Z Bischofshofen. Ryoyu kalką Hannawalda, Stoch czeka na eksplozję formy

Michał Skiba
Michał Skiba
eastnews
Ryoyu Kobayashi zgarnął Wielki Szlem Turnieju Czterech Skoczni, pech sprawił, że wokół siebie na podium nie miał Polaków. Kamil Stoch zapewnia jednak, że wielka forma nadejdzie niedługo.

Martin Schmitt po konkursie na Bergisel w Innsbrucku powiedział, że jakby miał do wydania dziesięć tysięcy euro, to z osiem postawiłby na wygraną Ryoyu Kobayashiego w Bischofshofen. Ciekawe, czy były świetny skoczek, a obecnie ekspert Eurosportu zaryzykował. Japończyk jest na ustach wszystkich, jak rok temu Kamil Stoch i siedemnaście lat temu Sven Hannawald. „Roy” wyglądał na człowieka, do którego nie dociera, co właśnie zrobił. Na konferencji po zawodach nawet... przysypiał. Po niej jednak sumiennie odpowiadał na pytania japońskich dziennikarzy, których w Innsbrucku było ze trzech, w Bischofshofen ponad dziesięciu.

PUCHAR ŚWIATA W VAL DI FIEMME PREDAZZO: WYNIKI NA ŻYWO TRANSMISJA ONLINE

- Już w Engelbergu powiedziałem, że on może to zrobić. Myślę, że może pobić rekord Petera Prevca i wygrać najwięcej konkursów w jednym sezonie. On pokazuje skoki, które są niemal perfekcyjne. Jest szybki na progu. Gdy go widzę, mam przed oczami siebie, gdy skakałem- wyznał Sven Hannawald, legenda TCS, obecnie komentator Eurosportu. Rekord Prevca to czternaście zwycięstw w sezonie 2015/2016. - Nie zaskoczył mnie dobrymi skokami, a tym jak jest odporny psychicznie - mówił w niedzielę po konkursie Kamil Stoch. Po pierwszej serii zawodów na Paul Asseitner - Schanze wydawało się, że skoczek z Zębu ma wielkie szanse na trzeci stopień podium 67. TCS. Trzeci po trzech konkursach Norweg Andreas Stjernen skakał tragicznie i roztrwonił szesnaście punktów przewagi. Stoch jednak tego nie wykorzystał i zepsuł skok w drugiej serii. Całą zabawę zakończył na szóstym miejscu. - Muszę się bardziej skupić nad pozycją dojazdową. Ona musi być bardziej luźna i swobodna, a przy tym odpowiednio silna, bym mógł się odbić. Muszę przyznać, że odczuwałem trudy tego turnieju. Mam w sobie tę moc, ale jeszcze jej nie wykorzystałem - tłumaczył po konkursie trzykrotny mistrz olimpijski.

Rekord w kwalifikacjach (145 m, pierwszy polski rekord skoczni w Bischofshofen od ponad 50 lat ), a potem kolejny dobry skok w pierwszej serii. Dawid Kubacki czuł się skreślony po piątkowym konkursie w Bergisel, a okazało się, że do podium TCS zabrakło 3,3 pkt. Kubackiemu pozostaje się radować drugim miejscem w konkursie. - To mnie najbardziej cieszy, rekord i to konkursowe podium. Mogło być lepiej, ale jest, jak jest. Jestem zadowolony z pracy, którą wykonałem podczas turnieju, a czwarte miejsce to konsekwencja moich błędów. Skoki mogły być jeszcze lepsze - ocenił Kubacki.

Do podium typowany był Piotr Żyła. Przed startem TCS był pięć razy na podium, mimo że wcześniej przez całą karierę na „pudle” stawał ledwie czterokrotnie. Turniej skończył dopiero na 19. miejscu. - Imprezę kończę w dobrym nastroju. Teraz muszę pracować. Nie odpuściłem konkursu w Bischofshofen. Byłem skoncentrowany jak na każdym konkursie Pucharu Świata - wyznał niechętnie Piotr Żyła, który mimo obniżki formy wciąż jest drugi w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Stefan Hula TCS skończył na 36. miejscu, Jakub Wolny na 29. pozycji, a Aleksander Zniszczoł był 51. Najbardziej martwi jednak dyspozycja Macieja Kota, który tylko w Bischofshofen zdołał dostać się do konkursu TCS. Ostatecznie zajął 61. miejsce. - Jestem o siebie spokojny, pamiętajmy, że najważniejsze skoki dopiero przed nami - mówi Kot.

Już za niecałe dwa miesiące mistrzostwa świata w Seefeld. Wyniki polskich skoczków w czterech konkursach sprawiły, że tylko raz znaleźliby się na podium, gdyby ich rezultaty liczono jako konkurs drużynowy. Jak boomerang powraca zamieszanie wokół Stefana Horngachera i jego przyszłości w polskiej reprezentacji. - Dementuję wszystkie plotki. Na ten moment nie prowadzę rozmów z niemiecką federacją. Do końca tego sezonu skupiam się na polskim zespole. Po MŚ w Seefeld zacznę rozmawiać z Polskim Związkiem Narciarskim i albo przedłużę umowę, albo pójdę gdzieś indziej - powiedział po konkursie Innsbrucku Stefan Horngacher.

Autor jest również na Twitterze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24