna to moje hobby i moja pasja. Handball to cel całego mojego życia. Oczywiście najważniejsza jest matka, żona, rodzina, ale piłka ręczna to jest to, co daje mi możliwość bycia w życiu naprawdę szczęśliwym.

Jak patrzy Pan na zawodników - jako na rywala, czy częściej potencjalnego reprezentanta?
Podejście trenera jest zawsze takie samo. Patrzymy na zawodników jak na dobry materiał, dobrych gladiatorów: ten gra super, inny ma charakter, jeszcze następny znakomite warunki fizyczne, kolejny potrafi zachować zimną głowę. Tak działają wszyscy trenerzy. Patrzą przede wszystkim pod kątem ewentualnego zatrudnienia go u siebie. Na początku mojej pracy w Polsce nie znałem dobrze zawodników, teraz już znam każdego, kto gra w piłkę ręczną w tym kraju.

Oprócz konfrontacji ligowych obserwuje pan w jakiś sposób kadrowiczów? Bo to, że i tak musi pan zobaczyć ich w akcji jest chyba sporym atutem?
Oczywiście. Oglądamy ich w telewizji, mamy filmy z meczów... Zbieramy informacje o wszystkich młodych zawodnikach. Nie tylko tych, którzy grają w Superlidze. Obserwujemy także pierwszoligowców czy młodzieżowców. Kiedy człowiek kocha swoją pracę, to takie zadania są dla niego absolutnie normalne.

Patrząc na Dolny Śląsk - czy w Zagłębiu i Chrobrym widzi pan kolejnych reprezentantów poza Arkiem Moryto? W Głogowie wysoko cenią sobie chociażby Szymona Sićkę.
Nie tylko oni są na radarze. W Polsce mamy wielu młodych i zdolnych chłopaków, musimy tylko pozwolić im uwierzyć w siebie, być wobec nich cierpliwym. Sićko jest bardzo utalentowanym chłopakiem. Jeżeli będzie dalej tak samo pracował i miał więcej takiego sportowego głodu, to wejdzie na naprawdę wysoki, międzynarodowy poziom. To już pokazuje Arek Moryto grając w Zagłębiu, ale jest tam też Jan Czuwara. Ma super warunki. W obu tych klubach mamy mieszankę doświadczonych i młodych zawodników, którzy mają głód gry, rozwoju i mogą zajść daleko.

Nasza kadra została odmłodzona, a dla pana drużyna to rodzina. Czuje się pan ojcem tej reprezentacji? Będzie pan stawiał z nią kolejne kroki przez egzaminy aż do matury w Tokio?
Oczywiście. Dla mnie każdy Polak może być zawodnikiem reprezentacji. Chcę, żeby każdy z zawodników miał świadomość, że musimy stworzyć zespół oparty na zaufaniu. Ono pozwoli zbudować nam dobrą kadrę. Tylko z takim podejściem możemy walczyć z najlepszymi reprezentacjami na świecie.

Na kim wzoruje się Tałant Dujszebajew? Ktoś konkretny był dla pana idolem?
Zawsze na kogoś patrzysz. Ja nie miałem jednego konkretnego idola. Podglądam, jak ktoś pracuje, co robi, jakie ma podejście. Czerpię inspiracje nawet od młodych trenerów i zawodników. Możemy mieć nawet 60-70 lat i dalej uczyć się czegoś nowego. Ja na przykład musiałem nauczyć się pracować z komputerem, z telefonem. Nie można przecież zostać w XX wieku.

Jaki jest przepis na szczęście Talanta Dujszebajewa?
Trzeba być silnym charakterem i zawsze walczyć do końca. Wtedy będziesz szczęśliwy i zadowolony. Nie muszę być cały czas mistrzem olimpijskim. Sam wyjazd na igrzyska to już jest szczęście. Byłem przeszczęśliwy po wygraniu Ligi Mistrzów z Vive Tauronem Kielce. Napędza mnie teraz myśl, że jeszcze raz mógłbym to kiedyś powtórzyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: WYWIAD Dujszebajew: Porażki budują nasz charakter - Gazeta Wrocławska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24