Z czego zapamiętamy Besnika Hasiego? [KOMENTARZ]

Piotr Bernaciak
Besnik Hasi żegna się z Legią Warszawa
Besnik Hasi żegna się z Legią Warszawa Wojciech Czekała
Po wczorajszej porażce przy Łazienkowskiej z Zagłębiem Lubin prezes Legii Warszawa Bogusław Leśnodorski poinformował na Twitterze, że Besnik Hasi został odsunięty od treningów z pierwszą drużyną. W najbliższym czasie zespół poprowadzi Aleksandar Vuković. Za co jednak zapamiętamy albańskiego szkoleniowca?

Nieudana rotacja w wyjściowej jedenastce

Rotacja w podstawowej jedenastce jest konieczna, jeśli chce się myśleć o dobrej grze na trzech frontach. Tak właśnie miała grać Legia, choć z Pucharu Polski odpadła już na początku sierpnia. Słynne rotowanie składem wprowadził trener Henning Berg. Jak pamiętamy, nie zawsze kończyło się to dobrze, ale decyzje trenera były przynajmniej zrozumiałe. Do takich zmian nie był zmuszony Stanisław Czerczesow, bo pod jego wodzą Legia grała już tylko w lidze i w pucharze. Zmiany w składzie za kadencji Hasiego często nie były jednak racjonalne, brakowało w nich nieraz sensu. Porównajmy choćby składy z meczów z Borussią Dortmund i z Zagłębiem Lubin.

W otwierającym Ligę Mistrzów starciu przy Łazienkowskiej gospodarze zagrali czwórką obrońców. Dwaj z nich byli nowymi nabytkami Legii i rozegrane mecze w koszulce Wojskowych można policzyć na palcach jednej ręki. Mało tego - w spotkaniu z Borussią zagrali razem w składzie po raz pierwszy, jak więc można się domyślać - zgranie nie mogło być najlepsze. Do tego niespodziewany powrót Guilherme na lewą obronę, choć Brazylijczyk wiele razy, nawet w tym sezonie, udowadniał że jest ważną częścią zespołu w ofensywie, a na obronie może grać co najwyżej przeciętnie, wiedzieliśmy o zawieszeniu Adama Hlouska, Na skrzydle debiutuje Vako Kazaiszwili, do którego jeszcze wrócimy. W ataku, co było chyba największą niespodzianką, mecz rozpoczyna Aleksandar Prijović. Serb ze szwajcarskim paszportem był całkowicie odcięty od podań, a jego największy atut, czyli gra głową, został dziecinnie łatwo zakryty.

Skład z Zagłębiem? Ponownie mnóstwo zmian. Do składu wraca Michał Pazdan, decyzją trenera Macieja Dąbrowskiego zabrakło nawet na ławce. Jeszcze na dwie godziny przed meczem grać miał były zawodnik Zagłębia, dla którego z pewnością był to specjalny mecz, w którym chciał zagrać. Trener Hasi dowiedział się o powrocie Pazdana tuż przed meczem i z miejsca wstawił go do składu. Jak przyznał reprezentant Polski po meczu, nie uważa się jeszcze za w pełni gotowego do gry, co zaważyło na jego dyspozycji. Na obronę wrócił także Adam Hlousek. Trójka tworząca środek pola również uległa zmianie. Ostał się jedynie Vadis Odjidja-Ofoe, a Tomasza Jodłowca i Thibaulta Moulina zastąpili Miroslav Radović i Michał Kopczyński. Na skrzydło powrócił Guilherme, a najbardziej wysuniętym napastnikiem był Nemanja Nikolić. Król strzelców Ekstraklasy zagrał słabe spotkanie, pojawia się pytanie, czy nie powinien wystąpić przeciwko Borussii, a jego miejsce w meczu z Zagłębiem nie powinien zająć Prijović. Obrona Legii przy stałych fragmentach gry to temat do którego wrócimy, ale z pewnością taki zawodnik jak rosły Prijović z pewnością byłby odpowiednim wzmocnieniem dość niskiej przecież jedenastki zespołu z Warszawy.

Niezrozumiałe decyzje personalne

Wspomnieliśmy już o odsunięciu od gry Macieja Dąbrowskiego, który liczył na występ przeciwko swojej byłej drużynie. Taka zagrywka ze strony trenera nie świadczy dobrze o jego zaufaniu do piłkarzy, których w przypadku powrotu podstawowego zawodnika jest w stanie odsunąć od składu nawet kilka godzin przed meczem. Dziwny jest również przypadek Vako Kazaiszwilego, który zagrał przeciwko Borussii w pierwszej jedenastce, ale mecz z Zagłębiem obejrzał z trybun. Jak przyznał sam trener, Gruzin nie jest jeszcze gotowy do gry, bo nie zna nawet nazwisk i imion swoich kolegów i w starciu z wicemistrzem Niemiec zwracał się do nich po numerach na koszulkach. Pozostaje więc pytanie, dlaczego trener Legii dopuścił do jego występu w niezwykle prestiżowym starciu w Lidze Mistrzów. Nie wiedział o jego nieznajomości kolegów? Wydaje się, że jako trener powinien jednak takich rzeczy dopilnować.

Piłkarze na życzenie trenera

Stanisław Czerczesow pożegnał się z Legią, bo klub przyznał, że nie spełni jego wymagań transferowych. W zamian ściągnięto Besnika Hasiego, którego życzenia zostały spełnione. Do klubu na prośbę trenera zostali sprowadzeni Thibault Moulin, Vadis Odjidja-Ofoe i Steeven Langil. Maciej Dąbrowski i Jakub Czerwiński nie byli na liście życzeń szkoleniowca, ale kupiono ich z myślą o grze na kilku frontach i w celu zastąpienia Igora Lewczuka. Wspomnieni Moulin, Odjidja-Ofoe i Langil właściwie z miejsca dostali miejsce w pierwszym składzie, ale póki co nie udowodnili, że rzeczywiście wyróżniają się na tle kolegów. Dobre wejście do drużyny miał Moulin, Langil przypomina grą Manu i Henrika Ojaamę, czyli dużo biegania, mało efektów. Z meczu na mecz lepiej wygląda za to Odjidja-Ofoe, który zgubił parę kilogramów i wydaje się, że będzie dawał Legii coraz więcej pożytku.

Zachowanie przy stałych fragmentach gry

Niewiarygodne, jak wiele bramek traci Legia po dośrodkowaniach w pole karne. Już w poprzedniej rundzie mówiło się, że Legia ma jedną z niższych par stoperów w lidze, ale na wiosnę wyglądało to jeszcze nieźle, a już na pewno w porównaniu z tym, co dzieje się teraz. Udowodnił to mecz z Zagłębiem Lubin. Każde dośrodkowanie piłki w pole karne gospodarzy tworzyło niewyobrażalny zamęt, po jednym z kornerów do siatki trafił Jarosław Jach, po kolejnym piłkę do własnej bramki skierował Michał Pazdan. Po stałych fragmentach gry bramki w meczu Ligi Mistrzów zdobyli Marc Bartra i Sokratis Papasthathopoulos, którzy nie są przecież napastnikami, ale stoperami. Po tym meczu na konferencji trener Hasi przyznał, że na treningu pracowali nad taktyką bronienia się po stałych fragmentach gry, ale nie może się udać, gdy niemal wszyscy zawodnicy uciekają z pola karnego w celu zastosowania pułapki ofsajdowej, a zostaje jeden, który sam przecież nie daje rady pokryć wszystkich. Zachowanie przy stałych fragmentach gry to problem dla sztabu Legii, obecnie grając przeciwko Legii strzelenie gola po dośrodkowaniu z rzutu rożnego bądź rzutu wolnego jest najłatwiejszym sposobem na trafienie do siatki.

Awans do Ligi Mistrzów

Trenera Besnika Hasiego zapamiętamy jako szkoleniowca, który po dwudziestu latach wprowadził drużynę do Ligi Mistrzów, ale czy rzeczywiście jest to jego zasługa? Wydaje się, że na sukces złożyło się szczęście w losowaniach w eliminacjach. Nie oszukujmy się, ciężkim przeciwnikiem z pewnością nie był Zrinjski Mostar. Szanse z Trencinem był rozłożone mniej więcej pół na pół, lub z delikatną przewagą legionistów. Ci mieli ogrom szczęścia w meczu rewanżowym, kiedy Słowacy popisywali się nieprawdopodobną nieskutecznością. Dwumecz z irlandzkim Dundalk przyniósł Legii pozycję zdecydowanego faworyta do awansu, który wydawał się jedynie formalnością. Po pierwszym meczu na wyjeździe tak właśnie mogło się wydawać, bo mimo przeciętnej gry z Dublina udało się przywieźć korzystny wynik, ale w rewanżu rezultat długo pozostawał zagrożony, bowiem wyrównać udało się dopiero w ostatnich minutach. Jak więc widzimy, przeciwnicy Legii na drodze do Ligi Mistrzów nie byli zbytnio wymagający, a drużyna Besnika Hasiego i tak miała sporo problemów, w każdym z dwumeczów remisując jedno spotkanie.

Katastrofalna postawa w lidze

Jeszcze rok temu postawa Lecha Poznań w rozgrywkach Ekstraklasy i długo zajmowane ostatnie miejsce było tematem żartów kibiców, także w Warszawie. Dzisiaj scenariusz powtarza się. Legia nie jest ostatnia, zajmuje miejsce tuż nad strefą spadkową. Wyprzedza jedynie Piasta Gliwice (wicemistrza kraju!) i Wisłę Kraków (najbardziej utytułowany polski klub w XXI wieku!). Już w piątek legioniści jadą właśnie do stolicy Małopolski na mecz z Wisłą, niewykluczone więc, że sytuacja jeszcze się pogorszy. Póki co legioniści wygrali zaledwie w dwóch spotkaniach, ani razu natomiast nie zwyciężyli na własnym stadionie. Wygrywać udało się tylko w Płocku i w Chorzowie, natomiast z Łazienkowskiej trzy punkty wywoziły Arka Gdynia i Zagłębie Lubin, z remisem wracały Jagiellonia Białystok, Śląsk Wrocław i Piast Gliwice. Taka gra po prostu nie przystoi drużynie szczycącej się jako najlepszy klub w Polsce.

Podsumowanie

Trener Besnik Hasi miał mieć czas do zimy, prezesi Legii nie chcieli wcześniej podejmować decyzji o zwolnieniu, ale jak się okazało, były one jednak konieczne. Gdyby drużyna dalej grała w ten sposób pod wodzą Hasiego, ciężko przewidzieć, jak potoczyłyby się jej dalsze losy. Priorytetem na chwilę obecną powinny być rozgrywki ligowe, w których Legia ma już aż 10 punktów straty do lidera. W poprzednich rozgrywkach Stanisław Czerczesow przyszedł do klubu, kiedy strata do liderującego Piasta wynosiła... właśnie 10 oczek. Niedługo powinniśmy poznać nazwisko nowego trenera, ale czy uda mu się przywrócić Legię na właściwe tory? Dowiemy się w najbliższych tygodniach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Z czego zapamiętamy Besnika Hasiego? [KOMENTARZ] - Gol24

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24